Podjąłem decyzję o natychmiastowej dymisji szefa Wód Polskich Przemysława Dacy i szefa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka - poinformował premier Mateusz Morawiecki. Ocenił, że sytuacji dotyczącej Odry "w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej". Były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller ocenił w "Tak jest" w TVN24, że reakcja premiera nastąpiła "zdecydowanie za późno".
"Sytuacja związana z zatruciem jednej z największych polskich rzek - Odry, w ciągu kilkunastu godzin stała się najważniejszym tematem publicznej debaty" - napisał w piątek po południu na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. Ocenił między innymi, że "winnych tego skandalu, tego ekologicznego przestępstwa o ogromnej skali - chcemy jak najszybciej znaleźć i ukarać jak najsurowiej". "Poleciłem działanie odpowiednim służbom" - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Co wiemy do tej pory
Według niego "sytuacji, z którą mamy do czynienia, w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej". "W związku z tym podjąłem decyzję o natychmiastowej dymisji: szefa Wód Polskich Przemysława Dacy, szefa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka" - poinformował.
Jak dodał szef rządu, "wnioski na przyszłość zostaną wyciągnięte, a procedury ulepszone". "Wciąż nie posiadamy stuprocentowej pewności co do przyczyn i źródła zatrucia, nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najpoważniejszych skażeń środowiska od dawna" - napisał premier. Dodał, że "jego przyczyny są przedmiotem śledztwa wszystkich organów państwa polskiego, które posiadają odpowiednie kompetencje, sprzęt i wiedzę".
Informację o dymisjach premier zamieścił także na Twitterze.
Miller: zdecydowanie za późno
Były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller ocenił w "Tak jest" w TVN24, że reakcja premiera Morawieckiego nastąpiła "zdecydowanie za późno". - I stało się głównie to wszystko pod naciskiem opinii publicznej, także przerażonych mieszkańców dorzecza Odry, a także reakcji władz niemieckich - dodał.
Według Millera "premier uznał, że tego się nie da ukryć starym zwyczajem, nie da się zbagatelizować". - Chociaż jeszcze do wczoraj, a także jeszcze dzisiaj próbowano całą tę sprawę bagatelizować i udawać, że się nic nie stało. Ale to jest stary sposób, który stosuje PiS. Bo cała krzątanina, gmatwanina, próba zduszenia tej afery, tej tragedii właściwie, to jest wynik tego, że rządzą polityczne łotry w naszym kraju, które najpierw zatruły społeczeństwo, a teraz trują rzeki - dodał były premier.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl