Prezes PiS Jarosław Kaczyński przyznał w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", że rząd PiS kupił oprogramowanie Pegasus. - Ta cała narracja, kłamstwa, wymijanie, że sztab opozycji nie był podsłuchiwany, to całe kłamstwo PiS-u rozsypało się w pył - mówił w rozmowie z TVN24 senator KO Krzysztof Brejza. - Kaczyński potwierdził, że mieliśmy rację - stwierdził.
W zeszłym miesiącu AP poinformowała, że grupa badaczy z Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w swojej ekspertyzie wykazała, że w Polsce inwigilowani oprogramowaniem Pegasus byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator KO Krzysztof Brejza. 29 grudnia 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła Wrzosek wszczęcia śledztwa w sprawie cyberataku na jej telefon. Fakt, że Brejza był inwigilowany potwierdziła też niezależnie Amnesty International - podała agencja AP.
W piątek ukazał się fragment wywiadu tygodnika "Sieci" z wicepremierem ds. bezpieczeństwa oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Polityk przyznał w nim, że rząd kupił Pegasusa. Jak stwierdził, "źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia". "Chyba każdy się zgodzi, że rozmaite grupy przestępcze powinny być pod obserwacją, że przestępczość trzeba zwalczać i że na całym świecie używa się do tego narzędzi inwigilacji, oczywiście gdy są do tego podstawy prawne i zawsze pod kontrolą sądu, prokuratury. W Polsce system nadzoru nad takimi działaniami należy do najbardziej rygorystycznych w Europie" - ocenił.
Brejza: to nie mieści się w kategoriach kontroli operacyjnej
Słowa prezesa PiS komentował w TVN24 senator Krzysztof Brejza. - Złamane zostało prawo. Nie mieści się to w kategoriach kontroli operacyjnej. Te zgody (sądu - red.) zostały wyłudzone, na wzór tego, co panowie, którzy kontrolują służby, zrobili w sprawie afery gruntowej przeciwko Andrzejowi Lepperowi, za co dostali wyroki - skomentował Brejza. Jak dodał, "nie ma możliwości, żeby w Polsce jeździć czołgiem i twierdzić, że mam prawo jazdy kategorii B, więc mogę sobie czołgiem po ulicach jeździć".
Brejza powiedział, że w maju ubiegłego roku pisemnie zapytał szefa CBA, czy był poddawany inwigilacji. - Szef CBA pisemnie zaprzeczył, bym był inwigilowany. Nazwał moje pytania insynuacjami. A było to również pytanie o to, czy kierowane były wnioski do Sądu Okręgowego w Warszawie na podsłuch mojego telefonu - powiedział senator. Dodał, że wobec tego Jarosław Kaczyński "wysypuje kolejny worek z kłamstwami i stawia szefa CBA w kontekście osoby, która podaje nieprawdę".
Jak stwierdził, wywiad dla "Sieci" to dowód na to, że "pierwszy raz od wielu lat Jarosław Kaczyński został dociśnięty w taki sposób twardymi faktami". - Ta cała narracja, kłamstwa, wymijanie, że sztab opozycji nie był podsłuchiwany, to całe kłamstwo PiS-u rozsypało się w pył, dlatego musiał dzisiaj wyjść i w sposób nerwowy i histeryczny w nocy się tłumaczyć - powiedział Brejza. - Jarosław Kaczyński potwierdził, że mieliśmy rację, że ustalenia Koalicji Obywatelskiej były prawdziwe - stwierdził.
Źródło: TVN24