"Serią brudnych ataków" nazwał doniesienia w sprawie majątku ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego jego zastępca Janusz Cieszyński. - Jak można w takiej chwili wykorzystywać tę sytuację do robienia prywatnych interesów - pytał natomiast poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras, który razem z innym posłem tego ugrupowania Marcinem Kierwińskim włączył się w konferencję przed budynkiem Ministerstwa Zdrowia.
"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że zanim Łukasz Szumowski wszedł do rządu, był udziałowcem dwóch z wielu spółek, których założycielem był jego starszy brat - Marcin Szumowski. Chodzi o firmy Vestera i Szumowski Investments. W czerwcu 2017 roku, kilka miesięcy po tym, jak został wiceministrem nauki, Łukasz Szumowski miał pozbyć się udziałów w spółkach, które następnie przejęła jego żona - Anna. Najwięcej, jak podaje gazeta, warte były udziały Szumowskiego w spółce Vestera. To ponad 87 tysięcy udziałów, które były warte 4 miliony 390 tysięcy złotych. "W oświadczeniach majątkowych ministra nie ma jednak śladu pieniędzy ze zbycia udziałów w spółkach, a tylko z tytułu zbycia udziałów w spółce Vestera. Łukasz Szumowski powinien dysponować majątkiem znacznie większym niż 1134 złotych" - pisze "GW".
Spółka Szumowski Investments jest jednym z udziałowców OncoArendi Therapeutics. Według ustaleń "Faktu", w latach 2017–2020 spółka Marcina Szumowskiego otrzymała z publicznych środków co najmniej 74 miliony złotych z dotacji i grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR podlega resortowi nauki, w którym Łukasz Szumowski był wiceministrem od końca 2016 do początku 2018 roku. Jego brat był wówczas prezesem OncoArendi Therapeutics.
Wiceminister Cieszyński: to jest seria brudnych ataków na pana profesora Szumowskiego
O sprawę na konferencji prasowej przed budynkiem resortu zdrowia w środę zapytany został wiceminister Janusz Cieszyński. - Ze strony ministra jest pełna transparentność. Wyjaśnienia, których oczekiwano, zostały złożone - powiedział.
- Trzeba jednoznacznie powiedzieć - to jest seria brudnych ataków na pana profesora Szumowskiego - ocenił. Dodał, że "ich celem jest wyłącznie uderzenie w jego wiarygodność - wiarygodność osoby, która przeprowadziła Polskę przez epidemię". W ocenie Cieszyńskiego Szumowski ma efekty swoich działań, które każdy z nas może porównać i zestawić z danymi z różnych regionów świata. - Ta sytuacja, jeśli chodzi o Polskę, wygląda pozytywnie - powiedział wiceminister.
Zaznaczył, że od tego, jak regulować kwestię konfliktu interesów, są odpowiednie przepisy. - Według mojej wiedzy, nawet w najbardziej nieprzychylnych rządowi mediach nie ma jakichkolwiek informacji, żeby minister miał złamać jakiekolwiek przepisy - podkreślił wiceszef resortu zdrowia.
Przerwana konferencja przed Ministerstwem Zdrowia
W pewnym momencie do konferencji wiceministra włączyli się dwaj posłowie Koalicji Obywatelskiej: Sławomir Nitras oraz Marcin Kierwiński. Między politykami Platformy a wiceszefem MZ doszło do trwającej kilkanaście minut wymiany zdań. - Jak można być takim człowiekiem, żeby w epidemii, kiedy lekarze, pielęgniarki, wszyscy walczą o to, żebyśmy przetrwali, zarabiać, robić interesy na epidemii? - pytał Nitras.
