Jarosław Kaczyński zaprosił media na oświadczenie, w którym zaatakował film Agnieszki Holland "Zielona granica". Jego zdaniem reżyserka "wpisuje się w dzieje swojego środowiska, które wywodzi się z Komunistycznej Partii Polski". Oświadczenie skomentował na antenie TVN24 zastępca redaktora naczelnego Onetu Andrzej Stankiewicz. - Było o wszystkim, natomiast najmniej o filmie, bo prezes nie chce zauważyć, że twórcy mają prawo do tego typu wizji świata, jaką chcą przekazać swoim odbiorcom. Czasem są prorokami, czasem mogą się mylić. Ale na tym polega sztuka. I nie politykom przypada rola recenzowania krytycznych filmów - przypomniał.
Jarosław Kaczyński w nieco ponad 7-minutowym oświadczeniu ocenił, że "mamy wydarzenie, do którego trzeba się ustosunkować". Nawiązał tu do filmu Agnieszki Holland "Zielona granica" - wybitnego zdaniem filmowców dzieła - które dostało jedno z najważniejszych wyróżnień w świecie kina, Nagrodę Specjalną Jury festiwalu w Wenecji.
- Film ma charakter, który jest przygotowaniem do zburzenia ogrodzenia i do zgody na relokację. Tak to trzeba odbierać na płaszczyźnie politycznej, płaszczyźnie faktów, która opiera się na analizie obecnej sytuacji, w tym także tej, która odnosi się do referendum - przekonywał. - Chodzi o ukazanie w ten sposób sytuacji na granicy, iż to ma przekonać, przynajmniej niektórych, że ta obrona polskiej granicy to w gruncie rzeczy jedno wielkie przestępstwo - dodał.
Drugim aspektem - jak ocenił Kaczyński - jest "ojkofobia" (niechęć do własnego narodu - red.). - Pani Holland daje jej wyraz zarówno w tym filmie, który ma charakter po prostu haniebny, odrażający, obrzydliwy, ale to jest także element bardzo wyraźnie występujący w jej wywiadach, także tych ostatnio udzielonych. Nienawiść do własnej ojczyzny, która jest charakterystyczna dla wielu osób z tego środowiska, jest czymś, co trzeba potępić i to naprawdę z całą siłą, w szczególności, jeżeli ojczyzna jest w takiej sytuacji, w jakiej dzisiaj jest Polska: obok toczy się wojna, ma rosyjską agresję. Mamy także agresję w stosunku do Polski, wojnę hybrydową - mówił.
Jak stwierdził, "wpisywanie się w plany Putina, a Łukaszenka jest tutaj tylko wykonawcą, to jest rzecz po prostu niebywała i trzeba ją potępić z całą mocą".
- Jeżeli chodzi o wymiar moralny tej sytuacji, to znów trzeba użyć słowa hańba, hańba i jeszcze raz hańba. To jest ten wymiar, który odnosi się do sytuacji tych, którzy, często narażając się bardzo mocno, bronią polskiej granicy, a więc Straży Granicznej, wojska, policji. Oni zostali tam przedstawieni, znów nie ma innego słowa, haniebnie. To jest paszkwil. Odrażający, obrzydliwy paszkwil w takim stylu, którego nie chcę tutaj charakteryzować zbyt dokładnie, żeby znów nie wywoływać, nie dawać drugiej stronie argumentów - kontynuował.
Kaczyński stwierdził, że "ci, którzy robią takie filmy, którzy je wspierają, którzy przyjmują je dobrze, którzy argumenty przeciw nim przyjmują ze śmiechem, są w gruncie rzeczy armią Putina". - Murem za polskim mundurem, to mówimy my. Pytanie, co mówi Tusk, co mówi opozycja, jak odnosi się do tego filmu - dodał. - Agnieszka Holland wpisuje się po prostu w dzieje swojego środowiska, które wywodzi się z Komunistycznej Partii Polski, z ludzi, którzy służyli Stalinowi, który był dokładnie takim samym ludobójcą jak Hitler - powiedział.
