Politycy PiS bronią propagandy, która stała się chyba jeszcze bardziej agresywna - ocenił doktor Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego, który w TVN24 komentował obecność polityków Zjednoczonej Prawicy w budynkach telewizji rządowej, obok ich pracowników i prezesa.
Ponad stu posłów PiS zabrakło na wtorkowym głosowaniu nad uchwałą w sprawie mediów publicznych. W tym czasie byli w siedzibie telewizji rządowej. Przy Woronicza pojawili się między innymi Jarosław Kaczyński, Przemysław Czarnek, Joanna Lichocka, Marek Suski, Ryszard Terlecki czy Mariusz Błaszczak. Jak przekazał prezes partii, który sam z budynku TVP wyszedł po godzinie 6 rano, politycy opozycji będą w 10-osobowych grupach dyżurować w telewizji publicznej.
Grzegorzewski: badaliśmy "Wiadomości", manipulowano widzami na co najmniej pięciu płaszczyznach
O tych wydarzeniach mówił w TVN24 medioznawca, doktor Krzysztof Grzegorzewski z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem politycy PiS "bronią układu, który stworzyli po roku 2015". - Celowo mówię po roku 2015, bo tam jeszcze były niektóre kontrakty, tam jeszcze byli dziennikarze niebezpośrednio chwalący Prawo i Sprawiedliwość jako partię polityczną - wyjaśnił.
- Bronią, co niestety muszę powiedzieć z przykrością, propagandy, która właściwie stała się chyba jeszcze bardziej agresywna - dodał.
Nawiązując do przyjętej wczoraj przez Sejm uchwały w sprawie "przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej", Grzegorzewski przekazał, że zacytowano w niej między innymi raport Towarzystwa Dziennikarskiego. - Badaliśmy w nim "Wiadomości" TVP, przyjrzeliśmy się ostatnim 33 dniom, wydanie po wydaniu, bardzo dokładnie - opisał.
- W swojej części raportu mówiłem między innymi o tym, że manipulowano tam widzami co najmniej na pięciu płaszczyznach, bo proszę sobie wyobrazić, że manipulowano także samą konstrukcją programu - przekazał.
"Strzępy domniemanego imperium medialnego"
Zdaniem medioznawcy politycy PiS "bronią stanu, który dla nich w tym momencie jest być albo nie być". - Bo Jarosław Kaczyński, który negował system medialny w kształcie, w jakim mamy go w tej chwili, zawsze pragnął stworzyć własne silne media - zauważył.
Grzegorzewski przypomniał tu, że w latach 2005-2007 "Kaczyński współpracował z niezależnymi od władzy mediami, bo po prostu musiał".
- Ale on już wtedy wiedział, że powinien stworzyć swoje własne media i doprowadzić do pewnego rodzaju ich dominacji, jeśli nawet nie supremacji. Tylko, że to nie zaczęło być robione, na całe szczęście i nie zaczęło być robione także wystarczająco sprawnie, bo okazuje się, że właściwie z domniemanego imperium medialnego Jarosława Kaczyńskiego w tym momencie zostają strzępy - ocenił.
Źródło: TVN24