Liceum z Radomia nie zarejestrowało się na czas do ważnego konkursu historycznego. Nauczyciele poprosili o wyjątkowe potraktowanie, by nie cierpieli ich podopieczni, którzy "w systemie oświaty są najważniejsi". Przewodniczący olimpiady odpowiada: "nie mogę zrozumieć, jak można było o własnych uczniach zapomnieć", ale licealistów dopisać do listy nie chce. A ministerstwo twierdzi, że jego decyzji zmienić nie może. - Cierpimy, choć nie zawiniliśmy - mówi jeden z uczniów.
Łukasz Bator jest uczniem klasy maturalnej w VI Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. To jedna z najlepszych szkół w Polsce - w rankingu "Perspektyw" zajmuje obecnie 15. miejsce.
Łukasz jest pasjonatem historii i w szkole rozpoczął przygotowania do startu w Olimpiadzie Historycznej. W zeszłym roku po przejściu do drugiego etapu zajął w konkursie czwarte miejsce, był o włos od finału. Nie zniechęcił się i postanowił dalej intensywnie uczyć się historii. Założył, że w maturalnej klasie uda mu się poprawić wynik w olimpiadzie i tym samym zdobyć indeks na wymarzone studia.
- Można powiedzieć, że szykowałem się do tej olimpiady od dwóch lat - opowiada Łukasz. - Jeździłem na dodatkowe zajęcia, dużo czytałem. W tym roku szkolnym co tydzień spotykaliśmy się na kole historycznym. 20 listopada, trzy dni przed szkolnym etapem ustnym olimpiady, nauczycielka powiedziała nam, że ma dla nas "przykrą wiadomość".
Tą "przykrą wiadomością" była informacja, że Łukasz i jego koledzy oraz koleżanki ze szkoły udziału w olimpiadzie nie wezmą, bo nie zostali do niej zarejestrowani. Okazało się, że choć 10 osób przygotowało prace pisemne, które zostały pozytywnie zaopiniowane, szkoła nie będzie mogła przeprowadzić dla nich etapu ustnego, który był zaplanowany na 23 listopada, a co za tym idzie - nie zostanie wyłoniona grupa do eliminacji okręgowych.
"W wyniku błędu ludzkiego lub błędu systemowego"
Jak do tego doszło? 18 listopada, dzień przed poinformowaniem uczniów o problemie, jedna z nauczycielek historii w VI LO, zorientowała się, że nie ma ich na liście startowej.
19 listopada napisała do organizatorów olimpiady: "Jestem pewna, że takowego zgłoszenia dokonałam, jednocześnie jestem w stanie przywołać szczegóły z formularza zgłoszeniowego. Niestety nie jestem w posiadaniu dowodu w postaci potwierdzenia zgłoszenia" - czytamy w jej piśmie. Nauczycielka podkreślała też: "Jestem osobą skrupulatną, wręcz pedantyczną. (...) W wyniku błędu ludzkiego lub błędu systemowego, technicznego, nie sposób w tej chwili ustalić, największymi poszkodowanymi w tej sytuacji są Uczniowie". W piśmie podkreśla, jak ciężko pracowali i jak wielką pracę wykonali.
Łukasz napisał pracę "Bezkrólewia i ich wpływ na kształtowanie się ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów". 9 listopada wysłał ją nauczycielom - ma na to dowód. Do ustnego etapu nie ma jednak jak podejść, choć bardzo mu na tym zależy.
"Interweniowaliśmy u organizatorów olimpiady, prosząc o uwzględnienie wyjątkowej sytuacji (błędu nauczyciela), a tym samym o przywrócenie terminu i umożliwienie uczniom udziału w dalszych eliminacjach" - informuje dyrektor liceum Romuald Lis w odpowiedzi na pytania tvn24.pl. I dodaje: "Starania nasze nie przyniosły, niestety, żadnej zmiany w nieprzejednanym stanowisku Komitetu Głównego".
Nie pomogły kolejne rozmowy telefoniczne, maile i pisma.
Były na to dwa miesiące
Dlaczego uczniów nie można dopisać? W uzasadnieniu decyzji odmownej, pod którą podpisany jest przewodniczący Komitetu Głównego Olimpiady Historycznej dr hab. Andrzej Korytko, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, czytamy m.in., że "formularz rejestracyjny był otwarty przez ponad dwa miesiące", a po 9 listopada komitet odrzucił prośby kilkunastu szkół o zarejestrowanie nowych uczestników.
Korytko podkreśla: "Nadmienię, że system obsługujący formularz zgłoszeniowy Olimpiady zapisuje nie tylko zatwierdzone zgłoszenia, ale też pokazuje podjęte próby rejestracji. Niestety, w systemie zgłoszeniowym nie ma śladu żadnej próby rejestracji przez przedstawiciela VI Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Kochanowskiego w Radomiu". I przypomina, że na stronie widniała informacja, że, po zatwierdzeniu zgłoszenia szkoły, zgłaszający powinien otrzymać potwierdzenie mailowe.
"Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ale Komitet Główny nie może łamać ogłoszonego Regulaminu oraz Harmonogramu" - zakończył Korytko.