- Jak można w takiej chwili wykorzystywać tę sytuację do robienia prywatnych interesów? Wy powinniście być święci. Stawaliście tutaj, Polacy wam wierzyli. Polacy mówili: stoi człowiek zatroskany, zmęczony, pracujący - mówił poseł KO. Jak dodał, "w tym samym czasie odbierał pan telefony od brata ministra Szumowskiego, od pana narciarza, który uczył jeździć pana Szumowskiego w górach, i kupował pan maseczki za 5 milionów złotych, które są do niczego niepotrzebne".
- Wszystko bym wam wybaczył, ale zarabianie na epidemii, napychanie kasy kumplom z PiS-u, jest nie do wybaczenia - zaznaczył Nitras.
Nawiązał do opublikowanej 12 maja przez "Gazetę Wyborczą" informacji, według których resort zdrowia - przepłacając i bez sprawdzenia jakości - kupił maseczki ochronne za ponad 5 milionów złotych. Według "GW", zarobił na tym Łukasz G., instruktor narciarstwa i "przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego, transakcję miał mu ułatwić brat ministra zdrowia, a finalizował ją wiceminister Janusz Cieszyński". Dziennikarze - jak twierdzą - zdobyli te informacje dzięki korespondencji SMS i dwóm nagraniom.
"Cześć. Tu Sławomir Neumann (tak PO), mam pytanie"
W odpowiedzi na zarzuty posła KO wiceminister Cieszyński z telefonu oczytał wiadomość, którą, jak twierdzi, otrzymał od innego posła Koalicji Obywatelskiej, Sławomira Neumanna. Wiadomość została następnie udostępniona przez wiceministra w mediach społecznościowych.
"Cześć. Tu Sławomir Neumann (tak PO), mam pytanie. Czy macie jakieś przyspieszone procedury robienia certyfikatów na maseczki jednorazowe? Znajomy mnie pytał, bo może ściągnąć w normalnych cenach duże ilości i szybko, ale ten producent (Chiny) nie jest certyfikowany. Tutaj powiedzieli mu, że taka procedura trwa około 70 dni" - brzmi treść wiadomości, którą według Janusza Cieszyńskiego napisał do niego poseł Neumann.
Streszczając resztę wymiany wiadomości, wiceminister tłumaczył, że w odpowiedzi napisał, iż "jest procedura przyśpieszona", a na pytanie, do kogo można się zgłosić, podał swój adres mailowy.
- Każda osoba, która zgłosiła się do Ministerstwa Zdrowia z pomocą, miała możliwość, by być przekierowana na taką samą ścieżkę - dodał wiceminister Cieszyński. Jak dodał, to on sam zlecił "badania tych masek i to ja przekazałem opinii publicznej, że te maski są wadliwe i nie trafiły do medyków".
Neumann: w Ministerstwie Zdrowia nie chodziło o procedury, tylko by dać szansę firmom słupom
Do słów ministra Cieszyńskiego na zwołanej konferencji prasowej odniósł się Sławomir Neumann. - Przedsiębiorca, który tego maila oficjalnie napisał następnego dnia do ministra Cieszyńskiego, do dzisiaj takiej odpowiedzi nie otrzymał, natomiast sam przeprowadził procedurę atestowania tych maseczek, sprowadził je do Polski, sprzedaje je z atestem w cenie prawie trzykrotnie mniejszej niż ta cena, jaką zaproponował rząd - tłumaczył polityk Koalicji Obywatelskiej.
Neumann stwierdził, że "ta cała sytuacja pokazuje, że w Ministerstwie Zdrowia nie chodziło o procedury". - Nie chodziło o to, by dostać bezpieczny sprzęt w normalnych cenach, tylko chodziło o to, żeby zablokować możliwość działania na polskim rynku firm, które od lat zajmują się odzieżą ochronną, a dać szansę firmom słupom, które po znajomościach bardzo szybko dostawały kontrakty rządowe - powiedział. - Jak się dziś okazuje, sprowadzają niebezpieczny sprzęt, bez atestów, który kompletnie do niczego się nie nadaje. Pieniądze są wyrzucane w błoto - dodał.
