Pomysłowość drogowców nie zna granic - szkoda tylko, że nie dotyczy ona tempa budowy nowych dróg, a jedynie absurdalnych przepisów poruszania się po nich. Przykład? Ot choćby pasażerowie autobusu, którzy przed wjazdem pojazdu na most muszą go opuścić i pokonać mostek na piechotę.
Rzecz dzieje się w podkarpackiej Desznicy. To tutaj, tuż przed wjazdem autobusu na niewielkich rozmiarów mostek podróżujący są zmuszeni wysiąść. Dlaczego autobus nie może przewieźć pasażerów? Bo ich waga może zaszkodzić konstrukcji.
Nie może być inaczej - taki stan rzeczy nie podoba się podróżnym. - Jak ciołki stoimy przed tym autobusem, wszyscy się z nas śmieją - mówi jeden z pasażerów, który część swojej podróży musiał odbyć piechotą.
Warszawie też się przydarzyło
Ale problem niedorzecznych przepisów nie dotyczy wyłącznie odległych rejonów kraju. Cierpi i przez nie także stolica. W północnej części Warszawy zamknięto wiadukt, który prowadził do centrum. Sprawa okazała się na tyle uciążliwa, że mieszkańcy odciętej od centrum dzielnicy postanowili ostro zaprotestować. W poniedziałek wyszli na ulice, by pokazać swoje niezadowolenie.
Zawiedzeni protestują, ale już wiadomo, że są plany zbudowania nowego połączenia z innymi dzielnicami Warszawy - powstanie most nad już istniejącym (choć walącym się) wiaduktem. - Ten most tymczasowy może zostać zbudowany wyłącznie nad tym istniejącym. Nie ma miejsca, żeby zbudować go obok - mówi Małgorzata Gajewska z Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych w Warszawie.
Ale to nie jedyny drogowy absurd w Warszawie. W stolicy na przykład ulica Skuterowa krzyżuje się z ulicą... Skuterową. Mało kogo już też dziwi, że na środku ronda może wyrosnąć... słup.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN