Białorusin Stepan K. usłyszał zarzut podpalenia marketu w Warszawie i - jak wynika z ustaleń śledczych - miał działać na polecenie rosyjskich służb specjalnych. Mężczyzna jest zamieszany także w inne kryminalne sprawy. Według śledczych współdziałał też z Olgierdem L., o którego niejasnych powiązaniach z kandydatem PiS na prezydenta Karolem Nawrockim informowali dziennikarze "Superwizjera".
Maciej Duda, dziennikarz "Superwizjera", ustalił, że Stepan K. podejrzany o podpalenie wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie i aresztowany tymczasowo, współdziałał także z Olgierdem L., który ma być znajomym kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego. Jak przekazał dziennikarzowi Superwizjera rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, Olgierd L. polecił Stepanowi K. pobicie dwóch osób. "Stepan K. jest podejrzany o to, że na polecenie Olgierda L. nakłonił inne osoby do pobicia ustalonego pokrzywdzonego (do pobicia nie doszło). Ponadto Stepan K. jest podejrzany o to, że realizując polecenie Olgierda L., zmierzał bezpośrednio do pobicia ustalonego pokrzywdzonego (miało ono wywołać 'problemy z poruszaniem się' – z przyczyn obiektywnych do pobicia nie doszło)" - poinformował prokurator Nowak. Dodał, że "czyny te miały być popełnione w ramach działalności zorganizowanej grupy przestępczej, lecz w wątku kryminalnym tej sprawy". Zastrzegł, że "nie były realizowane na zlecenie ani na rzecz obcego wywiadu" W sumie Stepan K. usłyszał sześć zarzutów i w ubiegłym roku na wniosek prokuratury sąd aresztował go na trzy miesiące. Olgierd L. - jak zastrzegł prokurator Nowak - nie ma postawionych zarzutów związanych ze szpiegostwem.
"Kibol, naziol, bandyta". Kim jest Olgierd L.
Już pięć lat temu, dziennikarze "Superwizjera" przygotowali reportaż o Olgierdzie L. pt. "Kibol, naziol, bandyta". Bertold Kittel i Anna Sobolewska opowiedzieli w nim o tym, kim jest Olgierd L. i o jego powiązaniach z Karolem Nawrockim. Olgierd L. był jednym z przywódców klubu motocyklowego o nazwie Bad Company, który tworzyli między innymi recydywiści i neonaziści. To organizacja zajmująca się sutenerstwem, handlem narkotykami i wymuszaniem haraczy.
"Sam Olgierd L. wiele lat spędził w areszcie i więzieniu, między innymi za pobicia, sutenerstwo i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Jest tak dumny ze swojej pozycji w świecie przestępczym, że na krążącym w sieci teledysku występuje z naszywką oznaczającą wielokrotną recydywę" - donosili pięć lat temu reporterzy "Superwizjera". Były gdański policjant, chcący zachować anonimowość, powiedział w reportażu, że Olgierd L. to wyjątkowo niebezpieczny i brutalny przestępca. - Posłuszeństwo wymusza, używając maczet i tasaków. Kiedy jego ludzie kogoś dopadali, zwykle ten ktoś kończył w szpitalu albo w śpiączce - mówił były funkcjonariusz. - Podejrzewaliśmy, że nawet siedząc w areszcie, zdołał kierować swoimi ludźmi - dodał.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Olgierd L. szukał kontaktów z politykami i starał się docierać do różnych środowisk. W reportażu "Superwizjera" opisano m.in. jedno ze spotkań w Muzeum II Wojny Światowej, którym kierował wtedy Nawrocki. Na zdjęciu z tego spotkania widać Olgierda L. i siedzącego obok Milana I., człowieka z jego najbliższego otoczenia, który wspólnie z Nawrockim organizował imprezy patriotyczne ze środowiskiem kibiców Lechii Gdańsk.
Zarzuty dla Stepana K. za podpalenie marketu
Jak informowaliśmy na tvn24.pl Białorusin Stepan K. usłyszał zarzut podpalenia wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie w kwietniu 2024 roku. Według ustaleń śledczych działał on na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Do pożaru wielkopowierzchniowego marketu budowlanego przy ulicy Radzyminskiej, w wyniku którego spłonęła część sklepu, a straty wyniosły ponad 3,5 miliona złotych, doszło 14 kwietnia 2024 roku. "Zgromadzony na miejscu zdarzenia materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że pożar był wynikiem umyślnego działania człowieka (podpalenia). Przeprowadzone w śledztwie czynności dowodowe, w tym wyniki oględzin, zapisy monitoringu oraz opinie biegłych różnych specjalności, dostatecznie uzasadniły podejrzenie, że sprawcą powyższego przestępstwa był obywatel Białorusi Stepan K." - podał w komunikacie Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
"Stepan K. nagrał telefonem swoje działania, aby udokumentować przeprowadzenie aktu sabotażu"
Z ustaleń śledczych wynika, że Stepan K. w dniu 13 kwietnia 2024 r. rozlał w powyższym markecie łatwopalną ciecz oraz pozostawił urządzenia umożliwiające zdalne wywołanie pożaru. "W nocy z 13 na 14 kwietnia 2024 r. doszło do uruchomienia urządzenia i wybuchu pożaru. Ustalono również, że Stepan K. nagrał telefonem swoje działania, aby udokumentować przeprowadzenie aktu sabotażu. Część tych materiałów została następnie opublikowana na rosyjskich portalach propagandowych. Nadto ustalono, że podejrzany Stepan K. dokonał powyższego podpalenia, działając na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej i na polecenie rosyjskich służb specjalnych" – dodał prokurator Nowak.
Rzekomy białoruski opozycjonista
Rzeczpospolita poinformowała, że Stepan K. podawał się w Polsce za uchodźcę uciekającego przed prześladowaniami politycznymi na Białorusi. - Nie mamy w bazie osoby o takim imieniu i nazwisku, nie kręcił się wokół nas, nie szukał pomocy, dofinansowania – wyjaśnił w rozmowie z Rzeczpospolitą Aleś Zarembiuk z Domu Białoruskiego w Warszawie. Był zdziwiony, że Stepan K. ma być Białorusinem, bo pisownia jego imienia i nazwiska to wyklucza. – To pisownia ukraińska ewentualnie rosyjska. Po białorusku Stepan to Sciapan. Podobnie nazwisko – pisze się je zupełnie inaczej – tłumaczył w rozmowie z "RZ" Zarembiuk. Rozmówcy "Rzeczpospolitej" wskazali, że "jak ustalili prokuratorzy i funkcjonariusze służb, opozycyjny kamuflaż Stepana K. okazał się fałszywy. Po tym, kiedy mężczyzna już wyjechał z Białorusi i funkcjonował w Polsce jako opozycjonista, odwiedził Rosję. Jako opozycjonista ścigany przez Łukaszenkę w żadnym razie nie mógłby tego zrobić".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP