Skremuję moją żonę, aby prokurator Zbigniew Ziobro nie przypomniał sobie za rok, za dwa, że trzeba dokonać kolejnej ekshumacji - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. - Towarzyszy mi wściekłość. I to taka wściekłość, która nie znajduje już formy - mówiła z kolei Izabella Sariusz-Skąpska, córka Andrzeja Sariusza-Skąpskiego. - Poniosło mnie, jak zobaczyłam wartowników przy pustym grobie ojca 10 kwietnia, poniosło mnie ostro - dodała.
- Wielokrotnie rozmawiałem w prokuraturze mówiąc, że już wystarczy tych ekshumacji, że przecież dotychczas przeprowadzone powinny już dać odpowiedź na zasadnicze pytanie, które nurtuje prokuraturę - czy był zamach, czy nie, czy był wybuch, czy nie było - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Odniósł się w ten sposób do ekshumacji swojej żony, którą przeprowadzono w nocy z poniedziałku na wtorek na polecenie prokuratury. Doszło do tego mimo zdecydowanych protestów Pawła Deresza. To 78. ekshumacja ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.
"Skremuję moją żonę"
- Walczyłem (żeby nie przeprowadzano ekshumacji Jolanty Szymanek-Deresz - red.) od 28 września 2016 roku, kiedy prokurator Pasionek oświadczył, że będą przeprowadzane ekshumacje - przyznał Deresz, dodając, że napisał nawet wówczas list do prokuratora Marka Pasionka.
Jak poinformował w "Kropce nad i" w TVN24, postanowił skremować swoją żonę. - Aby prokurator Ziobro nie przypomniał sobie za rok, za dwa, że trzeba dokonać kolejnej ekshumacji - mówił.
"Poniosło mnie ostro"
Córka Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, Izabella Sariusz-Skąpska przyznała, że towarzyszy jej "wściekłość". - I to taka wściekłość, która nie znajduje już formy - podkreśliła.
W 8. rocznicę katastrofy smoleńskiej bliscy Andrzeja Sariusza-Skąpskiego stanęli przy pustym grobie. Jego ciało ekshumowano w marcu, wbrew woli rodziny, a ponowny pochówek jeszcze się nie odbył.
"Ten grób jest pusty. Wbrew woli rodziny dokonano ekshumacji. Czekamy na ponowny pochówek. Prosimy o modlitwę" - taka kartka pojawiła się na grobie ojca Izabelli Sariusz-Skąpskiej, gdy dokonywano ekshumacji Andrzeja Sariusz-Skąpskiego.
- Gdybym ja tej wściekłości zaczęła dawać publicznie dowód, to zaprzeczyłabym całemu swojemu wychowaniu, które nie pozwala mi na takie spektakle, aczkolwiek poniosło mnie, jak zobaczyłam wartowników przy pustym grobie ojca 10 kwietnia i to poniosło mnie ostro - powiedziała.
"To byłoby uczestnictwo w potwornym kłamstwie"
Jak wyjaśniła, kartkę na grobie powiesiła dzień przed rocznicą. - Uważałam, że byłoby uczestnictwem w jakimś potwornym kłamstwie, gdyby ludzie, którzy tam przychodzą i myślą, że są przy grobie taty, nie wiedzieli, że stoją przy pustym grobie - oceniła.
W 8. rocznicę katastrofy w Krakowie kwiaty na cmentarzu składał ofiarom prezydent Andrzej Duda.
- Ja chcę głęboko wierzyć w to, że jego również nie poinformowano, że jest w jakimś sensie wmanipulowany, ponieważ nie wyobrażam sobie, żeby skłaniał głowę wiedząc, że to jest pusty grób. Nie wiedział, bo zanim on tam przyszedł, ściągnięto kartkę. To powoduje taką straszliwą wściekłość - mówiła.
Izabella Sariusz-Skąpska dodała, że 10 kwietnia dotarło do pełnomocnika rodziny pismo, że można ponownie pochować ojca.
- Nam proponowano, że możemy - jeśli chcemy - mieć tę ekshumację po 10 kwietnia, jak tak nam bardzo zależy - powiedziała.
Ciało Andrzeja Sariusza-Skąpskiego ekshumowano w marcu. Jak relacjonowała jego córka, po tygodniu rodzina dostała już informację, że identyfikacja się powiodła. - Co stało na przeszkodzie, żeby oddać nam ciało ojca? Na takie pytanie nie uzyskałam odpowiedzi - mówiła.