Rutyna nas zgubiła, czujność zawiodła
Szkoła próbowała walczyć dalej o swoich uczniów. W kolejnym piśmie podpisanym przez dyrektora i nauczycieli czytamy: "Popełniliśmy błąd, rutyna nas zgubiła, czujność zawiodła. Jednakże pragniemy jeszcze raz podkreślić, że wszystkie czynności związane z przebiegiem etapu szkolnego przeprowadziliśmy zgodnie z regulaminem i harmonogramem".
Podkreślają w nim, że to uczniowie są osobami poszkodowanymi, a oni "w systemie oświaty są najważniejsi". I dodają: "W dobie głębokiego kryzysu nauk humanistycznych, wydawać by się mogło, że propagowanie historii, powinno być dla Nas priorytetem". Zasugerowali też, że być może to system był wadliwy, skoro inne szkoły - jak dowiedzieli się od organizatorów - też wnioskowały o dopisanie uczniów po terminie wynikającym z harmonogramu.
Setkom szkół się udało
Ale to również nie przekonało organizatorów. Dr hab. Korytko w kolejnym piśmie do "Kochanowskiego" przekonuje: "Olimpiada Historyczna to są zawody, które wymagają dokonania czynności rejestracji w wyznaczonym terminie. Bez względu na to, kto w Państwa szkole zawinił, ten – wydawałoby się nieskomplikowany – warunek uczestnictwa uczniów nie został spełniony".
Korytko wylicza, że na rejestrację było dokładnie 69 dni, a pomyślnie dokonało jej w tym czasie kilkaset szkół, które zgłosiły ponad trzy tysiące uczniów. Nie szczędzi też gorzkich słów nauczycielom: "Nie mogę zrozumieć, jak można było o własnych uczniach zapomnieć. Może warto na przyszłość wypracować procedury, które pozwolą uniknąć podobnych sytuacji". A swoje pismo kończy: "Słusznie Państwo zauważają, że nauki humanistyczne przeżywają kryzys. Dodam więcej – jesteśmy świadkami ogólnego kryzysu wartości i szanowania zasad. Jeśli tego kryzysu nie chcemy pogłębiać, musimy sami przestrzegać zasad, które ustanowiliśmy, aby nie dawać złego przykładu młodzieży".
Ministerstwo wie o sprawie
Formalnie organizatorem przeprowadzanej od 1974 roku Ogólnopolskiej Olimpiady Historycznej jest Polskie Towarzystwo Historyczne. Konkurs organizowany jest przy finansowym wsparciu Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Kancelarii Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, a także we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej.
W poniedziałek zapytaliśmy w biurze prasowym Ministerstwa Edukacji Narodowej, czy minister może interweniować w sprawie radomskich uczniów i czy szkoła kontaktowała się z resortem.
- Sprawa jest nam znana - przyznaje Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN. I dodaje: - Natychmiast po otrzymaniu informacji poprosiliśmy Komitet Główny Olimpiady Historycznej o wyjaśnienia.
Ostrowska informuje jednak, że minister "w żaden sposób nie może zmienić decyzji Komitetu Głównego na podstawie kompetencji nadzorczych".
Z ustaleń tvn24.pl wynika, że w zeszłym tygodniu MEN, a dokładnie Departament Podręczników, Programów i Innowacji, który bezpośrednio nadzoruje konkursy, o sprawie poinformowali rodzice uczniów z Radomia.
Dyrektorka departamentu Roksana Tołwińska nie miała jednak dla uczniów dobrych wieści. W jej piśmie czytamy: "uprzejmie informuję, że zgodnie z informację przekazaną przez Komitet Główny, w systemie rejestrującym zgłoszenia do udziału w Olimpiadzie Historycznej nie ma zgłoszenia uczniów z VI LO im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, brak również śladu, by taka próba została podjęta". Poinformowała też, że ministerstwo nie może dokonać zmiany decyzji komitetu.
Chce tylko zmierzyć się z innymi
Łukasz komentuje ze smutkiem: - Naprawdę rozumiem, że mogło dojść do błędu ludzkiego, to się zawsze może zdarzyć. Ale czemu my, uczniowie, mamy z tego powodu cierpieć? Przecież wystarczyłoby, aby Komitet Olimpiady wydał zgodę na ustanowienie dodatkowego terminu ustnego. Niczego innego nie pragnę, jak móc zmierzyć się na równych zasadach z innymi uczniami i uczennicami. W czasach, gdy tak mało osób interesuje się historią, karanie za nie swoje błędy tych, którzy poświęcają jej tak wiele uwagi, jest szczególnie smutne. Nie chcę walczyć przeciwko szkole, tylko przeciw niesprawiedliwości - dodaje.
"Sytuacja jest dla nas wyjątkowo trudna i bolesna, albowiem nasi Uczniowie od lat biorą udział w wielu olimpiadach i konkursach o tematyce historycznej i patriotycznej, odnosząc sukcesy na szczeblu wojewódzkim i ogólnopolskim. Jest nam niezwykle przykro z powodu zaistniałego problemu" - podkreśla dyrektor Lis.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock