Bardzo serdecznie apeluję do związkowców kolejowych, aby strajk, który uderzy w pasażerów i ich własną firmę, przełożyli na inną godzinę albo dzień - mówił w "Jeden na jeden" minister transportu Sławomir Nowak. Jego zdaniem, rozmowy ze związkowcami są prowadzone "pod presją pistoletu przyłożonego do skroni".
Nowak apelując o przełożenie strajku na inną godzinę albo dzień przekonywał, że protestowanie w piątek o godz. 7-9, kiedy ludzie chcą dojechać do pracy i szkoły uderza wyłącznie w pasażerów. Zwłaszcza, że tego dnia, jak zaznaczył minister, w Polsce będą panować ostre mrozy.
- Apeluję, że żeby nie brali pasażerów za zakładników i nie pozostawiali ich samym sobie - prosił związkowców Nowak.
- Liczę, że związkowcy nie utracili etosu kolejarza. W centrum zainteresowania powinien być zawsze pasażer, a nie własne, partykularne, wąsko pojmowane interesy - dodał.
Absurdalne żądania
Minister stwierdził, że spodziewał się akcji protestacyjnej ze strony kolejarzy.
- Mówiłem uczciwie, że strona związkowa w dramatyczny sposób szuka pretekstu do strajku, chce się przetestować w sporze zbiorowym z pracodawcami w spółkach kolejowych - powiedział minister transportu. I dodał: - Ale nie sądzę, aby był to dobry moment. Jego zdaniem, podwyżki w wysokości 720 zł, których związkowcy żądają jako rekompensatę za utratę ulg, są irracjonalne i "kompletnie wykończą firmę".
- W ub. roku, w czasie kryzysu ekonomicznego dostali średnio 250 zł podwyżki, teraz chcieliby jeszcze 720 zł w zamian za te ulgi. Nie można stawiać absurdalnych żądań - powiedział Nowak.
- Najwyższy czas zerwać z PRL-owskimi przyzwyczajeniami i żywą skamieliną w PKP (chodzi o ulgi na przejazdy - red.) - dodał.
W opinii Nowaka, związkowcy chcą zrobić strajk po to, aby jeździć pierwszą klasą.
- Rozumiem, że związki zawodowe są pierwszą klasa i chciałyby mieć pierwszą klasę, ale jeśli tak naprawdę chodzi im o to, aby dojeżdżać do pracy, to mają 99 proc. na drugą klasę - stwierdził Nowak.
- Więc o co chodzi? Czy chodzi o emerytów, których dziś stawiają? To dlaczego w referendum strajkowym nie zadali pytania, czy jesteś za tym, żeby obronić dotychczasowe przywileje emerytów kolejowych. Nie zapytali o swoich kolegów - wytykał związkowcom minister transportu.
Zarzucił im również, że mimo mediacji zerwali rozmowy. - Taka jest rzeczywistość, niezależnie od retoryki, którą przyjmują liderzy związkowi - stwierdził minister.
Nowak zaznaczył jednocześnie, że rozmowy ze związkowcami są prowadzone "pod presją pistoletu przyłożonego do skroni". - Nie może tak być - ocenił minister.
Strajk za ulgi
Związkowcy kolejowi przeprowadzą w piątek w godz. 7-9 strajk ostrzegawczy. Jego zakres nie jest jeszcze ustalony.
Powodem sporu między związkami a pracodawcami są ulgi przejazdowe. Zarząd PKP ogłosił jesienią, że obowiązujące dotychczasowe ulgi zostaną obniżone z 99 proc. do 80 proc.
Władze PKP ogłosiły też, że z końcem 2012 r. przestaną wykupywać prawo do zniżek dla swoich emerytowanych pracowników. Emeryci, którzy nadal będą chcieli mieć zniżkę, będą ją mogli sobie wykupić sami. Grupa poinformowała, że oszczędzi na tym około 27 mln zł rocznie.
Związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe, w którym 95 proc. załogi opowiedziało się za strajkiem, jeśli zasady przyznawania ulg się zmienią, a załoga nie dostanie finansowej rekompensaty. Od kilku tygodni trwają mediacje między związkami a pracodawcami.
Autor: MAC/tr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24