W piątek ok. godziny 21 prokurator płk Mikołaj Przybył, który 9 stycznia postrzelił się w czasie przerwy w konferencji prasowej, opuścił Szpital Kliniczny w Bydgoszczy. Według nieoficjalnych informacji, śledczy wyszedł ze szpitala na własne życzenie.
Z ustaleń TVN24 wynika, że pułkownikowi zależało na tym, aby media nie dowiedziały się, że opuszcza szpital i nie zarejestrowały tego momentu. Dlatego odbyło się to w piątek późnym wieczorem, po godz. 21, nieoznakowanym, cywilnym samochodem. Płk Przybył przebywał w klinice psychiatrycznej bydgoskiego szpitala od 12 stycznia.
Próba samobójcza w przerwie konferencji
Na początku stycznia 2012 r. prokurator Przybył zwołał konferencję prasową, na której odnosił się do sprawy śledztwa ws. przecieku do mediów z postępowania ws. katastrofy smoleńskiej. Podczas konferencji prasowej zarzucił Prokuraturze Generalnej złe decyzje dotyczące planów zmian w prokuraturze wojskowej. Powiedział, że proponowane przez nią rozwiązania, m.in. przejście prokuratorów wojskowych do cywilnych struktur jest "rozwiązaniem nieprawidłowym".
Podczas wystąpienia zaatakował też media. Ocenił, że dziennikarze, którzy pisali o inwigilowaniu przez poznańską prokuraturę (red.: Przybył w niej pracuje) reporterów śledczych zajmujących się śledztwem smoleńskim, zostali zmanipulowani. Według niego miało to wynikać z faktu, że prokuratura "prowadzi bardzo poważne śledztwa związane z przestępczością zorganizowaną w Wojsku Polskim".
Po kilkunastu minutach Mikołaj Przybył skończył konferencję i poprosił o kilka minut przerwy przed częścią spotkania poświęconą pytaniom od dziennikarzy. Gdy ci opuścili salę Przybył podszedł do biurka, wyciągnął i przeładował broń i strzelił do siebie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24