Nadużyciem jest przypisywanie mi sformułowań, które nie są mojego autorstwa - mówił w środę z sejmowej mównicy szef komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz. Oświadczył, że nie prowadził śledztwa w sprawie księdza z Tylawy skazanego za pedofilię. Odpowiedział w ten sposób politykom PO-KO, którzy zarzucają mu, że usprawiedliwiał księdza Michała M.
Posłowie PO-KO chcą odwołania Stanisława Piotrowicza (PiS) z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Poseł PO-KO Borys Budka złożył na początku środowego posiedzenia Sejmu wniosek o przerwę w obradach do godz. 12, aby - jak mówił - "państwo z klubu PiS mieli czas na refleksję". - W waszych szeregach jest osoba, która usprawiedliwiała pedofila z Tylawy, która broniła tego typu zachowania - zaznaczył.
Piotrowicz: nie prowadziłem śledztwa w tej sprawie
Piotrowicz powiedział, że rozumie, iż "części polityków nie interesują fakty". - W szczególności te, które nie są zgodne ze z góry założonymi przez nich tezami - dodał.
- W tej sprawie fakty polegają na tym: nie prowadziłem śledztwa w tej sprawie, wielokrotnie informowałem o tym media, nie wykonywałem w tej sprawie żadnych czynności procesowych i nie podejmowałem merytorycznych decyzji - tłumaczył.
- Wystąpiłem w roli rzecznika prasowego, bo taki był mój obowiązek. W prokuraturach rejonowych nie ma instytucji rzecznika prasowego i zgodnie z regulaminem urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury, do kontaktów z mediami uprawniony jest tylko i wyłącznie szef prokuratury. Poinformowałem o ustaleniach śledztwa - mówił.
- Nadużyciem jest przypisywanie mi sformułowań, które nie są sformułowaniami mojego autorstwa. To jest wierne cytowanie zeznań świadków - oświadczył Piotrowicz.
Piotrowicz "nie ma zdolności", żeby prowadzić komisję
Po nim na mównicę wyszła posłanka PO-KO Kamila Gasiuk-Pihowicz. Złożyła wniosek o odroczenie posiedzenia Sejmu do czwartku.
- Jesteśmy w wyjątkowej sytuacji. Do polskiego Sejmu wpłynęła ustawa podwyższająca karę za pedofilię i ta ustawa ma być procedowana w komisji, której szefuje człowiek, który na konferencji prasowej - jak sam przyznał - jako rzecznik bagatelizował, rozmydlał winę księdza z Tylawy, który został skazany za pedofilię - stwierdziła.
- Mówił, że dotykanie miejsc intymnych kilkuletnich dziewczynek będzie się wiązało ze zdolnościami bioenergoterapeutycznymi tego księdza. Mówił na tej konferencji prasowej o tym, że nocowanie na parafii księdza z Tylawy było atrakcją dla dziewczynek - mówiła Gasiuk-Pihowicz.
- Mam pytanie: czy pan pozwoliłby dziewczynkom ze swojej rodziny siąść na kolanach księdza z Tylawy? - pytała Piotrowicza.
Według Gasiuk-Pihowicz, Piotrowicz "nie ma zdolności", aby prowadzić komisję, która ma się zająć sprawą pedofilii.
"PiS daje zielone światło do lekceważenia pedofilii"
Posłowie w głosowaniu odrzucili wniosek o przerwę w obradach. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zapowiedział jednocześnie, że złoży do Prezydium Sejmu wniosek o skierowanie do komisji etyki sprawy wystąpienia Borysa Budki.
Gasiuk-Pihowicz i Budka powtórzyli później swe zarzuty wobec Piotrowicza na konferencji prasowej.
- Niestety standardy PiS są takie, że zamiast doprowadzić do tego, by przewodniczący komisji sprawiedliwości złożył dymisję z tego stanowiska, to niestety chcą nas, posłów opozycji, karać za mówienie prawdy - mówił Budka.
Gasiuk-Pihowicz wyraziła pogląd, że "PiS daje zielone światło do lekceważenia pedofilii". - Bo jak inaczej rozumieć całkowity brak działań w odniesieniu do posła PiS, prokuratora, pana Piotrowicza? - pytała.
- Jak można dopuścić do takiej sytuacji, aby osoba lekceważąca problem pedofilii była w życiu publicznym? To jest prosta sytuacja: albo walczymy wszystkimi dostępnymi środkami z pedofilią albo dajemy jej zielone światło, lekceważąc ten problem i wypowiadając się w sposób broniący w stosunku do osób, które tak dramatyczne zbrodnie popełniły - podkreślała posłanka.
Wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek poinformowała w środę, że projekt nowelizacji Kodeksu karnego m.in. zaostrzający przepisy dotyczące pedofilii trafi do komisji ustawodawczej, a nie do komisji sprawiedliwości.
Piotrowicz o księdzu z Tylawy
Ksiądz Michał M. był proboszczem parafii w podkarpackiej Tylawie od 1966 r. W 2004 r. został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek. Sąd potwierdził, że kapłan wkładał ręce pod bluzki dziewczynek, dotykał ich piersi, wkładał ręce w majtki i dotykał krocza, całował. Sąd orzekł również osiem lat zakazu wykonywania zawodu nauczyciela.
W obronie proboszcza z Tylawy na konferencji prasowej w 2001 roku zabrał głos ówczesny prokurator Stanisław Piotrowicz. Śledztwo w sprawie skazanego kilka lat później księdza zostało wówczas umorzone.
- Ksiądz w swoich zeznaniach potwierdził, że istotnie brał dzieci na kolana, a czyni to podczas lekcji religii. (...) Dzieci przytulał do siebie, głaskał, zdarzało się też i tak, że pocałował. Zdarzało się, że na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego - takie słowa Piotrowicza cytowali politycy opozycji, składając w marcu bieżącego roku wniosek o jego odwołanie ze stanowiska szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Piotrowicz: nie mam czasu i ochoty, żeby obejrzeć film "Tylko nie mów nikomu"
W środę w Sejmie reporter TVN24 pytał Stanisława Piotrowicza, czy oglądał film dokumentalny "Tylko nie mów nikomu" przedstawiający przypadki pedofilii w polskim Kościele. W ponad dwugodzinnym dokumencie znalazły się m.in. wstrząsające wyznania ofiar, które stanęły oko w oko ze swoimi oprawcami. Są także wyznania tych, którzy przyznają się do winy. Kamera towarzyszy skrzywdzonym w podróżach do miejsc, w których - jak opisują w filmie - dochodziło do molestowania.
Piotrowicz powiedział, że "nie widział" filmu i "nie zamierza" obejrzeć. - Nie mam na to czasu i ochoty - oświadczył. - Może pana zdaniem warto, moim zdaniem szkoda czasu - dodał.
Autor: js/adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24