Prawie 200 Polaków z Białorusi, Litwy, Rosji, Kazachstanu i Ukrainy przypomni w piątek polskim parlamentarzystom o swoim istnieniu. Chcą, aby Sejm zajął się w trybie natychmiastowym głosowaniem w sprawie Karty Polaka – pisze „Dziennik”.
Dwa do trzech dni - zaledwie tyle wystarczyłoby, aby Polacy żyjący na terenach byłego ZSRR dostali prawo do m.in. refundacji wiz, dostępu do oświaty, zniżek na przejazdy PKP czy na wejścia do muzeów. Tych dwóch dni kolejni rządzący nie potrafią znaleźć od 10 lat. Również PiS, na początku sprawowania władzy, postawił sobie za priorytet uchwalenie Karty Polaka. Stworzył nawet rządowy projekt ustawy, który w czerwcu trafił do laski marszałkowskiej. Trafił i... leży.
- Od 1995 r. kolejne władze obiecują wyrównać krzywdy historyczne - denerwuje się Michał Dworczyk, doradca premiera ds. Polonii. - Padają piękne słowa, obietnice, zapewnienia i od dwunastu lat mamy w tej kwestii status quo – dodaje.
Dlatego przedstawiciele Polonii na Wschodzie będą manifestować przeciw tak lekceważącemu traktowaniu ważnych dla nich spraw.
Polonii zależy na jak najszybszym uchwaleniu ustawy o Karcie Polaka, ponieważ już wkrótce Polska wejdzie do układu z Schengen. - Oznacza to, że wiza do nas z Białorusi będzie kosztowała 60 euro, tyle ile, średnia emerytura w kraju Łukaszenki. Kogo będzie stać na odwiedzenie rodziny w Polsce za takie pieniądze? - pyta Dworczyk.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24