Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości za 2023 rok. Do decyzji odnieśli się już politycy tej partii. "Jedynym celem odebrania nam subwencji jest chęć zwiększenia swoich szans w wyborach prezydenckich" - ocenił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
W poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe PiS za 2023 rok. Szef PKW Sylwester Marciniak poinformował o przysługującym prawie złożenia skargi na decyzję PKW do Sądu Najwyższego w terminie siedmiu dni. Dodał, że Sąd Najwyższy powinien w terminie 60 dni rozpoznać tę skargę. Do decyzji Komisji odnieśli się politycy PiS.
Błaszczak o "jedynym celu odebrania subwencji"
Były premier, poseł PiS Mateusz Morawiecki w poście na platformie X napisał: "Dzisiejsza decyzja Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości, to bezprecedensowy atak na fundamenty demokracji. PKW, która powinna stać na straży przejrzystości i obiektywności procesu wyborczego, staje się narzędziem politycznej walki".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenił, że "jedynym celem odebrania nam subwencji jest chęć zwiększenia swoich szans w wyborach prezydenckich". Zagroził, że "wszyscy odpowiedzialni za to bezprawie poniosą konsekwencje".
Bochenek: to element przygotowania do oszustwa w wyborach prezydenckich
Decyzję PKW skomentował także rzecznik PiS Rafał Bochenek. "Decyzja politycznych nominatów w PKW obecnej koalicji 13 grudnia pokazuje, że planem rządzących jest eliminowanie jedynej realnej opozycji w Polsce poprzez bezprawne, administracyjne działania. Wiedzą, że demokratycznie, uczciwie nie wygrają, dlatego łamią prawo i działają metodą faktów dokonanych. W sytuacji jaka została stworzona trudno mówić o uczciwych wyborach prezydenckich w Polsce. Wszystko na to wskazuje, iż jest to element przygotowania do oszustwa w zbliżających wyborach głowy państwa" - napisał na platformie X.
"Przedmiotowe decyzje zmierzają do wprowadzenia systemu autokratycznego w Polsce, sterowanego osobiście przez Tuska. Nie ma to nic wspólnego z demokracją i pluralizmem politycznym. To zaprzeczenie standardom jakie obowiązują w cywilizowanym świecie" - dodał.
Europoseł PiS, jeden z potencjalnych kandydatów tej partii na prezydenta Tobiasz Bocheński ocenił, że "nikczemne" i "wymierzone w finanse" PiS decyzje PKW "to pomieszanie strachu - przed porażką w wyborach prezydenckich - z autorytarną żądzą niszczenia opozycji". "I tak z nimi wygramy, a 'Donald się wścieknie'" - stwierdził.
W reakcji na decyzję PKW poseł PiS, były minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapytał z kolei: "Po co uczciwie rywalizować w wyborach, skoro można bezprawnie odciąć największego konkurenta od finansowania?". "Tak wygląda demokracja walcząca. Ta, która walczy z zasadami demokracji" - przekazał polityk PiS.
Poseł PiS Zbigniew Bogucki, komentując decyzję PKW w rozmowie z reporterem TVN24, ocenił, że decyzja ta to "ciąg dalszy tak naprawdę ataku na demokrację". - Bo to nie jest atak na Prawo i Sprawiedliwość. Przypominam, że nasze ugrupowanie poparło 7 milionów 600 tysięcy Polaków i jeżeli chce się w sposób nielegalny wyeliminować największą partię, największą dzisiaj również siłę opozycyjną w Polsce, to mamy do czynienia po prostu z atakiem na demokrację i faktycznie ta perspektywa wyborów prezydenckich jest tutaj niezwykle ważna - stwierdził.
- Donald Tusk widzi, że to nie będzie już tak, że wygra w cuglach te wybory jego kandydat, czy on sam, więc będzie szukał takich sposobów, które - krótko mówiąc - będą utrudniać, albo w dużej mierze uniemożliwiać, prowadzenie kampanii wyborczej. My się na pewno nie poddajemy, my na pewno się nie damy, będziemy walczyć prawnie, ale będziemy również też prosić Polaków, Polki i Polaków o to, żeby wspierali Prawo i Sprawiedliwość, a przez to wspierali demokrację, to znaczy, żeby były równe szanse, żeby był pluralizm polityczny - oświadczył.
PiS nie jest pierwszą partią, która traci subwencję
PKW odrzuciła wcześniej sprawozdania m.in. PSL i Kongresu Nowej Prawicy za 2013 rok. Z uchwały Państwowej Komisji Wyborczej z 22 grudnia 2014 roku wynika, że powodem odrzucenia sprawozdania było działanie zarządu powiatowego PSL w Sandomierzu, który "podjął i wykonał decyzję o gromadzeniu środków finansowych partii poza jej rachunkiem bankowym". Według PKW ludowcy nie uwzględnili w swoim sprawozdaniu 17 498 zł, a łącznie w 2013 r. wykazali przychody wysokości 8 523 460 zł.
PKW zakwestionowała sprawozdanie KNP, bo z wyjaśnień partii i z załączonych do nich dokumentów finansowych wynikało, że część wydatków była pokrywana gotówką ze środków własnych działaczy Nowej Prawicy, po czym pieniądze te były zwracane ze środków partii. Według komisji działo się tak kilkanaście razy, w przypadku kwot od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. W jednym z przypadków okazało się, że działacz KNP wydał o 640 zł więcej, niż otrzymał od partii. Ponadto PKW wytknęła bałagan i niejasności w wykazie wpłat na rzecz partii. Według niej z dokumentów dostarczonych przez KNP nie wynika m.in. jasno, kto faktycznie wpłacał pieniądze, a kto był jedynie pośrednikiem.
Natomiast w połowie lipca 2016 roku komisja odrzuciła sprawozdanie Nowoczesnej i partii Razem z powodu "naruszania Kodeksu wyborczego" (partii Razem z tego samego powodu, lecz na mniejszą skalę). Obie partie przyjęły środki z innego źródła niż fundusz wyborczy. "W przypadku Partii Razem była to kwota dziesięciu tysięcy złotych przekazana bezpośrednio z rachunku bieżącego partii, zaś Komitet Wyborczy Nowoczesna Ryszarda Petru z rachunku bieżącego partii przyjął kwotę niemal dwóch milionów złotych" - wyjaśniał wówczas w komunikacie Sąd Najwyższy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP