To, że przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie zaprosił na szczyt UE prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki nie jest jego błędem - przekonywał w "Jeden na jeden" wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski. Dodał, że Poroszenko nie ma o to pretensji.
Odnosząc się do tego, że Tusk nie zaprosił na szczyt UE prezydenta Ukrainy, Trzaskowski powiedział, że "liderów krajów trzecich zaprasza się bardzo rzadko".
- Wtedy, kiedy jest podejmowana bardzo doniosła decyzja, typu zakończenie negocjacji nad układem stowarzyszeniowym - powiedział Trzaskowski.
W jego opinii, ogromnym nadużyciem jest twierdzenie, jakoby Tusk nie zaprosił Poroszenki, aby nie narazić się kanclerz Niemiec.
RMF FM podało, że Tusk nie zaprosił Poroszenki w obawie o to, że inni przywódcy, w tym Angela Merkel, uznają go za zbyt mocno zaangażowanego w kwestie ukraińskie. Sam Tusk nie ustosunkował się do tych informacji.
Nie jest też tak, jak przekonywał Trzaskowski, że prezydent Ukrainy rozpaczliwie zabiegał, aby spotkać się z unijnymi przywódcami.
- To nie jest błąd Tuska, Poroszenko nie miał pretensji - zapewnił wiceminister spraw zagranicznych.
- Widzieliśmy się wczoraj z Poroszenką (przebywa z dwudniową wizytą w Polsce - red.) i, z tego co wiem, nie zabiegał, żeby być na szczycie europejskim - dodał.
Trzaskowski przekonywał ponadto, że ponieważ na rozpoczynającym się w czwartek szczycie nie zapadną żadne wiążące decyzje ws. Ukrainy i Rosji, unijny przywódcy będą mogli szczerze porozmawiać na temat konfliktu na wschodzie Europy.
- Jest to przygotowanie do podejmowania bardzo ważnych decyzji na kolejnych szczytach w przyszłym roku, ws. sankcji, o tym jak prowadzić politykę energetyczną - powiedział Trzaskowski.
Według nieoficjalnych informacji prezydent Ukrainy chciał ponownie spotkać się z unijnymi przywódcami na szczycie w Brukseli. W tym roku został już dwa razy zaproszony na szczyt UE, jednak tym razem nie otrzymał zaproszenia od nowego szefa Rady Europejskiej. Otoczenie Tuska zapewnia, że jest on w stałym kontakcie telefonicznym z Poroszenką.
Według dyplomatów ukraiński prezydent został wprawdzie zaproszony na przedszczytowe spotkanie przywódców z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej w czwartek, ale zrezygnował z przyjazdu do Brukseli.
"Dyplomaci się cieszą"
Trzaskowski odniósł się też do zarzutów, że pierwsze spotkanie unijnych przywódców pod kierownictwem Donalda Tuska będzie za krótkie, zaledwie jednodniowe i "mało ambitne".
- Dyplomaci, z którymi rozmawiałem bardzo się cieszą będą mieli do czynienia z bardzo konkretną, krótką dyskusją - przekonywał Trzaskowski.
- To, że konkluzje są zwięzłe, na temat planu Juncera i Ukrainy pozwala szefom rządów i państw UE przeprowadzić bardzo szczerą dyskusję w momencie, kiedy nie podejmują decyzji. Ta Rada Europejska jest przygrywką do wielkich decyzji - dodał.
Trzaskowski zaznaczył, że Belg Guy Verhofstadt, który krytykuje Tuska za zbyt krótki projekt dokumentu na koniec szczytu, nie jest dyplomatą tylko politycznym liderem, a w dodatku przyjacielem byłego przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya.
- Jest federalistą, zawsze nie będzie mu się podobało to, co się teraz dzieje na Radzie Europejskiej. Po pierwsze, że go tam nie ma, po drugie chciałby znaczniej bardziej ambitnej, federalnej wizji UE - powiedział Trzaskowski.
"Jak Coca Cola Light"
Unijny szczyt - pierwszy, któremu przewodniczyć będzie nowy szef Rady Europejskiej Donald Tusk - ma być krótszy niż te, które odbywały się wcześniej.
Niewykluczone, że spotkanie przywódców - dotąd zawsze planowane na dwa dni - zakończy się już po pierwszym dniu obrad, czyli w czwartek przed północą. W zaproszeniu wysłanym do szefów państw i rządów Tusk napisał, że dyskusja będzie kontynuowana w piątek, "jeśli będzie to konieczne". Także projekt dokumentu końcowego szczytu jest bardzo zwięzły i liczy zaledwie trzy strony. Według źródeł dyplomatycznych rządy państw UE są zadowolone z zaproponowanego przez Tuska nowego stylu prac, ale spotkał się on z krytyką niektórych unijnych polityków. Szef frakcji liberałów w europarlamencie Belg Guy Verhofstadt ocenił, że będzie to szczyt bez ambicji.
- Projekt dokumentu końcowego jest tak ogólny, że zaczynam się zastanawiać, czy oni (przywódcy) w ogóle rozumieją, że w Europie jest kryzys. Mamy już Coca Colę Light, a teraz będziemy mieć Radę Europejską Light - oświadczył Verhofstadt.
Autor: MAC / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24