Poseł Koalicji Obywatelskiej na konferencji mówił także, że w resorcie zdrowia "afera goni aferę". - Jeżeli Centralne Biuro Antykorupcyjne wiedziało o możliwym zakupie wadliwych maseczek i nie reagowało (...) to znaczy, że parasol ochronny cały czas funkcjonuje - stwierdził. - Myślę, że minister Szumowski powinien sam podać się do dymisji, a nie czekać na takie wnioski, bo to, jak widać, kolejna odsłona wielkiej góry, którą jest kolejna afera, tym razem maseczkowa, w Ministerstwie Zdrowia - dodał.
"Co to jest za zwyczaj w tym PiS-ie, że wy wszystko na żony przepisujecie"
Na konferencji przed ministerstwem Sławomir Nitras, odnosząc się dalej do zarzutów wobec ministra zdrowia, zwrócił uwagę, że "dzisiaj rano słyszę, że za uczciwość pana Szumowskiego gwarantuje premier [Mateusz - red.] Morawiecki". - Ten premier, który od pięciu lat nie jest w stanie powiedzieć, czy ma 200 milionów majątku, czy 300 milionów majątku, a może 350 milionów, bo wszystko jest zapisane na żonę - mówił Nitras.
- Co to jest za zwyczaj w tym PiS-ie, że wy wszystko na żony przepisujecie, a sami jesteście biedni - powiedział.
"W państwie rządzonym przez PiS standardy upadły już tak nisko, że ta afera nie robi wrażenia"
Po zakończeniu prowadzonego przed kamerami sporu posłowie Platformy zorganizowali konferencję prasową, którą poświęcili głównie szefowi MZ. - Od kilku dni mamy w Polsce kolejne odsłony "afery Szumowskiego" - afery, w której jest tak naprawdę wszystko: są pieniądze z ministerstw dla spółki brata pana ministra, jest i dziwna transakcja z instruktorem narciarskim pana ministra, w której pośredniczył jego brat, jest niekompetencja urzędnicza oraz brak atestów dla materiału, który został kupiony. Jest wreszcie kwestia majątku pana ministra Szumowskiego i rozdzielności majątkowej z jego żoną - wyliczał Kierwiński.
Dodał, że w "normalnym kraju, rządzonym przez siły demokratyczne", tego typu sprawa mogłaby doprowadzić nawet do dymisji rządu. - Natomiast w państwie rządzonym przez PiS standardy upadły już tak nisko, że ta afera nie robi żadnego wrażenia - ocenił poseł PO.
Jak zauważył, "proceder" przepisywania majątków przez polityków na żony nie jest nowy - przypomniał, że wcześniej w podobny sposób postąpił premier Mateusz Morawiecki. Kierwiński zaznaczył, że klub KO dwukrotnie składał w Sejmie projekt ustawy "Czyste ręce", którego celem jest ujawnienie majątków odrębnych małżonków: prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, wicemarszałków obu izb, premiera, wicepremiera oraz ministrów.
Sławomir Nitras, autor projektu, podkreślił, iż przestępcy często dokonują kradzieży na tzw. słupy. "Politycy PiS z własnych żon zrobili słupy" - dodał.
Posłowie KO złożyli pismo w CBA. Żądają wyjaśnień
Posłowie Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński i Adam Szłapka złożyli w środę w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym pismo, w którym domagają się od wyjaśnień ws. działań, jakie podjęło CBA, w związku z otrzymaniem korespondencji w dniu 26 marca, zgodnie z treścią której Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło działania w celu zakupu i sprzętu ochrony osobistej, niespełniającego wymaganych w Polsce norm.
"Domagamy się od CBA informacji ws #AferaSzumowskiego, służba wiedziała o przygotowaniach do transakcji z 'instruktorem narciarstwa'" - napisał na Twitterze Zbigniew Konwiński.
Źródło: TVN24/PAP