Zorganizowana grupa przestępcza miała zlecać i nagrywać ludzi biznesu, finansów i polityków w znanych warszawskich restauracjach. Śledztwo w tej sprawie, do tej pory szerzej nieznane, prowadzi prokurator, która kilkanaście dni temu oskarżyła biznesmena Marka Falentę i kelnerów o nielegalne nagrywanie.
- Prokurator Anna Hopfer prowadzi osobne postępowanie ws. zorganizowanej grupy, która miała nielegalnie nagrywać gości znanych restauracji. W tym śledztwie badany jest udział w tym procederze także innych osób niż w zamkniętym postępowaniu przeciwko biznesmenowi i innym - tłumaczy prokurator Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Nie ma grupy, jest grupa?
Informacja o osobnym śledztwie w sprawie zorganizowanej grupy nagrywającej spotkania VIP-ów jest zaskakująca.
Po 15 miesiącach od wybuchu afery podsłuchowej prokurator Hopfer w akcie oskarżenia przeciwko biznesmenowi Markowi Falencie (jest on oskarżony o zlecenia nagrywania), jego szwagrowi i wspólnikowi Krzysztofowi Rybce, Łukaszowi N. - byłemu menedżerowi i kelnerowi restauracji Sowa & Przyjaciele oraz Konradowi L. - sommelierowi z restauracji Amber Room w Warszawie uznała, że kelnerzy działali tylko na zlecenie Falenty. Ujawniliśmy w piątek, że głównym celem kelnerów i Falenty był Jan Kulczyk, a także kilku innych polskich milionerów, menedżerowie i finansiści. Prokuratura oficjalnie potwierdzała, że motywem Falenty były kwestie finansowe.
Zawiadomienie Giertycha
W akcie oskarżenia prokurator Hopfer nie ma żadnego dowodu ani wzmianki o tym, że kelnerzy i Falenta mieliby tworzyć zorganizowaną grupę przestępczą. Nie ma też powiązań z innymi osobami, które mogłyby być zamieszane w proceder.
Tym większym zaskoczeniem jest, że ta sama prokurator prowadzi osobne postępowanie. - To osobne postępowanie zostało wyłączone z głównej sprawy przeciwko oskarżonym o bezprawne nagrywanie. Decyzja o wyłączeniu zapadła w lipcu, po złożeniu zawiadomienia przez pełnomocnika jednego z pokrzywdzonych - potwierdza prokurator Mazur.
Jak się dowiedzieliśmy, zawiadomienie złożył mec. Roman Giertych, reprezentujący m.in. Radosława Sikorskiego, byłego szefa MSZ.
- Uważałem i uważam, że stała za tym zorganizowana grupa przestępcza, której celem było obalenie konstytucyjnych organów - mówi nam mecenas.
ABW kontra prokuratura
Śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania zaczęło się w lipcu 2014 r. Od początku wzbudzało kontrowersje. Jak ujawniła w czerwcu "Gazeta Wyborcza", szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przed sejmową komisją ds. służb specjalnych twierdził, że Falencie prokuratura powinna zarzucić kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się nielegalnym nagrywaniem. Szef ABW powiedział posłom, że funkcjonariusze ABW i CBŚ zebrali dowody na to, że Falenta zlecał nielegalne nagrywanie swoich konkurentów biznesowych w Bydgoszczy i w Białymstoku, gdzie postawiono mu za to zarzuty. Zdaniem prokuratorów jednak nie zostały spełnione wszystkie przesłanki, dzięki którym działania Falenty i jego wspólników można by zakwalifikować jako kierowanie zorganizowaną grupą.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24