PiS zaproponował kandydaturę Andrzeja Dery na członka komisji ws. śmierci Krzysztofa Olewnika, rezygnując z wcześniejszej kandydatury Antoniego Macierewicza odrzuconej przez prezydium Sejmu. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski "postawił PiS pod ścianą" - tłumaczy decyzję rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński.
- PiS zależy na tym, aby komisja śledcza do zbadania okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika rozpoczęła prace - powiedział Mariusz Kamiński, uzasadniając wycofanie kandydatury Antoniego Macierewicza i zgłoszenie w jego miejsce Andrzeja Dery. Według niego bowiem, jeśli kandydatura Macierewicza nie zostałaby wycofana, to dwa miejsca w komisji przysługujące PiS, przypadłyby pozostałym ugrupowaniom, w tym PO.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24, że cieszy się, iż PiS nie upiera się przy kandydaturze Macierewicza i zgłosiło na jego miejsce Derę. W ocenie Komorowskiego, Dera "jest człowiekiem łatwiejszym do współpracy", a - jak dodał marszałek Sejmu - "wszyscy byśmy chcieli, aby komisja pracowała zgodnie, bez ekscesów politycznych".
Sam zainteresowany nie chciał komentować zamieszania wokół jego osoby. Powtarzał tylko, że w całości zdaje się na decyzję klubu PiS. Według informacji "Dziennika", byłemu szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego na otarcie łez zostanie zaproponowane stanowisko wiceszefa sejmowej Komisji Obrony Narodowej, w której zasiada.
"Nie" dla Macierewicza
Prezydium Sejmu nie zgodziło się na kandydaturę Antoniego Macierewicza na członka komisji ws. Olewnika w czwartek przed południem. Pozostawiło jednak Marka Biernackiego z PO, którego w komisji nie chciało z kolei PiS. Jak uzasadniał Zbigniew Wassermann, Biernacki mógłby nie być obiektywny w swoich ocenach bo jako szef MSWiA powołał Adama Rapackiego na zastępcę Komendanta Głównego Policji. Rapacki, który zajmował się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej, w latach 2001-2003 nadzorował śledztwo ws. porwania i śmierci Olewnika. Za pozostawieniem Biernackiego głosowały trzy osoby, jedna była przeciw, jedna się wstrzymała. Odrzucenia Macierewicza chciało czterech członków Prezydium, jeden był przeciw.
Wcześniej Bronisław Komorowski (PO) zaproponował, aby klub PiS w ogóle nie zgłaszał "na razie" Macierewicza do komisji śledczej. Marszałek zaznaczył jednak, że ten mógłby zastąpić innego członka zgłoszonego przez PiS, gdy zostanie wyjaśniona sprawa jego dostępu do dokumentów ściśle tajnych. To jednak w ocenie posłów Prawa i Sprawiedliwości "nie było żadnym kompromisem".
Dlaczego PO nie chciało Macierewicza?
Kluby sejmowe złożyły do marszałka Sejmu kandydatury do komisji śledczej w środę. PiS zgłosiło dwóch: Zbigniewa Wassermanna i Antoniego Macierewicza. PO nie zgodziło się na tego drugiego, argumentując, że Macierewiczowi został odebrany - w związku z prowadzonymi śledztwami prokuratorskimi - certyfikat dopuszczenia do dokumentów ściśle tajnych. Zdaniem marszałka bez dopuszczenia do dokumentów ściśle tajnych trudno wyobrazić sobie skuteczne działanie w komisji. Z kolei sam Macierewicz twierdzi, że nadal ma dostęp do informacji ściśle tajnych. Poseł PiS przyznaje co prawda, że w październiku wpłynęła do Sejmu decyzja o cofnięciu mu certyfikatu dostępu do niektórych dokumentów z klauzulą ściśle tajne, ale odwołał się od niej do premiera Donalda Tuska i czeka na rozstrzygnięcie.
Jaki skład?
W komisji ostatecznie najprawdopodobniej zasiądą: Marek Biernacki (ma być rekomendowany na stanowisko przewodniczącego), Grzegorz Karpiński i Paweł Olszewski (z rekomendacji PO), Leszek Aleksandrzak (zgłoszony przez Lewicę), Edward Wojtas (PSL) i Zbigniew Wassermann oraz Andrzej Duda (obaj PiS). Skład komisji zostanie poddany pod głosowanie najprawdopodobniej jeszcze w piątek.
Prezydium Sejmu wyznaczyło do piątku do godz. 8 czas na zgłaszanie ewentualnych zastrzeżeń do kandydatury Andrzeja Dery do komisji śledczej. O składzie komisji posłowie zdecydują w porannym bloku głosowań.
Źródło: TVN24, PAP