- Graliśmy o coś innego - wytyka rzecznik PiS, Adam Hofman rządowi po unijnym szczycie ws. paktu fiskalnego. Jego zdaniem nie należy przystępować do paktu. Wątpliwości w tej sprawie ma też Ruch Palikota. O "pociągu, jadącym w dobrym kierunku", ale z Polską "w drugiej klasie" mówi z kolei szef SLD Leszek Miller. Europoseł PO Paweł Zalewski uważa, że ustalenia dają Polsce możliwość wpływu na decyzje Unii. Premiera chwali też koalicjant.
Przywódcy 25 państw, w tym Polski, zgodzili się w poniedziałek na szczycie UE na zawarcie traktatu fiskalnego z nową regułą wydatkową. Państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach "17" ws. konkurencyjności, paktu oraz reform eurolandu.
- Będą trzy szczyty: ważny - czyli ten najważniejszy państw euro, euro plus czyli tego paktu, no i taki sobie ogólny. Ten najważniejszy, silnych, będzie decydował. A przy tym stole nawet nas nie będzie, żeby posłuchać - komentował dziś rzecznik PiS Adam Hofman w RMF FM. I dodał: - Graliśmy o coś innego. Mnie się nie podobały te cele, czyli dajemy pieniądze za to, żeby siedzieć przy stole. Ale dajemy pieniądze i nie siedzimy przy tym stole - czyli to przegrana, nawet według założeń rządu.
Jego zdaniem "skoro nie ugraliśmy tego, co trzeba, nie należy przystępować do paktu".
PiS: Coś więcej, niż błąd taktyczny
Pytany czy umowa międzynarodowa szkodzi Polsce, odpowiedział: - Szkodzi. Bo umowa międzynarodowa ma taki charakter prawny, że jest ważniejsza niż prawo krajowe. W związku z tym (...) będzie nas obowiązywała do końca - podkreślił.
Według niego podpisanie paktu w takim kształcie to błąd Donalda Tuska. - To jest coś więcej niż błąd taktyczny. W polityce międzynarodowej bezinteresowne oddanie to gorzej niż błąd. Czegoś takiego nigdy nie powinno się zrobić - podsumował. Według niego, Polska powinna postąpić jak Czechy i Wielka Brytania i nie przyjmować paktu.
Później w TVN24 Hofman podkreślił, że premier Tusk "po raz kolejny obniżył swoją pozycję, potupał nogą, nie uzyskał, co chciał, a i tak się zgodził". - To po co traktować takiego partnera poważnie - stwierdził Hofman.
SLD: Dobry krok
Jako "krok w dobrym kierunku" ocenił podpisanie przez Polskę traktatu fiskalnego szef SLD Leszek Miller. - Jednak nie można być zadowolonym z okoliczności, jakie temu towarzyszą. My wprawdzie weszliśmy do pociągu, który udaje się we właściwym kierunku, ale zajęliśmy miejsca w drugiej klasie i patrzymy z pewną zazdrością na pasażerów siedzących w pierwszej klasie. Możemy do pierwszej klasy wejść, ale musimy wykupić bilet w walucie euro - powiedział Miller.
I zwrócił się do premiera o informację w Sejmie na temat konsekwencji wdrożenia paktu fiskalnego.
Przeciwnego zdania jest wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka z Ruchu Palikota. Uważa ona, że ustalenia szczytu UE ws. paktu fiskalnego pogłębiają podziały w Unii. Ma też wątpliwości, czy Polska powinna podpisywać pakt. - Moim zdaniem to jednak nie jest sukces. Powiedziałabym, że w skali od sukcesu do porażki, to jest bliżej porażki - powiedziała Nowicka.
"Pod stołem"
Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski skrytykował rząd za przyłączenie się do paktu fiskalnego. Jego zdaniem, premier Donald Tusk poniósł klęskę w tej sprawie, a Polska znajduje się teraz "pod stołem, a nie przy stole". - Zbudowano narrację, że jakkolwiek pakt fiskalny jest trudny, kłopotliwy, stanowi jakieś wyzwanie, to będzie wielki sukces, bo Polska będzie przy stole, będzie zapraszana na posiedzenia strefy euro, będzie informowana, będzie w jakiś sposób uczestniczyć w decyzjach - powiedział na konferencji prasowej Kurski.
Jednak - jak mówił - ta narracja "pęka jak bańka mydlana". - Mamy rozpaczliwą klęskę. Polska nie jest nawet przy stole, 6,5 mld euro polskich rezerw dewizowych jest w karcie dań, a Polska jest pod stołem, a nie przy stole - ocenił europoseł.
Możliwości Polski
Z kolei eurodeputowany PO Paweł Zalewski uważa, że ustalenia szczytu UE ws. paktu fiskalnego dają Polsce możliwość wpływu na decyzje Unii. Przyznaje, że sytuacja nie jest idealna, ale - jak mówi - nadal jesteśmy w grze, w środku procesu decyzyjnego. - Widać wyraźnie, że udało się nam wywalczyć kontynuowanie polityki wspólnotowej - tak, aby 27 państw rozwijało się w podobnym kierunku. Dla Polski ważne jest, żeby być maksymalnie blisko jądra Unii, miejsca, w którym będą podejmowane w przyszłości decyzje - powiedział Zalewski.
Podkreślił jednocześnie, że przyszłość instytucji europejskich stała się zakładnikiem ambicji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. - Tak naprawdę, czy to się uda, zależy od ambicji jednego człowieka - prezydenta Francji, który chciał wyodrębnienia mechanizmu decyzyjnego. Udało nam się uratować, to co było możliwe do uratowania odnośnie paktu fiskalnego - zaznaczył europoseł PO. Jego zdaniem to bardzo zły sygnał, że konstrukcje europejskie poddawane są tego typu próbom. - Mamy teraz konflikt między wielkimi ideałami - które fundowały UE - a praktyką, która jest powodowana interesem wyborczym prezydenta Sarkozy'ego - ocenił europoseł.
Zalewski zastrzegł, że ustalenia na szczycie UE nie są ostateczne. - One są tymczasowe, będą ewoluowały, praktyka będzie decydowała o tym, co będzie agendą szczytów euro i szczytów państw paktu fiskalnego - zaznaczył.
"Mało, ale krok we właściwym kierunku"
Z działaniami premiera na szczycie zgodził się też przedstawiciel koalicjanta Stanisław Żelichowski. - Polska w tej chwili powinna podpisać traktat fiskalny, ponieważ ratujemy strefę euro, a jak nie uratujemy strefy euro, to się wszystko rozsypie, gospodarka niemiecka będzie mocniejsza niż polska, gospodarka francuska będzie mocniejsza niż polska i przegramy na rynku globalnym - argumentował poseł PSL.
I dodał: - Wolałbym, żeby (szczyt) się skończył tym, że (przywódcy państw) uchwalą, że parlamenty będą tylko skuteczne, rządy mądre. Na razie jest decyzja o tym, że (przywódcy) będą rozmawiali, to jest jeszcze trochę za mało, ale krok we właściwym kierunku.
Pytany, czy to dobrze, że w poniedziałek ustalono, iż mają się odbywać trzy rodzaje szczytów w różnych konfiguracjach odparł, że przyjmuje to z mieszanymi uczuciami. - Jeśli będziemy za bardzo wchodzili do państw "17" to będziemy ponosili większe konsekwencje, a nie myśmy brali udział w rozrabianiu przez te kraje - mówił.
Źródło: RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24