Rynek opłatków w Polsce jest wart ponad 2 mln zł. Nie dziwi, że rękę po jego kawałek wyciągają prywaciarze. A Polacy? Jak zwykle są podzieleni. Pani Halina „nie wzięłaby do ust opłatka z hipermarketu”, a Pan Włodzimierz „nigdy nie da zarobić Kościołowi”.
Centrum handlowe na warszawskiej Sadybie. Po pasażu, nieopodal sklepu spożywczego krążą dwie anielice – białe puchowe futerka i wiklinowe kosze wypełnione po czub kolorowymi opłatkami. Na wigilijnym chlebie krucyfiksy i biblijne obrazki ze Świętą Rodziną. Na innych wypieczony... Kaczor Donald i Myszka Miki.
– Czy zaopatrzył się pan już w opłatek? Jeśli nie, to naprawdę warto – przekonuje mnie z manierą domokrążcy Sylwia - 20-letnia maturzystka, której nie udało się dostać na studia psychologiczne – Komplet małych opłatków kosztuje 7 zł – oznajmia.
– Wezmę dziesięć opakowań – odpowiadam.
Dziewczyna uśmiecha się do mnie serdecznie. Pytam, czy to dlatego, że chętnych na opłatki mało.
– Nic z tych rzeczy, od rana sprzedałam ponad sto opakowań – odpowiada.
Kupują babcie i dresy
Staję piętnaście kroków od anielic i obserwuję, kto kupuje opłatki w galerii handlowej. Młoda matka w eleganckim płaszczu, starowina, dresiarz, czterdziestolatek w dobrze skrojonym garniturze i jego rówieśnik, w startej sztruksowej marynarce.
– Dlaczego kupujecie opłatki w hipermarkecie? – pytam, gdy kolejno finalizują transakcję z anielicami.
Młoda matka: - Wie pan, zabiegana jestem, jeszcze z dzieckiem. Myślę pragmatycznie. Oszczędzam czas.
Starowina: - Nie wciągnie mnie pan w te katolickie dylematy.
Dresiarz: - Masz problem?
Czterdziestolatek w dobrze skrojonym garniturze: - Kupuję na firmową wigilię. Na domową kupię w kancelarii kościelnej.
Czterdziestolatek w sztruksie: - Panie, tu przynajmniej wszystko klarowne. Kasy fiskalne i podatki. A w kościele? Kto ich sprawdza? Mam na imię Włodzimierz i nigdy nie dam zarobić Kościołowi. Czy wie pan ile kosztuje wyprodukowanie jednego opłatka?
Nie wszędzie jest tak drogo: – Od kilku tygodni mamy większy ruch w sklepie. Każdego dnia opłatki kupuje 20 – 30 osób. Sprzedajemy po 1,5 zł za opakowanie – mówi pracownica sklepu z dewocjonaliami przy ul. Warownej w Pszczynie.
Łamią się prawie wszyscy
Rynek opłatków wigilijnych w Polsce nie jest dokładnie zbadany. Instytut Socjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie opublikował jednak badania „Rodzina – religia – społeczeństwo 2009", z których wynika, że aż 99 proc. Polaków celebruje święta Bożego Narodzenia. Przy ostrożnym założeniu, że jeden opłatek przypada na jednego Polaka, deklarującego uczestnictwo w świętach, okaże się, że w 2009 roku sprzedanych zostanie przynajmniej 37785330 opłatków. Liczba ta jest z pewnością kilkukrotnie większa – Polacy łamią się opłatkiem także w szkołach, w pracy, często obchodzą więcej niż jedną wigilię.
Czy katolik może kupować opłatek w hipermarkecie? Oczywiście, że może. Tylko żeby hipermarket go nie święcił TA
Średni koszt wyprodukowania opłatka to 5 groszy. Średnia cena skupu - 11 groszy. To oznacza, że producenci opłatków wigilijnych w Polsce, walczą o jak największy kawałek tortu wartego prawie 2,3 mln zł, nie wliczając w to opłatków pracowniczych i szkolnych.
Nie ma też danych, które pomogłyby stwierdzić jaki procent Polaków kupuje opłatki w parafiach, a jaki w hipermarketach. Wiadomo natomiast, że do kościoła, co niedzielę chodzi 40,4 proc. Polaków - wynika z opracowania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego.
Tego chleba dla wszystkich
Jan Petera jest organistą kościelnym i właścicielem firmy „Ar Ka”, produkującej opłatki wigilijne. Wypiekanie rozpoczyna już w maju. Do grudnia firma Petery wyprodukuje ok. 300 tysięcy opłatków.
