Prawo do bycia zapomnianym ma zastosowanie do internetowych archiwalnych materiałów prasowych - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Według niego udostępnianie takich publikacji nie jest niezbędne do realizowania prawa do wolności wypowiedzi. Dlatego - w ocenie NSA - możliwe jest żądanie usunięcia danych osobowych z takich materiałów. Były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w rozmowie z tvn24.pl ocenił, że "sąd niewystarczająco przyjrzał się konsekwencjom". Uznał, że pozwoliłoby to kasować po jakimś czasie "negatywne informacje z archiwów prasowych".
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na początku lutego, że prawo do bycia zapomnianym, czyli artykuł 17 RODO dotyczący usuwania danych osobowych, stosuje się do archiwalnych materiałów prasowych w internecie. Jako pierwsza o wyroku NSA poinformowała "Rzeczpospolita".
PUODO: dane osobowe przetwarzane w ramach działalności dziennikarskiej, RODO nie ma zastosowania
Dziennik przekazał, że sprawa zaczęła się od odmowy wszczęcia postępowania przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Chodziło - jak podaje "Rz" - o skargę "osoby domagającej się usunięcia jej danych z materiału prasowego sprzed kilkunastu lat". "Organ stwierdził, że dane te były przetwarzane w ramach działalności dziennikarskiej i nie stosuje się do nich przepisów RODO, w tym prawa do bycia zapomnianym" - wyjaśnia gazeta.
1. Osoba, której dane dotyczą, ma prawo żądania od administratora niezwłocznego usunięcia dotyczących jej danych osobowych, a administrator ma obowiązek bez zbędnej zwłoki usunąć dane osobowe, jeżeli zachodzi jedna z następujących okoliczności: a) dane osobowe nie są już niezbędne do celów, w których zostały zebrane lub w inny sposób przetwarzane; b) osoba, której dane dotyczą, cofnęła zgodę, na której opiera się przetwarzanie zgodnie z art. 6 ust. 1 lit. a) lub art. 9 ust. 2 lit. a), i nie ma innej podstawy prawnej przetwarzania; c) osoba, której dane dotyczą, wnosi sprzeciw na mocy art. 21 ust. 1 wobec przetwarzania i nie występują nadrzędne prawnie uzasadnione podstawy przetwarzania lub osoba, której dane dotyczą, wnosi sprzeciw na mocy art. 21 ust. 2 wobec przetwarzania; d) dane osobowe były przetwarzane niezgodnie z prawem; e) dane osobowe muszą zostać usunięte w celu wywiązania się z obowiązku prawnego przewidzianego w prawie Unii lub prawie państwa członkowskiego, któremu podlega administrator; f) dane osobowe zostały zebrane w związku z oferowaniem usług społeczeństwa informacyjnego, o których mowa w art. 8 ust. 1.
3. Ust. 1 i 2 nie mają zastosowania, w zakresie w jakim przetwarzanie jest niezbędne: a) do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi i informacji; b) do wywiązania się z prawnego obowiązku wymagającego przetwarzania na mocy prawa Unii lub prawa państwa członkowskiego, któremu podlega administrator, lub do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi; c) z uwagi na względy interesu publicznego w dziedzinie zdrowia publicznego zgodnie z art. 9 ust. 2 lit. h) oraz i) i art. 9 ust. 3; d) do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych zgodnie z art. 89 ust. 1, o ile prawdopodobne jest, że prawo, o którym mowa w ust. 1, uniemożliwi lub poważnie utrudni realizację celów takiego przetwarzania; lub e) do ustalenia, dochodzenia lub obrony roszczeń.
NSA: udostępnianie publikacji archiwalnych nie stanowi działalności prasowej
Osoba skarżąca skierowała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten nakazał szefowi UODO zajęcie się skargą.
