Kluczowe stanowisko kierownicze w CBA objął funkcjonariusz Piotr K., którego prokuratura oskarżyła i postawiła mu zarzuty karne - dowiedzieli się dziennikarze tvn24.pl. Teraz odpowiada m.in za podsłuchy i zakupy sprzętu z tajnego funduszu, choć jest oskarżony o popełnienie przestępstwa "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej".
Jak ustaliliśmy, Piotr K. niedawno został przyjęty w szeregi funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i następnie awansował na stanowisko dyrektora pionu techniki operacyjnej CBA.
Tajne luksusy
To oznacza, że do Piotra K. należy teraz nadzór nad najbardziej utajnioną częścią tej służby: od instalowania podsłuchów, sporządzania stenogramów z tych rozmów, po zakupy sprzętu niezbędnego agentom w ich misjach.
- Trochę jak Q z filmów o Jamesie Bondzie. Jeśli agent wciela się w bogatego biznesmena, to dyrektor Piotr K. wyposaży go w nowego Bentleya, apartament na Żoliborzu i takie drobne rzeczy jak cała garderoba szyta na miarę - wyjaśnia nam doświadczony oficer służb specjalnych.
Wszystkie te zakupy realizowane są z tajnego funduszu operacyjnego CBA i nie podlegają rygorom ustawy o zamówieniach publicznych: nie muszą być organizowane przetargi. Co więcej - jak usłyszeliśmy od posłów z sejmowej "speckomisji" - w przyszłym roku fundusz "o" w CBA będzie kilkakrotnie większy, niż w latach poprzednich.
Ława oskarżonych
Tymczasem jak dowiedział się portal tvn24.pl, w warszawskim sądzie Piotr K. zasiada na ławie oskarżonych. Według prokuratury miał dopuścić się przestępstwa w swoim poprzednim miejscu pracy - w komendzie stołecznej policji. Wtedy również pracował w pionie techniki operacyjnej, będąc nawet jej wiceszefem. Odszedł z policji, gdy w 2006 roku powstawało CBA. Był wśród pierwszych funkcjonariuszy, którzy wraz z Mariuszem Kamińskim budowali służbę antykorupcyjną - mówi nam agent CBA.
Już wtedy stołeczna prokuratura badała nieprawidłowości, które policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych wykryło w pionie techniki operacyjnej. Chodziło o przestępstwa przy wykupie przez funkcjonariuszy "lokali operacyjnych".
- To mieszkania, które służą do spotkań z informatorami. Mogą też w nich mieszkać policjanci przenikający do świata przestępczego. Po pewnym czasie takie mieszkania tracą walor tajności - tłumaczy inny z naszych rozmówców.
Dzieje się tak, gdy np. informator z którym spotykali się policjanci zerwie współpracę. Taki lokal staje się wręcz zagrożeniem - obserwujący go przestępcy mogliby wyłapać "konfidentów" lub funkcjonariuszy pracujących "pod przykryciem".
Dla korzyści majątkowej
Według naszych informacji "policja w policji" (Biuro Spraw Wewnętrznych) wytropiła nieprawidłowości w wykupie takich mieszkań przez stołecznych policjantów. Na czym one dokładnie polegały, tego nie udało nam się ustalić, bo warszawski sąd odmówił reporterom tvn24.pl dostępu do akt sprawy. Potwierdził jednak oficjalnie, że wśród czterech policjantów oskarżonych przez prokuraturę jest Piotr K. - aktualny dyrektor w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Akta utajnione
Mimo odmowy dostępu do akt procesu biuro rzecznika prasowego warszawskiego sądu okręgowego przesłało nam opis przestępstwa, o popełnienie którego jest oskarżony Piotr K.
- Stoi pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego paragraf 2, który polega na działaniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej na szkodę interesu publicznego. Polegało ono na zawarciu umowy kupna-sprzedaży lokalu nabytego wcześniej ze środków funduszu operacyjnego KSP oraz nieuiszczenia zapłaty odpowiadającej jego rzeczywistej wartości i wyrządzenie tym szkody w mieniu Skarbu Państwa w wysokości 102 tysięcy zł - brzmi odpowiedź biura rzecznika prasowego warszawskiego sądu okręgowego.
Niewinny
Jak sprawdziliśmy, Piotrowi K. prokuratura postawiła w tej sprawie zarzuty jeszcze w 2008 roku, gdy szefem CBA był sam Mariusz Kamiński. Wtedy Piotr K. został zawieszony jako funkcjonariusz i wkrótce odszedł ze służby. Teraz jednak został przywrócony i awansowany na wysokie, dyrektorskie stanowisko.
- Przeprowadziliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Piotr K. jest niewinny zarzucanych mu czynów. W sądowych aktach sprawy istnieje dowód, że zapłacił za mieszkanie, jako jedyny z oskarżonych. Na wykup tych mieszkań była również zgoda ówczesnego komendanta stołecznego - usłyszeliśmy w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Według aktualnych szefów CBA Piotr K. jest również poszkodowany niezwykle powolnym tempem procesu. Zarzuty usłyszał w 2008 roku, akt oskarżenia do sądu trafił dopiero cztery lata później, a do dziś odbyło się w tej sprawie ledwie sześć rozpraw.
- Zaplanowana jest kolejna, na grudzień tego roku. Wszystkie wyznaczone są w sali "K", co oznacza że proces toczy się z wyłączeniem jawności - brzmi odpowiedź biura prasowego sądu okręgowego.
Zapytaliśmy w CBA, co się stanie, jeśli Piotr K. ostatecznie zostanie uznany za winnego zarzucanego mu przestępstwa. - Wtedy zostanie zwolniony ze służby - usłyszeliśmy.
Dotąd nie było możliwe - tak w Policji, jak ABW czy właśnie CBA - aby służył funkcjonariusz objęty aktem oskarżenia. Automatycznie, po objęciu prokuratorskimi zarzutami, taki funkcjonariusz tracił dotąd również certyfikaty dające dostęp do tajnych informacji.
- Funkcjonariusze CBA powinni być poza wszelkim podejrzeniem. Nie rozumiem, jak to możliwe, gdyż ustawa (o CBA - red.) wyraźnie mówi o tym, że agenci muszą mieć nieposzlakowaną opinię To jest sytuacja groźna, bo pod znakiem zapytania stawia wszelkie dowody gromadzone przez służbę antykorupcyjną - mówi były koordynator służb specjalnych, poseł PO Marek Biernacki. Poseł Marek Suski, który reprezentuje PiS w komisji do spraw służb specjalnych, deklaruje: Będę chciał, aby kierownictwo CBA wyjaśniło tą sytuację na posiedzeniu "speckomisji".
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24