Dożywocie grozi 21-latkowi oskarżonemu o brutalne zabójstwo mieszkanki Pabianic (woj. łódzkie). Prokuratorzy wysłali do sądu akt oskarżenia, w którym przypisują mu zabicie byłej partnerki i uprowadzenie jej córki. Oskarżony w czasie śledztwa nie przyznał się do winy.
Do tragedii doszło 7 grudnia 2020 roku, około godziny 13. To wtedy do mieszkania na osiedlu Piaski w Pabianicach przyszedł mężczyzna. W lokalu była siedmioletnia dziewczynka, jej 20-letnia siostra i jej ośmiomiesięczne dziecko. Siedmiolatka była w innej części mieszkania. Do pokoju siostry poszła dopiero po wyjściu mężczyzny. W pokoju zobaczyła leżącą w kałuży krwi 20-latkę. W mieszkaniu nie było niemowlęcia.
- Dziewczynka zaalarmowała rodziców, a ci zadzwonili na służby. Kiedy pod blokiem pojawili się policjanci, na miejscu była już karetka pogotowia - opowiadała o działaniach policji młodszy inspektor Joanna Kącka z łódzkiej komendy wojewódzkiej.
Niestety, życia dwudziestolatki nie udało się uratować. Na jej szyi była rozległa rana - zadana najpewniej nożem. Policjanci wiedzieli, że muszą jak najszybciej znaleźć zabójcę i dowiedzieć się, co stało się z niemowlęciem.
- Siedmiolatka wiedziała, że ktoś odwiedził siostrę, ale nie wiedziała, kto to był - zaznaczała policjantka.
Kiedy sprawie nadano najwyższy priorytet, policjanci otrzymali zgłoszenie o dziecku w oknie życia przy pabianickim szpitalu. Pracownicy Centrum Medycznego Pabianice od razu przekazywali, że sprawa jest bardzo podejrzana, bo pozostawione dziecko nie było noworodkiem. Niedługo potem okazało się, że to córka ofiary zabójstwa.
21-latek oskarżony
Prokuratura Rejonowa w Pabianicach o zbrodnię z 7 grudnia oskarżyła 21-letniego dziś byłego partnera zabitej kobiety. Mężczyzna został zatrzymany niedługo po zbrodni. Początkowo przyznawał się do winy:
- Podczas wstępnej rozmowy z policjantami, przytłoczony zgromadzonym przez funkcjonariuszy materiałem dowodowym, potwierdził udział w zdarzeniu - przekazywała Joanna Kącka z łódzkiej komendy wojewódzkiej.
Potem jednak młody mężczyzna zmienił zdanie: kiedy stanął przed prokuratorem, nie przyznawał się już do winy i odmawiał składania wyjaśnień. Śledczy jednak są przekonani, że to właśnie on odpowiada za śmierć 20-latki.
- W mieszkaniu, które oskarżony zajmował wraz z rodzicami odnaleziono nóż o długości całkowitej ponad 30 centymetrów, prawdopodobne narzędzie zbrodni, na którym ujawniono DNA ofiary - przekazuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratur okręgowej.
Dodaje, że DNA ofiary zabójstwa znaleziono też na odzieży oskarżonego dziś 21-latka. Oprócz tego mężczyznę obciąża też zapis z kamer monitoringu: w dniu zbrodni jedna z kamer nagrała go, jak szedł z małym dzieckiem na rękach.
Był poczytalny
Prokuratura zaznacza, że w chwili dopuszczenia się zbrodni oskarżony był trzeźwy i nie był pod wpływem żadnych substancji psychoaktywnych.
- Jak orzekli powołani biegli, w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był w pełni poczytalny - zaznacza Kopania.
Prokurator dodaje, że oskarżony poznał 20-latkę w czerwcu 2019 roku. Ich relacje się pogorszyły, kiedy kobieta w marcu 2020 roku urodziła córkę. Niedługo po dniu zbrodni miała odbyć się rozprawa dotycząca tego, czy to on jest jego ojcem.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja Pabianice