Ścigał się nim porucznik Borewicz, wielbił go Waldemar Pawlak, stał się też ulubieńcem milionów Polaków i nieodłącznym atrybutem polskiej policji. To polonez. Co prawda Borewicz prywatnie zamienił go na lepszy, zagraniczny model, Pawlak na toyotę z napędem hybrydowym, a Polacy przesiedli się na zachodnie auta. Policja jednak niezmiennie trwała przy swoich "poldkach". Do czasu. Pod koniec czerwca policyjne polonezy kończą karierę w służbach ścigania.
Kiedy filmowcy w 1978 roku kręcili drugą serię serialu "07 zgłoś się", dochodziło do tego, że milicjanci musieli odgradzać ciekawskich warszawiaków od grającego w serialu poloneza.
- Na ulicach Warszawy nie było wtedy tych aut. To była nówka, jeden z pierwszych polonezów z "piekarni" na Żeraniu - mówi portalowi tvn24.pl Bronisław Cieślak, odtwórca roli porucznika Sławomira Borewicza. - Kiedy pojawialiśmy się na ulicach, to budziliśmy sensację. Zawsze było zbiegowisko, a ludzie podziwiając to cudo mlaskali, naciskali na maskę, sprawdzali resory i zaglądali przez szybę. Zdjęć nie dało się kręcić - wspomina Cieślak.
Z wódką po poloneza
Wiadomo było, że testowane przez "polskiego Jamesa Bonda" auta, trafią wkrótce do policji. Tak też się stało. - W latach '80 każdy funkcjonariusz chciał jeździć takim pojazdem - opowiada Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji. - Wszystkie gazety w tamtych czasach pisały, że Polska wspina się na wyżynę motoryzacyjną - dodaje Bronisław Cieślak.
Jeszcze w latach '90 - w dobie policyjnych "nysek" i dużych fiatów - otrzymanie poloneza było wielką nobilitacją dla policjanta. Do tego stopnia, że - jak opowiada jeden z komendantów, który dowodził niegdyś małym komisariatem na południu Polski - trzeba było wziąć sprawy we własne ręce i... wódką przekonać miejscowych radnych, by wyrazili zgodę na dofinansowanie przez samorząd kupna poloneza.
"Ich czas w polskiej policji minął"
Pierwsze policyjne polonezy z lat 70. i 80. pod maską miały silniki 2.0 DOHC Fiata. Później stosowano także silniki 1.5 Turbo, 2.0 SOHC Forda, standardowe silniki 1.6 OHV, a także 1.4 i 1.6 DOHC 16v Rovera. Na przestrzeni tych lat służbę w policji pełniło większość wersji poloneza produkowanego na warszawskim Żeraniu. Te najstarsze (od modeli MR'78 do MR'89) już wcześniej skończyły służbę w polskiej policji. Te nieco nowsze – caro i caro plus (cztery miesiące temu było ich w policji ok. 2,5 tys.) właśnie kończą karierę.
- Ich czas w polskiej policji minął - mówi Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Jak zapowiada, pod koniec czerwca służbę skończą wszystkie używane do tej pory polonezy. - Może jednak zdarzyć się tak, że po tym okresie pozostaną w policji pojedyncze polonezy ze specjalistycznym sprzętem - dodaje.
Droższa naprawa niż same auto
Policjanci nie mają wątpliwości, że 15-letnie "rzęchy" nie nadają się do pracy w policji. Po pierwsze: w jaki sposób autem, które do setki przyspiesza powyżej 15 sekund i pojedzie najwyżej 150 km/h, można dogonić uciekającego mercedesem i audi przestępcę? O ile oczywiście - jak dodają - w ogóle można rozpocząć pościg, bo takie wysłużone polonezy częściej stoją w warsztatach, niż patrolują ulice.
I to właśnie element ekonomiczny wziął górę, bo jak wynika z wyliczeń Komendy Głównej Policji i naczelników wydziałów transportu, koszty utrzymania wysłużonych polonezów przekraczają granicę zdrowego rozsądku. - Koszt nieraz samej pracy mechanika przekracza wartość poloneza - mówi Artur Lisowski z serwisu samochodów w Mierzynie (woj. zachodniopomorskie). Nie mówiąc już o częściach zamiennych.
Koreańskie auta zastępują polonezy
Zamiennikami wycofywanych aut są koreańskie auta kia cee'd z silnikami o mocy 140 KM. - Po zaopatrzeniu jednostek policji w tak ogromną liczbę sprawnych, będących na gwarancji pojazdów, ich efektywność się zwiększy, natomiast koszty utrzymania znacznie się zmniejszą. I o to chodzi. Przegląd nowego samochodu kosztuje kilkaset złotych i wykonuje się go raz w roku, naprawa starego to kilka, a nawet kilkadziesiąt tys. zł i zdarza się parę razy w miesiącu - czytamy w miesięczniku "Policja 997".
Jak zapowiada policja, oprócz polonezów, ze służby - do końca 2009 r. - mają zostać wycofane kupione w latach '90 auta (m.in. volkswageny passaty i golfy), wśród radiowozów nie powinno już być także samochodów marki Daewoo. - Najstarszym samochodem osobowym na koniec 2009 roku będzie 7-letni pojazd. Najstarszy furgon będzie liczył 10 lat - zapowiada podinsp. Tomasz Kowalczyk, dyrektor Biura Logistyki Policji KGP.
Pawlak porzucił limuzynę dla poloneza
O ile polonez w PRL był atrybutem ludzi zamożnych, to już na początku lat '90 określano go jako "symbol polskiej klasy średniej". Jednym z najbardziej znanych użytkowników tego pojazdu był Waldemar Pawlak, który w okresie swojego premierowania zamienił wygodną limuzynę na poloneza, by "zbliżyć się do zwykłych ludzi", "pokazać im, że władza może rządzić skromnie" i zachęcić Polaków do kupowania krajowych produktów. Dziś Pawlak też promuje, ale - jak mówi - ekologię. Dlatego też prywatnie jeździ toyotą z napędem hybrydowym.
Podobnie Bronisław Cieślak, który - jak mówi - jeździ "niepolską marką". Polacy też przesiedli się na zagraniczne auta. - W tej chwili polonezy jeżdżą tylko na wsiach. Na takiej wsi na Mazurach można kupić poloneza za 300 złotych. Bez hamulców, ale w dobrym stanie - mówi Jerzy Iwaszkiewicz, dziennikarz motoryzacyjny.
Jak już informowaliśmy, Poloneza można kupić też od stróżów prawa. Kawał skrzypiącej i rdzewiejącej historii polskiej policji można już nabyć za 300 złotych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24