To miała być operacja kolana. W szpitalu w Toruniu dla pani Haliny nie było miejsca, dlatego - mimo, że czuła się źle - musiała zaraz po operacji wyjść do domu. W wyniku późniejszych komplikacji, kobieta straciła obie nogi.
Pani Halina zaraz po operacji zaczęła bardzo źle się czuć. Z oporami przyjęto ją z powrotem do szpitala. Tam okazało się, że doszło do zakażenia i w wyniku zakrzepicy konieczna jest amputacja obu kończyn.
"Proszę dać ogórka"
Córka pani Haliny nie kryje rozpaczy. - Zabieg się udał, zdjęcie rentgenowskie wyszło bingo! Miała wyjść po 10 dniach, wyszła po 7, bo nie było miejsca w szpitalu - opowiada. Kłopoty pojawiły się po powrocie do domu. Gorączka, niedowład ciała. Pani Halina skarżyła się na złe samopoczucie, ale lekarze lekceważyli te objawy.
"Proszę dać mamie ogórka kiszonego" - miał powiedzieć córce pani Haliny jeden z lekarzy. Gdy szpital wreszcie przysłał karetkę, okazało się, że zakażony jest juz cały organizm pani Haliny, a lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Skończyło się na amputacji obu nóg i ciężkich powikłaniach.
Mieli pecha?
- Nie twierdzę, że lekarz nie popełnił błędu, ale to musi wyjaśnić biegły - skomentował całą sprawę rzecznik prasowy Okręgowej Rady Lekarskiej w Bydgoszczy. Dyrektor szpitala odmówił komentarza, a ekipie TVN 24 nie pozwolono nawet wejść na teren szpitala.
- Powiedzieli nam, że jest im przykro, no tak się zdarzyło, akurat mieliśmy pecha - mówi synowa pani Haliny. Rodzinie pani Haliny jednak takie wyjaśnienie nie wystarczyło. Złożyli skargę do Izby Lekarskiej. Lekarze ze szpitala w Toruniu mogą zostać ukarani nawet zakazem wykonywania zawodu. - To się jedna rzadko zdarza - przyznaje rzecznik Izby. Córka pani Haliny planuje zgłosić sprawę do prokuratury.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24