Wielkie powroty (na przykład Leszka Millera, czy Dariusza Rosatiego), polityczne debiuty byłych sportowców (między innymi Leszka Blanika i Jana Tomaszewskiego), miejsca w Sejmie dla reprezentantów seksualnych mniejszości - w tym pierwszej transseksualistki w historii polskiego parlamentaryzmu i tych, którzy do tej pory kojarzyli się raczej ze ściganiem posłów (agent Tomek). To tylko niektóre "smaczki", które przyniosły nam tegoroczne wybory.
Największą pozytywną niespodziankę jeśli idzie o liczbę zdobytych głosów w tegorocznych wyborach trudno wskazać jednoznacznie. Spektakularnych wyników jednak nie brakuje.
Więcej mniejszości
Za taki z pewnością uznać trzeba wynik "jedynki" Ruchu Palikota na krakowskiej liście tej partii, Anny Grodzkiej. Nowa pani poseł, która urodziła się w 1954 roku jako Ryszard, to czołowa działaczka na rzecz równouprawnienia osób transseksualnych. Zdobywając mandat działaczka została jedyną transseksualną posłanką nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W Krakowie zdobyła blisko 20 tysięcy głosów (dane PKW z ponad 99 proc. komisji).
W ławach nowego Sejmu pośród kolegów i koleżanek z Ruchu Palikota zasiądzie też walczący o prawa gejów w naszym kraju Robert Biedroń. Z jego okręgu wyborczego (startował jako "jedynka" RP w Gdyni) do Sejmu powróci po sześciu latach były premier i lider SLD Leszek Miller, który według ostatecznych (ale wciąż nieoficjalnych) danych PKW uzyskał 18 038 głosów.
Cieszy się też "jedynka" Ruchu Palikota w Łodzi - Roman Kotliński, redaktor naczelny tygodnika nieklerykalnego "Fakty i mity". Ten były ksiądz według nieoficjalnych wyników PKW na podstawie danych ze 100 proc. komisji zdobył 4,89 proc. głosów - to piąty wynik w Łodzi. Kotliński wyprzedził tym samym "dwójkę" PO - Iwonę Śledzińską-Katarasińską i "jedynkę" SLD - Dariusza Jońskiego.
Powroty po latach
Z większych i mniejszych powrotów do Sejmu warto odnotować jeszcze mandaty dla byłej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, której wynik jednak nie rzucił na kolana (niemal tyle samo głosów, co trzeci na liście PiS w Gdańsku Andrzej Jaworski) i Dariusza Rosatiego. Były europoseł, który startował z drugiego miejsca na liście PO w okręgu podwarszawskim, dostał prawie 60 tysięcy głosów (wyniki na podstawie 99,49 proc. protokołów komisji obwodowych) i pierwszego na liście Platformy w tym okręgu Andrzeja Halickiego wyprzedził o blisko 20 tysięcy głosów.
...i dużo sportu
Siódma kadencja Sejmu będzie też mocno "sportowa". Mandaty uzyskało - lub utrzymało - kilku byłych sportowców, których nazwiska przed laty pojawiały się nie na pierwszych, a ostatnich, stronach gazet. Do najbardziej znanych nazwisk w tej kategorii należą na pewno Iwona Guzowska, Roman Kosecki i Cezary Kucharski (wszyscy PO).
Prawdziwymi sportowymi perełkami tej kadencji będą jednak złoty medalista olimpijski z Pekinu Leszek Blanik (PO) i "człowiek, który zatrzymał Anglię" Jan Tomaszewski (PiS). Największa "sensacja" na listach tej partii - człowiek, przez którego płakały byłe posłanki innych ugrupowań - to jednak nazwisko Tomasza Kaczmarka, czyli popularnego "agenta Tomka".
Debiuty, debiuty
Blanik, Tomaszewski i Kaczmarek to sejmowi debiutanci. Ale posłów, którzy przy Wiejskiej pojawią się w najbliższych dniach w nowej dla siebie roli jest oczywiście znacznie więcej. Można ich podzielić na podkategorie. Na przykład na podkategorię "znane nazwiska i krewni".
W Sejmie siódmej kadencji zasiądzie Małgorzata Szmajdzińska, wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, która w okręgu legnickim zanotowała najlepszy wynik wśród kandydatów SLD (prawie 16 tysięcy głosów. Startowała z trzeciego miejsca). Wśród członków "rodzin smoleńskich" bardzo dobrym wynikiem może pochwalić się też Jacek Świat, wdowiec po posłance PiS Aleksandrze Natalii-Świat. Numer 5 na liście partii we Wrocławiu po przeliczeniu ponad 99 procent głosów znajduje się na czwartym miejscu i pewnie wejdzie do Sejmu.
Będzie w nim także brat europosła Wojciecha Olejniczaka - Cezary. Nowy poseł uzyskał ponad siedem tysięcy głosów, co było najlepszym wynikiem kandydata SLD w okręgu sieradzkim (Olejniczak startował tam z ostatniego miejsca).
W podkategorii "znane nazwiska i krewni" znaleźli się też debiutujący posłowie, którzy noszą wprawdzie nazwiska rozpoznawalne w świecie polityki, ale nie dzięki swojej, a cudzej działalności parlamentarnej. Do Sejmu prawdopodobnie wejdzie jeden pan Ziobro - Kazimierz, który w okręgu krośnieńskim na Podkarpaciu zanotował piąty wynik. Inny Ziobro - Jan Paweł, startujący z 17. miejsca na liście PiS w okręgu tarnowskim, poselski mandat przegrał o kilkadziesiąt głosów. Obaj panowie nie są w żaden sposób spokrewnieni z europosłem Zbigniewem Ziobrą.
Już nie taka sensacja
Wśród posłów, do których słowa "sensacyjny wynik" przylgnęły w poprzednich wyborach, kilku potwierdziło - a nawet umocniło - swoją polityczną pozycję. Do takich osób należy Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej edycji Big Brothera i najbardziej znany strażnik miejski ze Świecia (czwarty wynik w swoim okręgu) i przede wszystkim John Abraham Godson.
Ten drugi w 2010 roku został pierwszym czarnoskórym posłem w historii naszego kraju. Ale do Sejmu trafił wtedy kuchennymi drzwiami, zastępując posłankę Platformy Hannę Zdanowską, która została prezydentem Łodzi. Tym razem Godson przegrał w swojej partii tylko z Krzysztofem Kwiatkowskim (też PO), a wyprzedził między innymi Cezarego Grabarczyka i Iwonę Śledzińską-Katarasińską.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24