Bytomska policja prosi o pomoc w schwytaniu mężczyzny, który w nocy 27 września napadł na stację benzynową przy ul. Wrocławskiej. Sterroryzował pracowników stacji przedmiotem przypominającym broń i ukradł kilkaset złotych.
Policja otrzymała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa tuż po tym, jak złodziej opuścił budynek stacji, jednak policji nie udało się go odnaleźć i zatrzymać. Dlatego funkcjonariusze poprosili prokuraturę o zezwolenie na publikację wizerunku sprawcy napadu.
Najprawdopodobniej mężczyzna pochodzi spoza terenu naszego miasta. Dlatego żaden z policjantów, który oglądał nagranie, go nie rozpoznał napad
– Najprawdopodobniej mężczyzna pochodzi spoza terenu naszego miasta. Dlatego żaden z policjantów, który oglądał nagranie, go nie rozpoznał - tłumaczy Adam Jakubiak z bytomskiej policji.
Spokojny napad
- Z dotychczasowych ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna zachowywał się w sposób bardzo wyważony. Spokojnie podszedł do pracownika stacji i zastraszył go przedmiotem podobnym do pistoletu. Powiedział, że ma mu wydać pieniądze. Wtedy obaj panowie podeszli do kasy. Pracownik stacji, zgodnie z przyjętymi procedurami, nie stawiał oporu i wypłacił mężczyźnie kilkaset złotych. Bandyta zapakował pieniądze do reklamówki, którą przyniósł i wyszedł z budynku - relacjonuje Jakubiak.
Wspomniane procedury to, jak tłumaczył policjant, poradnik spisany przez Komendanta Miejskiego Policji, który radzi właśnie, by w takich sytuacjach nie stawiać oporu. Żeby jednak złodziej nie zdołał ukraść większej ilości pieniędzy, w kasie podręcznej powinno być tylko tyle gotówki, by móc wydać resztę.
W związku z napadem trwają czynności operacyjne i śledcze.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24