- Nie można respektować czegoś, co jest działaniem bezprawnym - oświadczył w "Faktach po Faktach" wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, komentując czwartkowe postanowienie Sądu Najwyższego. Nazwał je "ekscesem", "pozorem postanowienia", "pozorem rozstrzygnięcia".
Sąd Najwyższy poinformował w czwartek, że kieruje do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) pięć pytań prejudycjalnych oraz zawiesza stosowanie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym określających zasady przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku. Decyzję tę podjął w związku z rozpatrywaną w czwartek sprawą, która dotyczyła odwołania od decyzji ZUS o ustalenie obowiązku ubezpieczenia.
"Nie można respektować czegoś, co jest działaniem bezprawnym"
Piebiak oświadczył, że nie akceptuje postanowienia Sądu Najwyższego.
- O tym, co jest obowiązującym prawem, decyduje konstytucja i przepisy obowiązującego prawa. Odnosząc się do tego konkretnego postanowienia Sądu Najwyższego, no cóż, no jest to eksces, jest to działanie całkowicie poza granicami kognicji Sądu Najwyższego - powiedział.
Piebiak nie potrafił wskazać podstawy prawnej, która pozwalałaby władzy wykonawczej na ocenę zgodności z prawem orzeczeń sądowych. Dopytywany po raz kolejny o podstawę prawną, odpowiedział: - Nie można respektować czegoś, co jest działaniem bezprawnym. To jest działanie bezprawne.
I dodał: - Każda władza respektuje te orzeczenia, które są wydane zgodnie z prawem.
Dopytywany, kto może oceniać zgodność z prawem orzeczeń sądowych, odpowiedział, że "każdy adresat tego postanowienia". Piebiak z kolei ocenia czwartkowe postanowienie jako "eksces", bo "interpretuje przepisy jak każdy prawnik".
Zaznaczył, że władza wykonawcza "nie zamierza zastępować sądu". - Tylko trudno akceptować coś, co jest jawnym przekroczeniem, jawną uzurpacją, mimo że przybrane jest w formę postanowienia i zostało wydane przez sędziów Sądu Najwyższego - przekonywał.
Piebiak ocenił, że jeśli Sąd Najwyższy lub Trybunał Konstytucyjny, od orzeczeń których nie ma drogi odwoławczej, "zaczynają funkcjonować poza przyznanymi kompetencjami, to jest to pozór postanowienia, jest to pozór wyroku, jest to pozór rozstrzygnięcia".
"Konstytucja jest wadliwa"
W opinii wiceministra Piebiaka problemem jest to, że w polskim systemie prawnym nie ma instytucji, która oceniałaby zgodność z prawem orzeczeń wydawanych przez Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny. Od ich rozstrzygnięć nie ma środków odwoławczych.
- Jest problemem, że być może nasza konstytucja jest na tyle niedoskonała, że nie przewiduje trybu stwierdzania autorytatywnego, czyli wiążącego dla wszystkich, oczywistych ekscesów judykacyjnych - oświadczył.
Powiedział, że "konstytucja niestety jest wadliwa i to tylko pokazuje konieczność naprawienia tej wadliwości". - Ktoś musi to wreszcie przeciąć - dodał.
Pytany o ocenę sytuacji, w której władza odmawia respektowania orzeczeń Sądu Najwyższego, Piebiak uznał ją za "niedopuszczalną". - Z taką nie mamy do czynienia - zastrzegł.
Wyjaśnił, że czwartkowa decyzja SN jest "poza kompetencjami Sądu Najwyższego" i dlatego władza może jej nie respektować.
Piebiak: będziemy czekać na rozstrzygnięcie TSUE
Wiceminister sprawiedliwości powiedział, że resort sprawiedliwości "oczywiście będzie czekać" na decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Pytany, czy to oznacza, że prezydent i Krajowa Rada Sądownictwa wstrzymają się z wyborem sędziów do Sądu Najwyższego, odpowiedział, że "nie śmie się wypowiadać czy sugerować, co powinien zrobić prezydent albo co powinna zrobić Krajowa Rada Sądownictwa".
- Na pewno minister sprawiedliwości czy szerzej rząd tym postanowieniem nie są (objęte - red.) - zastrzegł.
Autor: pk/tr/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24