Podpisali weksle in blanco. 100 tys. zł do spłacenia po latach, jest pierwszy wyrok

- Weksle były w latach 90. Były in blanco pod umowy na zakupy ratalne, np. lodówki, pralki, odkurzacza - tłumaczy Lidia Starosz, jedna z poszkodowanych. W każdym przypadku zabezpieczeniem takiego kredytu był właśnie weksel.

Klienci spłacili pożyczki w całości już lata temu i w takiej sytuacji weksle powinny wrócić do kredytobiorców lub zostać zniszczone. - Weksle zostały jednak w firmie, która pośredniczyła między bankami a sklepem i klientem. Co się z nimi dalej stało, nie wiemy - mówi Starosz.

Mec. Ewelina Słowakiewicz, pełnomocnik oszukanych wyjaśnia, że ktoś "nie wiadomo w jakich okolicznościach" uzupełnił weksle o kwoty od 60 do prawie 100 tys. zł. Tak przygotowane dokumenty sprzedano kolejnej osobie - jednemu z kieleckich detektywów. Teraz to właśnie on przed sądem domaga się zapłaty kwot wpisanych na wekslach. Od pani Lidii Starosz, która na raty kupiła lodówkę, chce 77 tys. złotych. - W pierwszym momencie myślałam, że to jest pomyłka - wspomina poszkodowana.

Początkowo sytuacja poszkodowanych wydawała się beznadziejna. Jednak dzięki nagłośnieniu tej sprawy przez media, udało im się nawiązać ze sobą kontakt, a prokuratura połączyła ich sprawę w jedną. Śledztwo prowadzone jest ws. podrobienia ponad 40 weksli in blanco.

Dodatkowo prokuratura rozesłała do sądów informacje, że weksle mogą pochodzić z przestępstwa. Postępowania w sądzie w Katowicach, Wrocławiu i Szczecinie zostały w związku z tym zawieszone. Jedną ze spraw dotyczącą weksli detektyw już przegrał. Domagał się zapłaty 84 tys. złotych od kobiety, która przed laty kupiła meble na raty. Sąd umorzył to postępowanie. Wyrok jest nieprawomocny.

Mężczyzna i jego pełnomocnik odmówili wypowiedzi przed kamerą.

Autor: db//kdj/zp / Źródło: TTV