- Polskie Linie Lotnicze LOT są bezpieczne dla pasażerów, a flota przewoźnika przechodzi regularne przeglądy techniczne zgodnie z zaleceniami producentów - zapewnił we wtorek prezes PLL LOT Marcin Piróg, podczas konferencji prasowej. LOT pokazał dziś dziennikarzom zdarty "brzuch", osmalone silniki oraz wejścia zaklejone czarną taśmą Boeinga 767, który 1 listopada wylądował awaryjnie na warszawskim Okęciu.
Taka prezentacja uszkodzonej maszyny i dopuszczenie do niej dziennikarzy przez linię lotniczą jest rzadkością. LOT zaprezentował zniszczony samolot podczas konferencji prasowej, na której prezes firmy Marcin Piróg mówił o stanie technicznym floty polskiego przewoźnika.
- Chciałbym państwa zapewnić i wszystkich naszych pasażerów, że LOT jest bezpieczny, że wszystkie reguły bezpieczeństwa są zachowane i wszystkie przeglądy są robione na wszystkich samolotach, które są w naszej flocie. (...) Absolutnie nasi pasażerowie mogą się czuć bezpieczni - powiedział Piróg dziennikarzom - Najwyższej klasy baza techniczna, najwyższej klasy piloci - to jest LOT i to są nasze samoloty - dodał.
Tną koszta
Najwyższej klasy baza techniczna, najwyższej klasy piloci - to jest LOT i to są nasze samoloty Prezes PLL LOT, Marcin Piróg
Piróg zapowiedział, że w tym roku LOT na serwisowanie samolotów oraz obsługi technicznej wyda ok. 340 mln zł. To o 28 mln zł mniej w porównaniu do zeszłego roku.
- Ogólnie jest to 15 proc. kosztów operacyjnych. Wszystkie przeglądy są realizowane zgodnie z podręcznikami eksploatacji producentów. LOT oraz spółka LOT AMS, która serwisuje nasze samoloty, są regularnie audytowane m.in. przez Urząd Lotnictwa Cywilnego i IATA, czyli Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych - podkreślił prezes LOT.
Ponadto Piróg powołał się na statystyki, wyjaśniając, że punktualność rejsów LOT-u w ostatnich 8 miesiącach poprawiła się. Poinformował, że ze statystyk IATA wynika, iż w zeszłym roku awaryjnych lądowań było ogółem 17 na 35 mln operacji w ciągu całego roku.
Powrót za trzy miesiące?
Zniszczenia B767, którym lądował kapitan Wrona nie są bardzo poważne. Jak informował już w weekend Piróg, maszyna może wrócić na trasy nawet za trzy miesiące. Jednak dziś zapowiedział, że będzie to w dużej mierze zależało od decyzji Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, badającej przyczyny awaryjnego lądowania Boeinga 767.
- My do tego samolotu nie mamy dostępu. Jest Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, która ma do dyspozycji ten samolot i czekamy na wyniki wstępne, które, jak słyszymy, mają być do końca miesiąca - powiedział.
Dodał, że samolot oglądają również przedstawiciele producenta. Według niego "producent tego samolotu łącznie ze służbami technicznymi zdecyduje, jaki jest zakres napraw, jakie części zamienne są potrzebne. W tej chwili zależy to od tego, od kiedy komisja udostępni nam samolot".
Samolot zastępczy
Do czasu naprawy B767 w jego zastępstwie będzie latała maszyna, którą LOT wynajmie od innego przewoźnika.
- Chcemy go (zastępczy samolot - red.) wyleasingować co najmniej do 15 stycznia z możliwością przedłużenia, bez personelu pokładowego - zapowiedział. Piróg nie chciał dziś zdradzić jego nazwy ani kwoty leasingu ale zapowiedział, że pierwszy lot - do Hanoi - zastępcza maszyna odbędzie już za kilka dni.
Najnowocześniejsza flota
LOT ma we flocie 25 samolotów Embraer 170/175/195. Ich średni wiek to 4,5 roku. Według Piróga jest to jedna z najnowocześniejszych flot średniego zasięgu w Europie. - Mamy jeszcze 9 samolotów Boeing 737 a na długim dystansie latają samoloty 767, których średni wiek to 18 lat. Ogólnie wiek floty LOT, którą eksploatujemy, (...) to 8,5 roku i nie odbiega ona standardem od tego, co mają tradycyjni przewoźnicy w Europie - podsumował prezes.
Chcemy go (zastępczy samolot - red.) wyleasingować co najmniej do 15 stycznia z możliwością przedłużenia, bez personelu pokładowego Prezes PLL LOT, Marcin Piróg
Awaryjne lądowanie
Boeing 767 Polskich Linii Lotniczych LOT wylądował 1 listopada po południu awaryjnie na stołecznym lotnisku. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia, więc pilot posadził samolot "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny.
Przyczyny awarii ustala Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Sprawą zajmuje się też prokuratura.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, tvn24.pl