Prawo i Sprawiedliwość wciąż z pompą obiecuje budowę polskich promów. Problemy mają Szwedzi, którzy polskiej stronie uwierzyli, weszli z nami w kooperację, swoją część skończyli, ale promu brak. A może zabraknąć też unijnych pieniędzy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Port w szwedzkim Ystad przeszedł ostatnio rozbudowę. Wszystko jest już gotowe na przyjęcie dużych promów, ale radość prezesa portu jest niepełna. - Wciąż czekamy na większe promy, które, jestem pewien, że w końcu dotrą - mówi Bjorn Bostrom.
W 2016 roku Ystad podpisało porozumienie z Polską. Chodziło o ożywienie połączeń promowych między Świnoujściem a szwedzkim miastem. Projekt jest dofinansowany przez Unię Europejską. Szwedzi mieli zbudować port do obsługi dużych promów zasilanych gazem LNG, Polacy stacje tankowania gazem, barki gazowe i same promy. Port jest, barek nie ma , a z dwóch promów jest tylko stępka.
Choć i w tej sprawie są wątpliwości. - U nas nie ma stępki. To, co cztery czy pięć lat temu ktoś pokazał, to nie wiem, jak to nazwać, oszustwo czy powiedzenie nieprawdy - mówi ekspert branży stoczniowej Zbigniew Andruszkiewicz.
- Jeśli nasi partnerzy nie dochowają zobowiązań, to może oznaczać, że i my stracimy zagwarantowane pieniądze: 25 procent tego, co zainwestowaliśmy, czyli 24,4 miliona euro - zwraca uwagę Bjorn Bostrom.
"Nie wywiążemy się ze zobowiązań"
Coraz więcej wskazuje na to, że zwrotu niemal 25 milionów euro z unijnej kasy nie będzie, a Ystad pozostanie z budżetową dziurą, bo polska strona z robotą stoi. - Ani promu nie budujemy, ani nie jesteśmy w stanie w rok przebudować dwóch promów, w związku z czym nie wywiążemy się ze zobowiązań - gorzko podsumowuje Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa do spraw żeglugi, któremu na połączeniu zależy.
Zdaniem ekspertów do spraw budowy okrętów to było wiadomo już w momencie podpisania umowy, bo nawet w rozpędzonej produkcyjnie stoczni budowa promu to nie taka prosta sprawa. - Nie wiem w jakiej fazie jest dokumentacja, ale cztery lata od dzisiaj to jest realne - twierdzi Zbigniew Andruszkiewicz
Wybudowanie promów do 2023 roku nijak się nie uda, polska strona zaklina jednak rzeczywistość. - Myślę, że za chwilę sprawa zostanie ostatecznie załatwiona pod kątem realizacji finansowania i rozpoczęcia budowy jednostek przez Promy Polskie - mówi pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodą oraz inwestycji w gospodarce morskiej i wodnej Marek Gróbarczyk.
Historia budowy polskich promów ciągnie się już kilka lat. Mimo że żadna budowa nie ruszyła, polski premier w piątek w Szczecinie kreślił wizje o stoczniowej potędze. - Myślę, że po tych pięciu latach myśmy pokazali, że to jest możliwe - mówi Mateusz Morawiecki.
- My w Polsce możemy zbudować statki, tylko chodzi o to, jaki będzie finalny koszt budowy tych statków - przyznaje Zbigniew Andruszkiewicz.
Politycy PiS odpowiadają na krytykę
Stępka dla krytyków stała się symbolem tego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości dużo mówi, ale z efektami jest już gorzej. Wiceprezes partii władzy w wątpliwie dyplomatycznych słowach odpowiadał, że tłumaczyć się nie będzie.
"Oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczył się hołocie i popaprańcom, którzy najpierw zaorali nasze stocznie a dziś ironizują martwią się o rynek promowy i stoczniowców, jest czymś zdumiewającym. Nie mam zamiaru przepraszać za moje zaangażowanie i wiarę" - napisał na Twitterze Joachim Brudziński.
Z kolei szczecińska radna do sprawy stępki zaangażowała jeszcze kota. "To były plany. I gdyby stoczni nie zniszczono, zostałyby zrealizowane. PO zablokowało w stoczni produkcję statków do 2019 roku. Ile razy jeszcze mam to tłumaczyć? Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę" - napisała Małgorzata Jacyna-Witt.
Czy te internetowe występy ktokolwiek przetłumaczył na szwedzki, nie wiadomo. Wiadomo, że po drugiej stronie Bałtyku nadzieja już nie w tym, że Polacy się wywiążą, choć podobno jest plan B. - Rozmawiamy z Komisją Europejską razem z Polferries, czy można przebudować istniejący prom, instalując mu silnik na gaz LNG - mówi Bjorn Bostrom. Szwedzi jednak najbardziej liczą na to, że Komisja Europejska przystanie na wydłużenie terminów.
Źródło: TVN24