"Zdaniem WSA, choć prawo prasowe nie zakreśla czasowej granicy dostępności materiałów prasowych na stronach internetowych wydawcy, to jednak prawo do bycia zapomnianym, przewidziane w art. 17 RODO, zakłada obowiązek usunięcia danych, gdy ich przetwarzanie nie jest już konieczne do korzystania z prawa do wolności wypowiedzi. Dlatego UODO powinien w każdym przypadku oceniać, czy taka konieczność występuje, czy nie" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
W reakcji na to orzeczenie prezes Urzędu wniósł skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten podtrzymał wyrok pierwszej instancji i uznał, że - jak czytamy - "udostępnianie przez wydawcę publikacji archiwalnej przechowywanej na stronie internetowej nie stanowi działalności prasowej w rozumieniu prawa prasowego, gdyż ta polega na redagowaniu, przygotowywaniu, tworzeniu lub publikowaniu materiałów".
"Materiał opublikowany na stronie wydawcy, zdaniem NSA, utrzymuje aktualność tylko przez pewien czas – zależny od okoliczności" - podaje "Rzeczpospolita". Dziennik dodaje, że w ocenie sądu publikacje archiwalne nie są niezbędne do korzystania z wolności wypowiedzi, a prawo do niej "zostało już zrealizowane w chwili publikacji".
Bodnar: byśmy de facto fałszowali przeszłość
Sprawę skomentował w rozmowie z tvn24.pl były rzecznik praw obywatelskich profesor Adam Bodnar. - Mam wrażenie, że sąd nie do końca uwzględnił, że prasa pełni bardzo ważną funkcję w społeczeństwie i ta funkcja prasy sprowadza się do tego, aby nie tylko informować o różnych wydarzeniach, ale także, by pełnić pewną funkcję archiwalną. Ta kronika wydarzeń, zdarzeń, historii, sytuacji i osób (…) ma znaczenie z punktu widzenia nie tylko aktualnego, ale także cofania się i sięgania po różne informacje z przeszłości - podkreślił.
- Jeśli byśmy poszli tropem, że rozszerzamy indywidualne prawo do zapomnienia w taki sposób, że możemy wykasować negatywne informacje z archiwów prasowych po jakimś czasie, to po pewnym czasie nie zostałoby żadne miejsce, w którym taka informacja by była - dodał. Jak ocenił, "w takim przypadku byśmy de facto fałszowali przeszłość".
Bodnar przyznał przy tym, że dopuszcza możliwość usuwania danych osobowych z archiwów, na przykład w sytuacji, gdy jakaś gazeta przegrałaby proces. Ale również wtedy - stwierdził - powstaje pytanie, czy usuwać, czy też opublikować informacje dodatkowe.
Zwrócił uwagę, że nawet jeśli jakieś dane osobowe zostaną usunięte z archiwów internetowych, to pozostaje jeszcze kwestia archiwów papierowych. - Ale problem polega na tym, że coraz mniej gazet wydawanych jest w druku - przyznał.
Były RPO: sąd niewystarczająco przyjrzał się konsekwencjom
Na pytanie, czy można w tym przypadku mówić o cenzurze, Bodnar odparł, że "cenzura jest wtedy, kiedy powstrzymujemy publikację czegoś". - Ja bym nie używał tego słowa do tego, bo to inna sytuacja faktyczna. To, co jest zagrożeniem, to to, że jeżeli pójdziemy tym tropem i będziemy takie rozwiania powielali, to żadna gazeta nie może być pewna, kiedy ktoś nie zażąda kasowania rzeczy z przeszłości, korzystając z prawa do zapomnienia - powiedział.
Prawa do zapomnienia - w tym przypadku żądania kasowania informacji z archiwum prasowego - należałoby dochodzić przed sądem. Decyzja NSA mogłaby być wskazówką co do interpretacji przepisów dla sędziów rozpatrujących poszczególne przypadki.
W ocenie byłego rzecznika praw obywatelskich "sąd niewystarczająco przyjrzał się konsekwencjom" społecznym i długoterminowym takiego wyroku.
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl