Z wielkim smutkiem żegnamy Annę Kurską - gorącą patriotkę, osobę szlachetną i serdeczną - napisał prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym podczas uroczystości pogrzebowych byłej senator. - Mama była bezkompromisowa; stała na gruncie prymatu prawa nad siłą - wspominali Kurską synowie.
Kurska - senator V oraz VI kadencji, matka prezesa telewizji publicznej Jacka Kurskiego i zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosława Kurskiego - zmarła w miniony czwartek. We wtorek spoczęła w alei zasłużonych na gdańskim Cmentarzu Srebrzysko. Obok rodziny zmarłej w uroczystościach udział wzięli m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński, szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa, wicemarszałek Senatu Maria Koc, wiceminister kultury Jarosław Sellin oraz liczni parlamentarzyści. Obecni byli także b. prezydent Lech Wałęsa, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, Aleksander Hall, Andrzej Gwiazda, a także przedstawiciele lokalnych władz państwowych i samorządowych. Uroczystość z udziałem Kompanii Reprezentacyjnej i Orkiestry Marynarki Wojennej miała charakter państwowy. Rozpoczęło ją nabożeństwo, które odprawił metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.
List od prezydenta
Jeszcze przed rozpoczęciem mszy Łopiński odczytał specjalny list od prezydenta Andrzeja Dudy i poinformował, że prezydent zdecydował się odznaczyć pośmiertnie zmarłą Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W swoim liście Duda przypomniał najważniejsze szczegóły z życia Kurskiej, w tym fakt, że była ona sanitariuszką o pseudonimie Marta w czasie powstania warszawskiego. "Z wielkim smutkiem żegnamy dziś śp. Annę Marię Kurską, gorącą polską patriotkę, osobę szlachetną i serdeczną" – napisał Duda dodając też, że zmarła swój zawód sędziego "zawsze odbierała jako powołanie do służby bliźniemu i ochrony dobra publicznego". "Osobista uczciwość, wrażliwość na innych oraz własne doświadczenia kierowały jej uwagę na ludzi skrzywdzonych i zapomnianych. Chciała, aby niepodległa ojczyzna dbała należycie o wszystkich swoich obywateli, aby państwo polskie stawało się coraz bliższe tym, którym dzieje się źle w kraju, a także rodakom za granicą, zwłaszcza na tzw. kresach wschodnich, skąd sama pochodziła" – napisał też Duda przypominając również, że Kurska zostanie zapamiętana jako osoba "do głębi prawa, zatroskana o człowieka i całą naszą wspólnotę narodową".
Bracia Kurscy na pogrzebie matki
W mowie pogrzebowej wygłoszonej w czasie nabożeństwa, Jarosław Kurski przypominał, że jego matka całe życie nie mogła pogodzić się z utratą Podola, z którego pochodziła, a zwłaszcza zlokalizowanego tam rodzinnego domu. - To był demokratyczny dwór (...), w którym szanowało się człowieka bez względu na jego narodowość, wyznanie czy pozycję społeczną – mówił Jarosław Kurski.
Była wdową po obozie Solidarności. Chciała, żeby regułą było to, co w Polsce może być tylko wyjątkiem: jedność z pierwszych dni powstania warszawskiego i jedność spod drugiej bramy stoczni gdańskiej. Jarosław Kurski
Dodał, że jego matka zawsze miała w sobie bunt wobec narzuconych reguł. - Zawsze miała w sobie ten bunt – podkreślał Kurski, dodając później, że Sierpień'80 był dla niej "jak drugie powstanie warszawskie, tyle, że dłuższe". Przypomniał, że jego matka "należała do tzw. gwiazdozbioru skupionego wokół Andrzeja Gwiazdy". - Zawsze stała na gruncie absolutnego prymatu prawa nad siłą, nawet siłą autorytetu. Tym bardziej pragnę podziękować Lechowi Wałęsie za jego obecność dzisiaj, dawne animozje nie przytłumiły bowiem szacunku dla mojej mamy – mówił Kurski dodając "dziękuję panie Lechu". Po tych słowach część z obecnych wzniosła oklaski. - Kochała Polskę i kochała swoich synów. Tak się złożyło, że reprezentują oni dwie strony rozdzierającej kraj politycznej wojny domowej, która toczy się od lat, a ostatnio – nie ukrywajmy, jeszcze się nasiliła. To nad tym naprawdę ubolewała. Była wdową po obozie Solidarności. Chciała, żeby regułą było to, co w Polsce może być tylko wyjątkiem: jedność z pierwszych dni powstania warszawskiego i jedność spod drugiej bramy stoczni gdańskiej – mówił Kurski. Dodał, że polityczne wybory jego matki "podszyte były troską o synów, przy których chciała być blisko, by im towarzyszyć, by ich chronić". - Jackowi towarzyszyła w pracy politycznej, poszła za nim daleko, niekiedy bardzo daleko, wiedziona matczyną miłością, ale nigdy polityczną rachubą – mówił Kurski, dodając, że "zawsze próbowała widzieć więcej niż widzi każda z podzielonych stron". - Myślę, że w tym beznadziejnym szukaniu tego, co wspólne, próbie klejenia tych dwóch Polsk, chciała po prostu odnaleźć razem dwóch swoich synów – mówił też. Przemawiając nad grobem, w którym pochowano urnę z prochami Kurskiej, drugi z jej synów, Jacek Kurski wspominał z kolei, że jego matka była "niezwykle ciepła, niezwykle uczciwa, dobra, czuła, bezkompromisowa, ale niezwykle prostolinijna". - Nigdy niczego nie robiła dla kariery, nigdy niczego nie robiła dla siebie. Jeśli coś robiła, to robiła to wyłącznie dla zasad i dla obrony wartości – mówił Jacek Kurski. - Mama była człowiekiem wartości i wewnętrznej wolności. Nie wiem, jak by się czuła w tym dyskursie (…) na temat dwóch Polsk. Chciała jednej wspólnej Polski i rzeczywiście bolała nad tym, że nastąpił podział, ale byłbym wobec niej nieuczciwy (...) gdybym, przed państwem nie zaświadczył, że - wobec podziału na te dwie Polski, mama jednak jedną z tych Polsk wybrała i uznała za swoją. To była Polska Armii Krajowej, powstania warszawskiego, Szarych Szeregów, "Inki". To była Polska Solidarności, Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy, Lecha Kaczyńskiego. Taka po prostu była i taka jest prawda – mówił Jacek Kurski. Przytoczył też fragment "duchowego testamentu" matki, który – jak powiedział - znalazł wcześniej. Matka zacytowała w tym przekazie słowa swojego ojca, który miał napisać "Kochajcie się bracia wzajemnie i spieszcie sobie z pomocą w trudnych chwilach życia" – zacytował Kurski.
