Trzeba było w tamtym czasie być w tym miejscu, żeby móc realizować to, co uważam za słuszne i dobre dla ludzi - mówił w "Jeden na jeden" Stanisław Piotrowicz (PiS). Szef sejmowej komisji sprawiedliwości odniósł się w ten sposób do zarzutów opozycji dotyczących jego przeszłości. Do 1989 r. Piotrowicz był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W czasach PRL pełnił także funkcję prokuratora.
Stanisław Piotrowicz komentował w poniedziałek rano w TVN24 m.in. to, co działo się w zeszłą środę w Sejmie. Podczas jego wystąpienia w debacie na temat zmian w Trybunale Konstytucyjnym posłowie opozycji wykrzykiwali "Precz z komuną!". Obecny poseł PiS był bowiem do 1989 r. członkiem PZPR, pełnił także funkcję prokuratora.
- Mój pech polega na tym, że się w ogóle w systemie komunistycznym urodziłem - mówił Piotrowicz w "Jeden na jeden". Dodał, że nie żałuje tego, iż należał do PZPR.
- Trzeba było w tamtym czasie być w tym miejscu, żeby móc realizować to, co uważam za słuszne i dobre dla ludzi - tłumaczył Piotrowicz. - Ktoś musiał być (członkiem PZPR - red.). Ważne, jaką rolę odegrał, czy służył tym samym wartościom, co dziś - dodał poseł PiS.
Jak mówił, w czasach kiedy należał do PZPR i pełnił obowiązki prokuratura, bliskie mu były "prawa człowieka, demokracja i wolność", a jego zadaniem była wtedy pomoc niesłusznie represjonowanym. Przekonywał też, że groziła mu za to o wiele surowsza kara niż ta, jaką mogli otrzymać ówcześni działacze opozycji antykomunistycznej.
- Myślę, że zrobiłem wiele. Mało tego, żyłem w poczuciu satysfakcji, że wielu ludzi coś mi zawdzięcza - powiedział Piotrowicz.
Podkreślił, że nikogo w tamtym czasie nie skrzywdził, a wiele z tych osób (którym pomógł - red.) do dziś przychodzi do niego po pomoc.
"Uznajemy, honorujemy i szanujemy"
Piotrowicz mówił także o trwającym zamieszaniu wokół obsady Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem urzędujący prezes TK powinien dopuścić do pracy osoby wybrane przez PiS na nowych sędziów Trybunału. Nie chciał jednak oceniać, czy prof. Andrzej Rzepliński łamie prawo, nie pozwalając im na pracę.
- Jeżeli pozbawia możliwości funkcjonowania legalnie wybranych sędziów, to istnieją ku temu poważne wątpliwości, ale myślę, że przyjdzie czas na refleksję - powiedział Piotrowicz.
Odniósł się także do jednego z wywiadów prof. Rzeplińskiego, w którym przekonywał on, że prezydent Andrzej Duda powinien wykonać czwartkowy wyrok TK i niezwłocznie przyjąć ślubowanie od trzech nowych sędziów Trybunału wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu zgodnie z ustawą zasadniczą.
- Nie znalazłem tam (ani w konstytucji, ani w ustawie o TK - red.) żadnego przepisu, który upoważniałby Trybunał Konstytucyjny do zwracania uwagi prezydentowi czy do sugerowania, co ma czynić - mówił poseł PiS.
Jednocześnie dodał, że jego partia "uznaje, honoruje i szanuje" wyroki Trybunału. Jednak - w jego ocenie - w tej sprawie TK orzekł tylko i wyłącznie to, że ustawa dotycząca Trybunału przegłosowana w czerwcu przez PO i PSL jest częściowo niekonstytucyjna.
"Opozycja namawia do łamania demokracji"
Piotrowicz odniósł się także do poniedziałkowych doniesień "Gazety Wyborczej", z których wynika, że Rządowe Centrum Legislacji miało dostać polecenie, by wstrzymać publikację czwartkowego wyroku TK w Dzienniku Ustaw, choć zgodnie z prawem powinno się to stać "niezwłocznie".
- Nie znam tych spraw, nie zamierzam tego komentować - powiedział Piotrowicz, dodając, że jego zdaniem wyrok powinien zostać ogłoszony "w możliwie najszybszym terminie".
Poseł PiS krytycznie ocenił natomiast zaplanowane na weekend pokojowe pikiety w wielu miastach Polski, do których wezwali politycy opozycji, m.in. Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej, jak mówią, "w obronie demokracji" i "w obronie Trybunału Konstytucyjnego".
- To są nawoływania do łamania demokracji, do nieszanowania prawa - powiedział Piotrowicz.
- Demokratyczne społeczeństwo nie tak dawno opowiedziało się, że daje mandat do sprawowania władzy Prawu i Sprawiedliwości. Ci którzy przegrali, nie mogą się z tym werdyktem pogodzić - tłumaczył.
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24.pl