Wrocławscy policjanci zataili doniesienie o gwałcie oraz szydzili z ofiary przestępstwa. Zarzuca im to 19-letnia kobieta, którą padła ofiarą gwałtu. Jak ustalił dziennik "Polska", policjanci przez trzy dni odsyłali ją z kwitkiem.
Wszystko zaczęło się od wspólnego wieczoru w pubie, który Magdalena J. z Wrocławia spędzała ze znajomym. Potem na kilkanaście godzin straciła świadomość. Obudziła się w domu znajomego - w łóżku, rozebrana. Podejrzewa, że padła ofiara pigułki gwałtu, bo nie pamięta, co się z nią działo - pisze "Polska".
Umyła się i to był błąd
Po powrocie do domu, kobieta umyła się i poszła spać. I to by - według dziennika - wielki błąd. Dopiero wieczorem zdecydowała się ze swoim narzeczonym zgłosić się na policję. I wtedy zaczął się horror. Jak relacjonuje narzeczony Magdaleny, "to, co się tam działo, to tragedia". – Nie przyjęli od nas zgłoszenia. Zainteresowali się jedynie tym, że Magda leczy się na depresję – skarży się mężczyzna.
Lekarz nie wydał jednoznacznej opinii
Policjantka, z którą rozmawiała kobieta, oświadczyła, że policja przyjmie zawiadomienie, tylko wtedy gdy lekarz potwierdzi, że gwałt miał miejsce. Jednak lekarz nie potrafił wydać jednoznacznej opinii, bo kobieta wcześniej się umyła.
Policjanci podyktowali więc Magdalenie treść oświadczenia, że nie składa wniosku o ściganie sprawcy.
Pytano ją, czy lubi romanse
Wrocławianka miała usłyszeć też, że "się puszcza". Według relacji, pytano ją także, czy lubi romanse. Policjanci narzekali, że do jej sprawy "pół komendy trzeba by zaangażować:. Dziwili się, że liczy na pomoc policji. - Po co kobieta składa zawiadomienie o gwałcie, skoro nic nie pamięta – pytali.
– Zadzwoniła do mnie zapłakana – opowiada "Polsce" narzeczony Magdaleny. - Wtedy pojechaliśmy na policję razem. Rozmawialiśmy z jakimś oficerem. Mówił, że temat zna słabo i że nic w tej sprawie nie zrobili – mówi.
Później Magdalena J. rozmawiała z policjantką. Ta poradziła, by zgłosić się do tej samej policjantki, z którą Magdalena rozmawiała przed dwoma dniami. I zawiadomienia nie przyjęła.
Zgłosiła się do Centrum Praw Kobiet
Ofiara gwałtu trzeci raz próbowała więc zgłosić przestępstwo. Kolejny raz usłyszała, że skoro nic nie pamięta, to policja jej nie pomoże. Wtedy zgłosiła się do Centrum Praw Kobiet.
Po informacji "Polski" sprawą zajęła się Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu i zapowiada, że - jeżeli te zarzuty się potwierdzą - to wobec policjantów zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Będzie też prokuratorskie śledztwo. Za niedopełnienie obowiązków grożą policjantom trzy lata więzienia.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24