Kierowcy z Rosji, Ukrainy czy Białorusi nie muszą się bać polskich fotoradarów. Mandatu i tak nie dostaną – pisze "Rzeczpospolita".
Kierowca średnio co dziesiątego auta uchwyconego przez fotoradar na przekroczeniu prędkości unika kary. Tylko dlatego, że samochód jest zarejestrowany poza UE. To głównie kierowcy zza wschodniej granicy.
Jak wynika z informacji przekazanych "Rz" przez Główną Inspekcję Transportu Drogowego na bazie danych CANARD (czyli należącego do niej Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym) tylko w ubiegłym roku prawie 150 tys. mandatów za wyłapane na fotoradarze przekroczenie prędkości wylądowało w koszu.
Jak pisze "Rz", wykroczenia popełnione przez kierujących pojazdami zarejestrowanymi poza UE stanowią ok. 9 proc. naruszeń rejestrowanych przez fotoradary należące do Inspekcji Transportu Drogowego. W ub. roku wszystkich przypadków wykroczeń było aż 1,5 mln.
Wymiana danych
Od ponad roku, dzięki nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym możliwe jest szybkie ustalenie właściciela lub posiadacza pojazdu zarejestrowanego w innym państwie Unii, uchwyconego przez fotoradar przy przejeżdżaniu na czerwonym świetle lub przekraczaniu dopuszczalnej prędkości. - Wspomniana wymiana danych dotyczy państw europejskich, które zastosowały dyrektywę, dlatego nie ma możliwości egzekwowania odpowiedzialności wobec kierujących z innych państw, chociażby z Rosji - mówi "Rz" Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym.
Autor: MAC/ja / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24