Nad grobem Kurskiej przemawiali też mecenas Jacek Taylor i publicysta Piotr Semka. Wicemarszałek Senatu Maria Koc odczytała też list od marszałka tej izby – Stanisława Karczewskiego.
Kaczyński wspomina Kurską
O Annie Kurskiej wypowiedział się także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Mówił, że najpierw poznał jej synów, a Annę Kurską znał z opowieści swego brata Lecha Kaczyńskiego. - To jest wspomnienie osoby, która najpierw była mi znana ze słyszenia od mojego brata, bo ona była w zarządzie Gdańskiej Solidarności, był tam też mój brat. Mówił, że jest taka pani sędzia która należy do tej nielicznej grupy pracowników sądownictwa, którzy jednoznacznie stanęli po stronie Solidarności. (...) To były moje pierwsze wiadomości o niej - powiedział Kaczyński. - Najpierw poznałem jej synów - najpierw Jacka na strajku w 1988 roku, a później także Jarka. (...) Poznałem ją tak naprawdę kiedy była senatorem. Była senatorem pracowity, sympatycznym. Taką osobą, po której kompletnie nie było widać wieku - ona funkcjonowała wśród ludzi znacznie młodszych tak jakby żadnych różnic między nimi nie było. Miała wtedy naprawdę dużo siły, tą siłę zawsze w niej podziwiałem - mówił prezes PiS. - Była bardzo otwarta, była osobą dobrą, była oczywiście po naszej stronie, natomiast była niepartyjna. Nie była typem osoby zaangażowanej politycznej, która ma zacięcie o charakterze partyjnym. Bardzo podobnym pod tym względem był mój brat, też był człowiekiem niepartyjnym. (...) Był typem państwowca i takim samym człowiekiem była Anna Kurska - podkreślił. Prezes PiS przyznał, że ma poczucie, że odszedł ktoś mu bliski. Stwierdził, że Kurska miała wiele wspólnych elementów z jego matką - Jadwigą Kaczyńską, która zmarła w 2013 roku. - Mam takie poczucie, że odszedł ktoś bardzo blisko życiowo mojej własnej mamy. Miały bardzo dużo elementów życiowo podobnych. Tym bardziej panowało takie poczucie bliskości i serdeczności. Ksiądz arcybiskup słusznie mówił, że mamy lat nie mają. Dla Jacka i Jarka, tak jak i dla mnie w przypadku mojej mamy to było życie za krótkie - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS o podziałach w Polsce
Kaczyński był pytany także o słowa Jacka Kurskiego o podziale na dwie Polski. Prezes PiS zgodził się, że ten podział jest faktem. - Są takie osoby, pani Anna do nich należała, które tego podziału nie akceptowały. Natomiast ten podział odnosi się do wartości i do bardzo konkretnych interesów. Nie ma w nim nic takiego strasznie złego, gdyby nie to, że przebiega jak przebiega. Podziały w państwach demokratycznych są normalnością, tylko, że one powinny być ujęte w jakieś ramy, a te podziały już dawno zostały przekroczone. Decydujący tu były lata 2005-2007. A później doszło już do rzeczy kompletnie nie do przyjęcia po katastrofie smoleńskiej i w tej chwili jest jak jest, ale mam nadzieję, że ten proces zacznie się cofać, że pójdziemy w drugą stronę. Podział będzie istniał pewnie jeszcze długo, ale mam nadzieję, że będzie bardziej cywilizowany - stwierdził.
Działaczka "S", senator
Anna Kurska urodziła się w 1929 we Lwowie. W 1955 r. ukończyła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1958-60 odbyła aplikację sądową i została, jako bezpartyjna, skierowana do pracy w sądach terenowych w Tczewie i Malborku. W sierpniu 1980 r. została skierowana do pracy w Sądzie Wojewódzkim w Gdańsku. Od września 1980 r. działała w NSZZ "Solidarność"; weszła w skład Zarządu Regionu związku. Po wprowadzeniu stanu wojennego została odwołana ze stanowiska sędziego. W 1988 r. została cofnięta decyzja ministra zakazująca jej wykonywania zawodu adwokata z przyczyn politycznych. Nominację sędziowską otrzymała ponownie w 1990 r. W 2001 r. i 2005 r. była wybierana na senatora w okręgu gdańskim. Była członkiem klubu parlamentarnego PiS.
Zasiadała w senackich komisjach emigracji i Polaków za granicą, komisji ustawodawstwa i praworządności oraz komisji praw człowieka i praworządności. W 2007 i 2011 bez powodzenia ubiegała się o reelekcję. Później związała się z Solidarną Polską.
W 2009 r. została odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP, TVN24