Nie ma powodów do nerwowości czy większego niepokoju, koalicja ma na razie większość - w taki sposób politycy PSL skomentowali odejście posła Jacka Żalka z PO. Również politycy Platformy zapewnili, że nie ma obaw o koalicyjną większość. - W matematyce nic się nie zmienia - podkreślił szef klubu PO Rafał Grupiński.
Grupiński zapewnił, że nie będzie namawiał posłów koła Inicjatywy Dialogu do przejścia do klubu PO. Przyznał jednak, że rozmawia z przedstawicielami koła o współpracy przy konkretnych tematach programowych i ustawach.
- Mam nadzieję, że stabilność sytuacji się nie zmieni, jeśli chodzi o działania Sejmu - podkreślił Grupiński. Również rzecznik dyscypliny klubowej PO Iwona Śledzińska-Katarasińska oceniła, że koalicja w każdym głosowaniu liczy na "pewną większość".
Jak zauważyła, są posłowie, którzy już dotychczas "bez specjalnych zabiegów głosowali razem z Platformą". - Jak rozumiem, nic im się nagle nie stanie, nie zachorują i w dalszym ciągu będą głosowali tak, jak oceniają poszczególne rozwiązania - mówiła Śledzińska-Katarasińska. Posłanka przypomniała, że z reguły razem z Platformą głosowało przynajmniej trzech posłów niezrzeszonych.
"Nie ma większego niepokoju"
Szef klubu PSL Jan Bury zaznaczył, że koalicja wciąż dysponuje większością i "będzie normalnie funkcjonować także w najbliższym czasie".
- Nie ma większego niepokoju, ale trzeba być pokornym wobec rzeczywistości i szukać poparcia także wśród innych klubów parlamentarnych dla wielu rozwiązań - powiedział Bury.
Jak wyjaśnił, koalicja powinna szukać poparcia klubów opozycji zwłaszcza w przypadku wprowadzania ważnych projektów ustaw. - Będę się cieszył, jeśli dla rządowych propozycji, reformatorskich rozwiązań jest poparcie klubów opozycyjnych - zaznaczył Bury.
Poseł PSL Stanisław Żelichowski wskazał, że jest jeszcze Mniejszość Niemiecka, która głosuje zwykle tak, jak koalicja. W sumie daje to 233 głosy - zauważył poseł ludowców.
"Opozycja nie jest głupia"
Zaznaczył, że koalicja ważne głosowania wygrywa zwykle co najmniej 6-7 głosami różnicy, również dzięki zachowaniu posłów opozycji. - Opozycja też nie jest głupia, nie zależy im na wcześniejszych wyborach. Dlatego część nie przychodzi, część nie głosuje - wyjaśnił. Żelichowski odniósł się do wpisu Żalka na Twitterze, który powiązał ujawnienie swojej decyzji z 330. rocznicą bitwy pod Wiedniem: "Dzisiaj mija 330. rocznica Bitwy pod Wiedniem. Myślę, iż jest to dobry moment na ważne oświadczenie polityczne". - Jeśli poseł Żalek powołuje się na bitwę pod Wiedniem, to nie wiem, czy traktuje się jako Jan Sobieski, czy jako Turczyn. Musiałby to doprecyzować. Jak się patrzy na Żalka, to husarskich skrzydeł nie widać. Przy otwartym oknie można go trzymać. Nie odfrunie. Orłem nie jest - skomentował Żelichowski.
Z jednym głosem przewagi
Po odejściu Żalka klub PO liczy 203 posłów (wcześniej z partii i klubu odeszli John Godson i Jarosław Gowin). Koalicja PO-PSL ma zatem obecnie w Sejmie dokładnie 232 głosy, większość parlamentarna liczy 231.
Wcześniej obliczano, że po odejściu Żalka klub PO będzie liczył 202 posłów, jednak w środę ślubowanie poselskie złożyła Renata Janik, która zastąpiła w ławach poselskich klubu PO zmarłego w sierpniu Konstantego Miodowicza.
Oznacza to, że koalicja PO-PSL ma dwa głosy przewagi.
Autor: mac//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24