- Jeżeli ktoś wykorzystywał instytucje państwa, instrumenty państwa, ktoś manipulował - bo ewidentnie tak można powiedzieć - (...) ponosi za to odpowiedzialność - powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcinem Wroną. Komentował czwartkową decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS.
Wicepremier, minister obrony narodowej i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przebywa w czwartek w Waszyngtonie, gdzie spotkał się z amerykańskim sekretarzem obrony Lloydem Austinem.
Później rozmawiał z korespondentem "Faktów" TVN w Marcinem Wroną. Był pytany między innymi o decyzję Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła w czwartek sprawozdanie z kampanii wyborczej komitetu PiS. Wiąże się to ze stratami pieniężnymi z dotacji i subwencji. Ta decyzja nie jest ostateczna. Partia może się odwołać do Sądu Najwyższego.
Kosiniak-Kamysz: nie ma równych i równiejszych
Jak mówił Kosiniak-Kamysz, "nie ma równych i równiejszych". - Jeżeli ktoś wykorzystywał instytucje państwa, instrumenty państwa, ktoś manipulował - bo ewidentnie tak można powiedzieć - i w 2019, i 2023 roku, ponosi za to odpowiedzialność - dodał.
Na uwagę, że politycy PiS zarzucają, iż taka decyzja oznacza niszczenie demokracji lub ma osłabić opozycję przez wyborami prezydenckimi, szef MON podkreślił, że kiedy PSL ucierpiał finansowo po odrzuceniu sprawozdania, to "nikt nie płakał wtedy, nikt nie mówił, że to jest koniec demokracji, że to jest białoruski standard, przeszło to bez większego echa".
- Więc naprawdę niech się nie mazgają, niech nie rozpaczają, niech wezmą się do roboty - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24