Kwestionując efekty naszej pracy budowali alibi dla swojej niekompetencji - tak o Lechu Kaczyńskim i współpracujących z nim urzędnikach warszawskiego Ratusza - pisze w specjalnym oświadczeniu Paweł Piskorski. Europarlamentarzysta komentuje decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie "afery mostowej".
Piskorski sugeruje, że afera została wymyślona, by wyeliminować go z życia publicznego. Zdaniem byłego prezydenta Warszawy, Lech Kaczyński za pomocą "afery mostowej" chciał zbudować wizerunek "polityka twardo walczącego z korupcją"
"Stawiane przez Lecha Kaczyńskiego zarzuty były nieprawdziwe i powodowane wyłącznie chęcią szkalowania i pomawiania mnie i moich współpracowników. Warto także podkreślić, że przez 5 lat przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zamiast zwalczać rzeczywiste patologie zajmowali się ściganiem politycznie niewygodnych przeciwników. Na udowodnienie słuszności tez polityków zmarnowano olbrzymie środki publiczne" - czytamy w oświadczeniu Piskorskiego.
Gdzie jest 200 milionów?
Najwyższa Izba Kontroli, która obserwowała inwestycje budowy Trasy i Mostu Świętokrzyskiego, wykazała, że pochłonęła ona 200 mln zł więcej niż zakładał plan. Do realizacji projektu powołano spółkę "Trasa Świętokrzyska", której działalność kosztowała ponad 10 milionów zł.
Jak ujawniła NIK, złożyły się na nią wynagrodzenia i dodatki służbowe dla zatrudnionych w spółce osób: pięciu członków Rady Nadzorczej, trzech członków Zarządu, dwóch dyrektorów i jednego lub dwóch pracowników.
Według NIK, odpowiedzialne za decyzje dotyczące Trasy i Mostu Świętokrzyskiego były osoby zasiadające w poprzednim zarządzie gminy Warszawa-Centrum oraz władzach spółki Trasa Świętokrzyska. W zarządzie gminy byli wówczas: Marcin Święcicki, Paweł Piskorski, Wojciech Kozak i Jan Wieteska.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24