Najpierw kupili dla ośmiu osób bilety lotnicze do Madrytu, a dopiero później otrzymali zgodę na przejazd tą trasą prywatnymi samochodami - informują dziennikarze Radia Zet. Sprawą wyjazdu Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego z żonami do Hiszpanii zajmie się w poniedziałek sąd partyjny PiS.
W poniedziałek o godzinie 15:00 odbędzie się posiedzenie komitetu politycznego PiS. I to właśnie na nim ma zapaść decyzja o tym, co dalej z przyszłością w partii Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego. Szef Prawa i Sprawiedliwości nie ukrywał, że chce ich usunięcia z partii. To właśnie Jarosław Kaczyński złożył wniosek o odwołanie trzech posłów. Jako że ma autorytet we własnej partii, "sprawa wydaje się już przesądzona" - komentował Marcin Mastalerek, który na razie pełni obowiązki rzecznika PiS w zamian za Hofmana.
Z kolei Jacek Sasin, kandydat PiS na prezydenta Warszawy, powiedział, że czuje żal, bo zawiódł się na swoich kolegach.
- Można być pracowitym, ale nie przestrzegając innych standardów, których obywatele oczekują, czyli właściwego stosunku do pieniędzy publicznych - to trudno wybaczyć. Jest mi przykro, że tak się stało, nawet smutno - podkreślił Sasin.
Wzięli 20 tys. zł, wydali 800 zł?
Posłowie PiS, Adam Hofman, Mariusz Kamiński i Adam Rogacki do Hiszpanii jechali w służbową delegację. Na miejscu mieli wziąć udział w posiedzeniach Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Dziś już wiadomo, że posłowie PiS do Madrytu wybrali się ze swoimi żonami. Na wyjazd pobrali zaliczki i diety - jak informują dziennikarze Radia Zet - w wysokości prawie 20 tys. zł. Taka kwota miała im wystarczyć na pokonanie 6 tys. kilometrów z Warszawy do Madrytu i noclegi. Jak jednak wynika z informacji Radia Zet, mimo że wnioskowali o zgodę na przejazd prywatnymi samochodami, już wcześniej mieli kupione tanie bilety lotnicze. Zatem mimo uzyskania pieniędzy z Sejmu na pokonanie trasy wydali - jak podkreślają dziennikarze radia - dużo mniej, bo sam przelot to około 800 zł.
Posłowie odpierają jednak zarzuty. Jak tłumaczył Mariusz A. Kamiński, fakt, że zmienili plan podróży i zrezygnowali z przejazdu samochodami, jest czymś zupełnie normalnym. Zwłaszcza że trwa właśnie kampania wyborcza. To że karty pokładowe wpłynęły do kancelarii Sejmu dopiero w piątek, a nie tuż po przylocie polityków z Madrytu, nazwał "czystym przypadkiem".
Posłowie zostaną wyrzuceni z partii?
Komitet polityczny PiS zajmie się jednak nie tylko pieniędzmi i zamianą samochodu na samolot. Politycy mają również sprawdzić obecność Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego na madryckich posiedzeniach. Radio Zet dotarło do informacji, z których wnika, że posłowie nie skorzystali z noclegów zarezerwowanych na miejscu dla polskiej delegacji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mieli wziąć udział w zaledwie jednej porannej sesji, mimo że obrady trwały dwa dni.
Co robili więc w Hiszpanii? Redakcja "Faktu" opublikowała na swoich łamach nagranie, na którym widać Adama Hofmana razem z partnerką jego kolegi, europosła Dawida Jackiewicza. - Wydzierali się wniebogłosy, pokazywali środkowy palec, Hofman udawał, że sika, a na końcu się wywrócił - cytowali relację kobiety, która przypadkowo spotkała ekipę polskich polityków na Plaza Mayor - największym placu w Madrycie.
Można się domyślać, że Hofman na nagraniu jest pod wpływem alkoholu. Staje tyłem do kamery, schyla się, rękami w końcu opiera o bruk. Jego koleżanka głośno się śmieje, czekając, aż polityk w końcu ruszy z miejsca i podejdzie do reszty znajomych.
30 tys. zł wydali w 2013 roku?
To niejedyny wyjazd związany z posiedzeniami Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka, na który wybrali się posłowie Rogacki, Kamiński i Hofman. Dziennikarze RMF FM wyliczyli, że w 2013 roku politycy PiS pobrali z kasy łącznie 30 tys. zł na delegacje do Turcji i Francji. Na dwa dni sesji Paryżu dostali prawie 11 tys. zł. Jak po sprawdzeniu napisał sekretarz generalny Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, "wszyscy trzej dżentelmeni zarejestrowali się, ale opuścili salę krótko po rozpoczęciu obrad" - informuje radio.
W Izmirze politycy spędzili cztery dni, na ich pobyt Sejm wydał 17,5 tys. zł. Sesje trwały jednak zaledwie dwa dni. Ale mimo dłuższego pobytu, posłowie pojawili się na nich tylko jednego dnia rano. Podpisali listę i wyszli, nie pojawiając się więcej ani tego, ani następnego dnia - informuje RMF FM.
Obie delegacje łącznie kosztowały Sejm prawie 30 tys. zł.
Sikorski: stanowcze decyzje ws. podróży
Kwestię rozliczań delegacji służbowych chce po zamieszaniu wokół trzech polityków PiS poruszyć Radosław Sikorski. Marszałek Sejmu na środę zwołał Konwent Seniorów. Sikorski chce na nim razem z wicemarszałkami i przedstawicielami klubów poselskich i parlamentarnych "podjąć stanowcze decyzje w sprawie audytu podróży zagranicznych posłów i zmiany systemu rozliczania".
O wyjeździe posłów zrobiło się głośno po tym, jak "Fakt" opisał wydarzenia z pokładu samolotu, którym podróżowali politycy. Ich żony miały urządzić tam awanturę. Tabloid twierdzi, że wszyscy - posłowie i ich partnerki byli podpici. Na pokładzie zaś chcieli nadal pić - już własny alkohol. Właśnie to miało zakończyć się sprzeczką z obsługą samolotu.
Autor: bieru,eos/kka,rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24