Prezes PiS po wygłoszeniu oświadczenia nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. - Tak jak uprzedzaliśmy, nie przewidujemy pytań - uciął rzecznik partii Rafał Bochenek.
"On go nigdy nie obejrzy, natomiast wykorzystuje go w kampanii wyborczej"
Oświadczenie Kaczyńskiego komentował na antenie TVN24 Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onetu.
- Prezes jest trochę przewidywalny w swoich określeniach o środowiskach antypolskich. Robi tak zwane "kopanie w przodku", czyli sprawdza, kto z jakiej rodziny pochodzi. Tutaj zapisał, ewidentnie wzorem ministra Ziobry, Agnieszkę Holland rodzinnie do dawnych kręgów środowisk Żydów działających w Komunistycznej Partii Polski. Wspomniał przy okazji, nie wymieniając nazwiska, Barbarę Engelking. Zbudował jedno wielkie antypolskie combo w tej całej opowieści - zauważył.
Stankiewicz podsumował, że "było o wszystkim, natomiast było najmniej o tym filmie, bo prezes nie chce zauważyć, że twórcy mają prawo do tego typu ekspresji, do tego typu wizji świata, jaką chcą przekazać swoim odbiorcom". - Czasem są prorokami, tak jak filmy (Andrzeja) Wajdy były prorocze, czasem mogą się mylić, filmy Olivera Stone'a o Fidelu (Castro) to była jedna wielka pomyłka - przypomniał.
- Ale na tym polega sztuka. I nie politykom przypada rola recenzowania krytycznych filmów, krytycznych wobec działań władz - podkreślił.
Stankiewicz zwracał uwagę, że "artyści mają pewne prawa". - I Kaczyńskiemu się ten film może nie podobać. I ja myślę, że on go nigdy nie obejrzy, natomiast on go wykorzystuje w kampanii wyborczej, uważa, że to jest dla niego idealne paliwo, żeby zmobilizować własny elektorat, żeby podzielić Polskę na nowo. I on tutaj zarysował bardzo jasną linię podziału, na której każdy ma sobie odpowiedzieć w jego świecie: albo jesteś murem za polskim mundurem i jesteś polskim patriotą, albo jesteś w armii Putina, twoi przodkowie byli w KPP - powiedział.
Jak stwierdził Stankiewicz, Kaczyński "chciałby wywołać wrażenie, że każdy, kto ma inne zdanie o tym filmie, nie jest polskim patriotą". - Co jest skrajnie głupie, niesprawiedliwe, bo można być głębokim patriotą właśnie dlatego, że się filmy krytyczne wobec działań władz ogląda - skomentował.
- Pewnym szantażem moralnym jest powiedzenie "murem za polskim mundurem". Ja jestem murem za polskim mundurem. Tylko ja też pamiętam historie, które dotyczą konkretnie policji. Nie wojsk, ani Straży Granicznej, ale policji. Historia Igora Stachowiaka. Czy ja mam stać bezwzględnie, na twardo, za każdym polskim mundurem i usprawiedliwiać wszystko, co się dzieje? Usprawiedliwiać policjantów, którzy wciągają posłankę do radiowozu? Czy policjantów, którzy przyczynili się do śmierci Igora Stachowiaka? - pytał. - Ja nie zgadzam się na takie ultimatum. Ono jest wygodne dla polityków, ale jest z gruntu nieprawdziwe - zaznaczył.
- Chciałbym wierzyć, że każdy strażnik graniczny, policjant, mundurowy, wojskowy, jakikolwiek mundurowy, bo tych mundurów było dużo na granicy, żeby zachowywał się uczciwie, rzetelnie i z odpowiednim wyczuciem wobec ludzi. Ale nie jestem tego pewien. Na tym polega problem. I daję artystce takiej jak Agnieszka Holland prawo do zadawania pytań albo nawet krytyki artystycznej - podsumował dziennikarz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24