Sariusz-Skąpska również skremowała swojego ojca. - Mam nadzieję, że nikt nie powie mi za trzy czy za pięć lat, że z popiołów też można stworzyć jakąś wizję katastrofy, wybuchu czy czego jeszcze chcieliby chorzy w swojej wyobraźni ludzie - skomentowała.
- To się przełoży na jedną rzecz: utrwali się we mnie, w moich bliskich, pamięć tych wszystkich nazwisk ludzi, którzy w tym uczestniczyli. W tej chwili chronią się oni za tajemnicą śledztwa, ale kiedyś śledztwo zostanie zamknięte. Te nazwiska, które i tak krążą w przestrzeni publicznej, one zostaną powiedziane. Za panem Pasionkiem, który jest twarzą prokuratury, czy za rzecznikami stoją konkretni ludzie, w cieniu. I to oni byli przy tych trumnach, oni pisali protokoły, oni nam mówili, co nam grozi, jeśli ujawnimy szczegóły ekshumacji - powiedziała córka Andrzeja Sariusza-Skąpskiego.
"Prokuratura w pośpiechu naprawia swoje błędy"
Paweł Deresz ocenił, że obecnie "prokuratura w pośpiechu naprawia swoje błędy, które popełniła w kwietniu 2010 roku". - Przecież wówczas ciała wszystkie były przez kilka dni w Warszawie i można było spokojnie dokonać oględzin tych ciał i stwierdzić to, co dopiero teraz się stwierdza - przypomniał.
Jego zdaniem, "prokuratura już nie szuka elementów ciał, tylko szuka śladów trotylu, potwierdzenia cały czas tej obłędnej teorii Antoniego Macierewicza o zamachu".
- Jedyne, co można by w tej chwili zrobić, to zacząć tym ludziom złorzeczyć - dodała Sariusz-Skąpska. - Na przykład mówić im, że życzymy im, żeby sami tego doświadczyli, żeby przez jeden dzień doświadczyli tego, czego my doświadczamy przez te osiem lat - wymieniała.
"Najbrzydszy pomnik na świecie"
Paweł Deresz odniósł się również do uroczystości odsłonięcia pomnika smoleńskiego, na którą nie został zaproszony. - Dostałem tylko program uroczystości, ale z tego programu wyraźnie wynikało, że jest to uroczystość poświęcona tym, którzy polegli, a ponieważ moja żona zginęła w katastrofie lotniczej, a nie poległa, więc być może dlatego nie zostałem oddzielnie zaproszony - stwierdził.
Według niego, pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej "kłóci nas wszystkich", a powinien jednoczyć. - Ten monument, który moim zdaniem uchodzi za najbrzydszy pomnik na świecie, nie spełnia swojego zadania. Na pewno nie będzie łączyć rodzin smoleńskich ani całego polskiego społeczeństwa, które jest bardzo podzielone - ocenił.
"To mnie rani, tam wielkimi literami jest nazwisko taty"
Sariusz-Skąpska pytana, czym jest dla niej ten pomnik na placu Piłsudskiego, odpowiedziała, że według niej "oburzający jest sposób, w jaki rozegrano budowę tego pomnika".
Jak zauważyła, "internet pełen jest memów prześmiewczych". - I to mnie rani, bo tam (na pomniku - red.) wielkimi literami jest nazwisko taty - powiedziała.
- Będzie to zawsze przedmiotem jakiejś drwiny. Ze schodów do nie wiadomo dokąd, ze schodów z Tytusa, Romka i A'Tomka, ze schodów, które są podestem do zjeżdżalni, od pierwszej chwili, kiedy ten projekt się pojawił, są takie hece - dodała.
"Nigdy, przenigdy nie rozmawiałabym z tym człowiekiem"
Zapytana, co powiedziałaby teraz Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdyby go spotkała, odparła: - Nigdy, przenigdy nie rozmawiałabym z tym człowiekiem.
Dopytywana, co powiedziałaby Zbigniewowi Ziobrze, odpowiedziała: - Prokuratorowi i każdemu, kto w tym uczestniczył, powiem: kiedyś skończy się śledztwo, kiedyś skończą się wasze rządy i w podręcznikach, może nie historii dla dzieci, ale w analizach tego, co działo się w Polsce w latach od-do, te wasze nazwiska się pojawią i nie będzie to dobry kontekst. Jak chcecie, pracujcie na taką pamięć historyczną z waszym nazwiskiem w roli wcale nie głównej, ale bardzo niechlubnej - podsumowała.
Autor: KB/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24