- Polskie rządy doskonale wiedziały co się dzieje w tajnym więzieniu CIA w Kiejkutach. Istniała szczegółowa instrukcja na ten temat. Podpisana przez premiera - mówi Józef Pinior, były europoseł i członek specjalnej komisji parlamentu europejskiego, która badała tą sprawę.
- To jest bardzo szczegółowy dokument, w której znajduje się nawet zapis o tym, co zrobić, jeżeli pojawią się w tym ośrodku zwłoki. Zdawano sobie doskonale sprawę co tam się będzie działo, w jakim celu Amerykanie tego ośrodka potrzebują - mówi Pinior.
Państwowa tajemnica
Więzienie CIA miało działać w Polsce w latach 2002-2003, w okresie władz SLD. Pod dokumentem, zdaniem europosła, widniał podpis Leszka Millera. - No to jest po prostu brednia pana Piniora. Nie było żadnej instrukcji, nie było żadnych więzień CIA - zdecydowanie zaprzecza premier.
Europoseł jest jednak niezrażony nieustannym zapewnieniami polityków, że Amerykanie w Polsce nikogo nie więzili. - Gdybym nie był przekonany, że taka instrukcja istnieje, nie mówiłbym o tym publicznie - twierdzi Pinior i dodaje, że źródła, które potwierdzają istnienie dokumentu, są wiarygodne.
Sprawa więzień CIA stała się głośna dopiero pod koniec 2005 roku, kiedy wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Według Józefa Piniora również rząd PiS wiedział o tajnej instrukcji i był w jej posiadaniu.
Zawiła sprawa
Postępowanie w sprawie podejrzeń o istnieniu na polskim terytorium tajnych więzień, w których torturowano więźniów, prowadzi polska prokuratura. Strona amerykańska odmówiła w tej sprawie współpracy.
Śledztwo trwa już trzy lata. Zgromadzone w tej sprawie materiały tajne pochodzą przede wszystkim z agencji wywiadu. Jej szefem w tym czasie był Zbigniew Siemiątkowski, którego prokuratura do tej pory nie przesłuchała. Podobnie nie przepytano Aleksandra Kwaśniewskiego, prezydent Lech Kaczyński nie zgodził się na zwolnienie swojego poprzednika z tajemnicy państwowej.
Brudne metody
Z ustaleń obrońców praw człowieka i mediów wynika, że nieoznakowane samoloty CIA na pewno lądowały na lotnisku w Szymanach, niedaleko szkoły Agencji Wywiadu w Kiejkutach.
- Proszono nas, aby była minimalna obsługa na lotnisku i byśmy nie wychodzili z budynku portu lotniczego - wspomina Mariola Przewłocka, była pracownica lotniska w Szymanach. Według kobiety, pracownikom mówiono, iż przylatują biznesmeni.
Wśród domniemanych terrorystów, którzy mieli być w Kiejkutach, wymienia się Abdala Rahima Al Nashiriego i Abu Zubayde. Polska prokuratura nadała im status pokrzywdzonych.
Mężczyźni twierdzą, że na terenie Polski byli torturowani. - Mój klient był "królikiem doświadczalnym". Weryfikowano wszystkie metody tak zwanych wzmocnionych technik przesłuchania - mówi przedstawiciel Abu Zubaydy, mecenas Bartłomiej Jankowski
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24