O ocenę decyzji Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która umorzyła wątek sprawy domniemanych nieprawidłowości w przepływach między SKOK-ami a luksemburską spółką oraz przeniesienie tej sprawy poza Gdańsk zaapelowali w środę posłowie PO, Krzysztof Brejza i Marcin Święcicki, do prokuratora generalnego.
Posłowie PO: Krzysztof Brejza i Marcin Święcicki złożyli w środę w Prokuraturze Generalnej apel, aby Andrzej Seremet, który do końca marca jest prokuratorem generalnym, dokonał analizy decyzji o umorzeniu postępowania, która ich zdaniem jest nieprawidłowa. Święcicki uważa, że śledztwo należy wznowić i przenieść poza Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku, która w jego ocenie może być w tej materii nieobiektywna, bo - jak mówił - ludzie z władz SKOK i prokuratorzy wywodzą się z tego samego gdańskiego środowiska prawniczego, kończyli ten sam wydział prawa na gdańskim uniwersytecie.
Po wyborach sprawę umorzono
Według prasy gdańska prokuratura chciała zbadać finanse SKOK-ów i ich szefa, senatora Grzegorza Biereckiego, śledztwo toczyło się intensywnie w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku, ale po wyborach przeniesiono je do prokuratury apelacyjnej, gdzie sprawa została niedawno umorzona. W śledztwie miało chodzić o przepływy finansowe między luksemburską spółką, w której członkiem zarządu jest senator Bierecki, a krajowymi SKOK-ami. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk powiedział, że PG przeanalizuje tę decyzję i w odpowiednim trybie odniesie się do tego apelu. - Podkreślam, że wszystkie postępowania prowadzone przez prokuratury apelacyjne w kraju, są nadzorowane przez Prokuraturę Generalną, więc także i to umorzone postępowanie będzie poddane analizie. Dopiero po jej dokonaniu będzie wiadomo, czy umorzenie było zasadne i czy są podstawy do przeniesienia sprawy do innej jednostki - dodał. Brejza podkreślił w środę, że Platforma chce, by prokurator generalny przedstawił stan śledztw dotyczących SKOK-ów, szczególnie że ludzie związani z tymi instytucjami są obecnie kandydatami PiS do ważnych urzędów - m.in. Trybunału Konstytucyjnego czy Rady Polityki Pieniężnej. - Sprawa SKOK-ów jest ważnym testem obecnych rządów. Nie może ujść na sucho, bez względu na to kto sprawuje rządy. Za wielkie straty ponieśliśmy tutaj wszyscy, a niektórzy ludzie za bardzo się na tym wzbogacili w sposób podejrzany - dodał Święcicki. Jak przypomniał, do tej pory na ratowanie SKOK-ów wypłacono z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego 3,5 mld zł. Według Brejzy istnieją obawy, że system SKOK-ów nabiera charakteru "magnackiego". - To kasy, kasa krajowa, ludzie w ważnych instytucjach państwa, a wokół także przychylne media, które atakują parlamentarzystów chcących wyjaśniać sprawę SKOK-ów - mówił poseł PO.
Nie ma obowiązku, nie ma przestępstwa
W 2014 roku gdańska prokuratura postanowiła przyjrzeć się transferom finansowym pomiędzy luksemburską spółką, w której członkiem zarządu jest Grzegorz Bierecki (dziś senator PiS - red.), a krajowymi SKOK-ami. Prokurator sprawdzała, dlaczego Kasa Krajowa nie pobierała dywidendy z luksemburskiego SKOK Holdingu. Gdyby Kasa Krajowa pobierała dywidendę, to miałaby pieniądze np. na ratowanie upadających SKOK-ów.
Tygodnik "Newsweek" podał w niedzielę wieczorem na stronie internetowej, że śledztwo w tej sprawie toczyło się z impetem, ale pięć dni przed wyborczym zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości przejął je inny prokurator. Dwa miesiące później sprawę umorzono.
- Śledztwo zostało umorzone pod koniec grudnia 2015 roku. Czekaliśmy na uprawomocnienie tego postanowienia. Teraz postanowienie jest prawomocne. Umorzenie nastąpiło w zakresie wątku dotyczącego niewnioskowania o wypłatę dywidendy. Prokurator uznał, że prawo do wnioskowania o dywidendę nie jest obowiązkiem. A skoro nie jest obowiązkiem, to nie ma przestępstwa. I to była podstawa umorzenia tego śledztwa - tłumaczył w rozmowie z TVN24 Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Autor: mw/kk / Źródło: PAP, TVN24