Łódzki adwokat Paweł K. jest oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie kobiety. Po tragedii mecenas powiedział, że ofiary jechały "trumną na kołach". W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się proces K. Mężczyzna nie przyznał się do winy, odpowiadał tylko na pytania sądu.
Sąd w Olsztynie próbował rozpocząć sprawę mecenasa Pawła K. w połowie lutego, ale było to niemożliwe z powodu śmierci najbliższej osoby oskarżonego.
W poniedziałek Paweł K. stawił się w sądzie. Towarzyszyło mu dwóch młodych mężczyzn, którzy ochraniali oskarżonego. Dziennikarze chcieli na korytarzu zadać pytania oskarżonemu. Młodzi mężczyźni nie pozwolili zbliżyć się do adwokata, mówiąc, że dziennikarze "naruszają przestrzeń osobistą".
Oddalone wnioski obrony
Sąd na wstępie poinformował, że oddalił wnioski, jakie złożył obrońca oskarżonego. Pierwszy dotyczył wyłączenia jawności rozprawy. Drugi rozważenia, by sprawę rozpatrywał sąd w poszerzonym składzie trzech sędziów. Sąd wskazał, że mimo iż sprawa należy do skomplikowanych, to nie odbiega od innych spraw rozpoznawanych przez jednoosobowy skład sądu rejonowego.
Następnie prokurator odczytał akt oskarżenia. Adwokat Paweł K. z Łodzi jest oskarżony o to, że 26 września 2021 roku na lokalnej drodze na trasie Barczewo – Jeziorany spowodował wypadek drogowy. Wracający z wesela influencerki mecenas kierował mercedesem, w aucie była też jego rodzina. Według aktu oskarżenia w pewnym momencie adwokat przekroczył podwójną linię ciągłą, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z prawidłowo jadącym z przeciwka audi 80. Dwie podróżujące tym samochodem kobiety - matki młodego małżeństwa - zginęły. W ocenie Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Paweł K. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Nie przyznaje się do winy
Oskarżony Paweł K. powiedział przed sądem, że nie przyznaje się do winy. Poinformował sąd, że nie będzie składał wyjaśnień, odpowie tylko na pytania sądu i swego obrońcy.
Mówił, że podróżował z żoną i czteroletnim synem. Wskazywał, że jechał do Jezioran po swoje rzeczy, których zapomniał zabrać, były to m.in. dokumenty. Podkreślił, że podróż była spokojna i nie było sytuacji, która mogłaby go rozproszyć. Podkreślił, że panowały tego dnia idealne warunki jazdy. Wskazał, że nie jest w stanie odpowiedzieć, czy widział auto, którym podróżowały dwie kobiety. Mówił, że nie pamięta, by auto, którym kierował, zjechało na przeciwległy pas drogi. Wskazał, że jechał z prędkością 70 km na godzinę.
Pytany przez sąd, czy jego sytuacja po wypadku zmieniła się, powiedział, że wykonuje dalej zawód adwokata, ale ma mniej pracy. Wskazał, że nie kontaktował się od czasu wypadku z rodzinami ofiar. Do sądu nie przyjechała żona oskarżonego, która jest świadkiem w sprawie.
Pełnomocnik wnioskował, by na świadka wezwać influencerkę
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych przedłożył sądowi wydruki SMS-ów, które wymieniały między sobą w czasie jazdy przed wypadkiem żona oskarżonego oraz influencerka (z wesela, których wracało małżeństwo adwokatów - PAP). Zdaniem pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych treść SMS-ów przeczy, by atmosfera w aucie i sama podróż była spokojna, na co wskazywał przed sądem oskarżony. Pełnomocnik wnioskował, by na świadka wezwać influencerkę.
Sąd podkreślił, że rozpatrzy wniosek w późniejszym terminie. Sąd przypomniał, że kolejne terminy procesu są wyznaczone na 10 maja i 7 czerwca.
CZYTAJ WIĘCEJ: Adwokat przed sądem odpowie za spowodowanie śmierci dwóch kobiet. Po tragedii mówił o "trumnach na kółkach".
Słowa o "trumnie na kołach"
Po wypadku adwokat powiedział, że ofiary jechały "trumną na kołach" - nagranie z takim stwierdzeniem zamieścił w internecie. Dodał też, iż "niektórzy się cieszą, że kupili auto za 3 tys. zł" i doradzał, że lepiej wziąć kredyt albo pożyczyć na lepszy samochód. Paweł K. opowiadał o wypadku także w telewizyjnych wywiadach.
"A nie lepiej wziąć kredyt? Pożyczyć od kogoś kasę? Poczekać? Uzbierać? I kupić auto bezpieczne?" – mówił na nagraniu.
Wypowiedź ta zbulwersowała opinię publiczną, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta nazwał wypowiedzi adwokata szokującymi. Po medialnej burzy adwokat usunął nagranie ze swojego profilu, ale nadal można je odnaleźć w sieci.
W czasie wysyłania do sądu aktu oskarżenia prokuratura informowała, że w sprawie wypadku Paweł K. nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. On sam, występując w telewizji, mówił, że nie pamięta momentu wypadku, pamięta ogromny huk i że "wystrzeliły wszędzie poduszki, było ich dużo jak w sypialni".
Oskarżonemu Pawłowi K. prokurator nakazał powstrzymywanie się od kierowania autem, nie odebrał mu jednak prawa jazdy.
Prokuratura w czasie śledztwa zabezpieczyła majątek oskarżonego o wartości 300 tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Olsztynie