– Z zasady nie sprzedaję opłatków hipermarketom. Moimi klientami są wyłącznie parafie – mówi.
Najmniejsze parafie zamawiają po siedem kop. Te większe, nawet 100. Jedna kopa to 60 opłatków.
Opłatki Petery trafiają także na stoły polonusów w Chicago, Nowym Jorku, Ontario, Berlinie, Wilnie, Kownie i Mińsku.
– I starcza dla wszystkich? – pytam szefa „Ar Ki”.
– Tego chleba musi starczyć dla wszystkich – odpowiada Petera. – Jak chciałeś robić za psa, to szczekaj. Jak chciałeś piec opłatki, wypiecz dla wszystkich – dodaje.
To będzie spotkanie z bliskimi. Kolacja, może trochę bardziej uroczysta niż inne w roku. Ale nie widzę potrzeby sięgania po wigilijny chleb. Sięgają po niego tradycjonaliści, którzy uważają, że skoro wcześniej wypiekiem zajmował się Kościół, to tak powinno pozostać. Nie chcę, żeby opłatek był ważniejszy niż to, co za nim się kryje. Chęć obcowania z drugim człowiekiem PPS
Kościół – też firma
Za kopę parafia płaci 7 złotych. Opłatki pakowane są do kopert albo do foliowych paczuszek z obrazkiem nowonarodzonego Jezusa. Po dwie, cztery albo sześć sztuk.
W parafii św. Dominika na Służewie po opłatek należy się udać do kancelarii. Starsza kobieta uprzejmym głosem oznajmia, że za wigilijny chleb zapłacę „co łaska, jak zawsze i wszędzie w kościele”.
Zostawiam 10 zł, czyli dwa razy więcej niż średnia kwota, pozostawiona przez kolejnych dziewięć z dziesięciu osób, które udały się po opłatek na Służew. Dziesiąta osoba wyceniła wypiek na 100 zł.
– Stać mnie, cenię dominikanów. A to przecież forma wsparcia. Nie rozumiem tej antyklerykalnej zajadłości. Mam firmę. Kościół to też firma i musi zarabiać – wyjaśnia.
Producenci opłatków wigilijnych w Polsce, walczą o jak największy kawałek tortu wartego prawie 2,3 mln zł rocznie rynek
Kościół rzadko zarabia na opłatku. Zyski wciąż najczęściej wędrują do kieszeni służb kościelnych, organistów i ministrantów. Organiści dorabiają w ten sposób do marnych pensji, ministranci finansują często jedyne w roku wakacje. Niektórzy parafianie płacą za wigilijne pieczywo 50 groszy, inni proszą o nie za darmo.
– Nie dam dużo, zwyczajnie nie mam – wyjaśnia pani Halina, parafianka ze Służewa. – A nawet gdybym miała, to opłatka z hipermarketu nie wzięłabym do ust – dodaje podniesionym głosem.
Czasy rozbiorowe
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, socjolog dewiacji i problemów społecznych dr Małgorzata Leśniak spędzi wigilię w domu z najbliższymi. Bez opłatka.
– To będzie spotkanie z bliskimi. Kolacja, może trochę bardziej uroczysta niż inne w roku – zdradza Leśniak. – Ale nie widzę potrzeby sięgania po wigilijny chleb. Sięgają po niego tradycjonaliści, którzy uważają, że skoro wcześniej wypiekiem zajmował się Kościół, to tak powinno pozostać. Nie chcę, żeby opłatek był ważniejszy niż to, co za nim się kryje. Chęć obcowania z drugim człowiekiem – dodaje.
Nie dam dużo za opłatek, zwyczajnie nie mam. A nawet gdybym miała, to opłatka z hipermarketu nie wzięłabym do ust pH
Zdaniem służewskiego dominikanina o. Tomasza Aleksiewicza, zajadły stosunek części Polaków do parafialnego opłatka nie jest jedynie pokłosiem opinii o Kościele.
– To nasze polskie piekiełko, niezmienne czasy rozbiorowe. Polacy lubią żyć podzieleni – ocenia dominikanin.
Duchowny mówi, że Kościół musi stać ponad podziałami Polaków, a księża, nie tylko w kontekście zbliżających się świąt, okazywać większą empatię. – Być może w kościołach za dużo jest oceniania, a za mało miłosierdzia? – zastanawia się dominikanin. – Może stąd ten polski antyklerykalizm.
– Czy katolik może kupować opłatek w hipermarkecie? – pytam.
– Oczywiście, że może. Tylko żeby hipermarket go nie święcił – odpowiada ojciec Aleksiewicz.
Źródło: tvn24.pl