Dzisiejsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie wywołuje żadnych skutków prawnych - przekonywał w TVN24 Piotr Bogdanowicz, specjalista prawa europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. W jego ocenie decyzja TK stanowi "rażące naruszenie prawa Unii Europejskiej". - W związku z tym należy oczekiwać odpowiedzi Komisji Europejskiej - wskazał. Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński mówił, że decyzja została wydana z udziałem sędziów dublerów w składzie. - Żaden sędzia, który będzie bazował na przepisach prawa, nie będzie mógł brać pod uwagę tego typu decyzji - ocenił.
W środę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wykonywanie środków tymczasowych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które dotyczą funkcjonowania sądownictwa w Polsce, jest niezgodne z konstytucją. Postępowanie zostało zainicjowane pytaniem skierowanym do TK przez nieuznawaną przez Sąd Najwyższy Izbę Dyscyplinarną.
"To orzeczenie nie wywołuje żadnych skutków prawnych"
- Dzisiejsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ma na celu wyłącznie przykrycie dzisiejszego postanowienia Trybunału (Sprawiedliwości Unii Europejskiej) i jutrzejszego wyroku. Natomiast z punktu widzenia przepisów prawa ono nie ma absolutnie żadnego znaczenia, nie wywołuje żadnych skutków prawnych - przekonywał w TVN24 doktor habilitowany Piotr Bogdanowicz, specjalista prawa europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. W jego ocenie orzeczenie TK stanowi "rażące naruszenie prawa Unii Europejskiej". - W związku z tym należy oczekiwać odpowiedzi Komisji Europejskiej - wskazał.
Według niego jest to "początek prawnego polexitu". - To są słowa, których starałem się przez ostatnie lata unikać, ale to dzisiejsze orzeczenie jest sytuacją absolutnie bezprecedensową. Dlatego że my już nie mówimy tylko o wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, mówimy konkretnie o rozstrzygnięciu TK, które podważa jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej, a więc zasadę lojalnej współpracy. Tego nie da się inaczej określić niż do pewnego stopnia wypowiedzeniem wojny Unii Europejskiej - tłumaczył Bogdanowicz.
"Państwo musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce być dalej częścią Unii"
Zapytany, czy prawo unijne przewiduje taką sytuację, odparł, że jest ono w tym zakresie "dość ułomne". - Jednym z przepisów, który mógłby zostać tutaj zastosowany jest słynny artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej, którego zastosowanie mogłoby doprowadzić do zawieszenia kraju członkowskiego w prawach. Ale jak wiemy, do tego potrzebna jest jednomyślność - zwrócił uwagę. - Koniec końców należy sobie odpowiedzieć na pytanie, co się dzieje, jeśli państwo po prostu nie chce przestrzegać prawa unijnego. I na to nie ma niestety dobrej odpowiedzi. Prawo tutaj w pewnym momencie się kończy i to samo państwo musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce być dalej częścią Unii - wskazał.
W ocenie Bogdanowicza "rozstrzygnięcia TK wskazują, że to państwo, a przynajmniej rząd, w tej wspólnocie być nie chce".
Przymusiński: żaden sędzia, który będzie bazował na przepisach prawa, nie będzie mógł brać pod uwagę tego typu decyzji
Do sprawy odniósł się w "Tak jest" w TVN24 także Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Wskazywał, że w składzie TK byli sędziowie dublerzy, którzy - jak mówił - "nie powinni orzekać". Jak ocenił, w związku z tym decyzja TK "nie jest orzeczeniem".
- Jestem przekonany, że żaden sędzia, który będzie bazował na przepisach prawa, będzie trzymał się tych reguł prawa, nie będzie mógł brać pod uwagę tego typu decyzji - mówił gość TVN24.
Zwrócił uwagę, że "była to decyzja o ogromnej doniosłości prawnej". - Nawet zgodnie z regulaminem Trybunału Konstytucyjnego powinna być ona rozpoznawana w pełnym składzie. Ale widać, ten Trybunał jest tak podzielony wewnątrz, że tylko pięcioosobowy skład mógł zagwarantować (przewodniczącej TK Julii - red.) Przyłębskiej, że to orzeczenie będzie takie, jakiego chciał (były poseł PiS, prokurator w PRL, a obecnie sędzia TK, Stanisław - red.) Piotrowicz, który tej rozprawie przewodniczył - mówił Przymusiński.
Źródło: TVN24