To od dawna była nierówna walka. Program nakazywał, czas nie pozwalał, nauczyciele nie nadążali, uczniowie nie czytali. Teraz ma być inaczej, bo lektur ma być mniej i uczniowie mają mieć komfort. - Wyszliśmy z założenia, że zamiast czytać "bryki" (streszczenia lektur - red.) - bo jak była cała lektura, to najczęściej czytali "bryki" - lepiej żeby przeczytali fragmenty, bo jak się omawia fragmenty, jak się ma do przeczytania tylko fragment, to nie ma takiej szansy, żeby był taki "bryk", który odpowiednio dokładnie będzie o tym fragmencie opowiadał - mówi wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer.
Lektur będzie mniej o 20 procent, co daje wynik łatwiejszy do wyegzekwowania. - To ma być moment ulgi, że nie mamy 10 książek, mamy sześć na dwa lata i mamy w liceum tylko 13 pozycji książkowych przez cały kurs licealny, co już naprawdę da się zrobić - dodaje Aleksandra Pezda, dziennikarka, ekspertka ds. edukacji.
Niektóre, jak "Potop", zostaną okrojone. Podobnie rzecz się przedstawia z "Chłopami" Władysława Reymonta, czy nawet z "Panem Tadeuszem". Pytanie, czy mniej znaczy więcej, czyli lepiej.
Lektury we fragmentach
Co to jest za filozofia przerabiania literatury i poznawania jej, skoro poznajemy tylko fragmenty bez szerokiego kontekstu i bez poznania całej historii, którą autor chciał przekazać? - To jest taki wybór właśnie. Albo będziemy udawali, że czytamy wszystko, albo przeczytamy chociaż część tego, co warto byłoby przeczytać, i być może na własną rękę już sobie za tym podążać - odpowiada Pezda.
Lista jest wciąż długa, ale uszczuplona daje nauczycielowi więcej możliwości. Uszczuplona nie znaczy wykastrowana. Zresztą trudno ruch Ministerstwa Edukacji, strategicznie wykonany na początku wakacji, gdy w szkołach pusto, a uczniowie i nauczyciele myślami gdzie indziej, uznać za epokowy czy rewolucyjny. Ale sam moment wyszukany.
- Podanie w tej chwili listy lektur i podawanie rozporządzenia tego typu w momencie, kiedy są już wakacje, jest to albo za wcześnie, albo za późno - komentuje Danuta Kozakiewicz, dyrektorka szkoły podstawowej nr 103 w Warszawie. - Ludzie, którzy w szkole są, nie mają tej przestrzeni na to, żeby z tymi zmianami się oswoić, poznać je, zapoznać się z tym przed rozpoczęciem roku szkolnego - dodaje dr Iga Kazimierczyk, prezeska Fundacji "Przestrzeń dla Edukacji", Inicjatywa Wolna Szkoła.
Z jednej strony lista lektur wymaga odświeżenia, bo od lat nowe pozycje pojawiały się rzadko, i nie chodzi tu jedynie o podążanie za modami czy trendami czytelniczymi, ale o dostosowanie do realiów. Z drugiej jednak strony trudno uciec od klasyki czy od powieści, które powstawały w konkretnych historycznych i społecznych okolicznościach. Mądry nauczyciel będzie miał nareszcie czas, żeby w ogóle to analizować.
Co zniknęło? - Zniknęły, dopisane przez poprzednią ekipę rządową, dzieła Karola Wojtyły, Jana Pawła II i o Janie Pawle II, i o kardynale Wyszyńskim. Zniknęły wiersze poetów smoleńskich, czyli to było takie oczyszczenie listy z naleciałości poprzedniej ekipy rządowej - mówi Aleksandra Pezda.
- Problem polega na tym, że my nie jesteśmy w stanie w tej chwili, uszczuplając tę podstawę programową, zmienić jej całkowicie. Bo to jest cały czas ta sama podstawa, te same podręczniki, jest tylko trochę mniej tej wiedzy - powiedziała Katarzyna Lubnauer.
Zmiana podstawy programowej
- Jeśli krótkie zadanie zajęło nam tak dużo czasu, to pozostaje pytanie, ile czasu zajmie duże zadanie. Horyzont czasowy jest już określony, ale on jest bardzo krótki - stwierdziła Iga Kazimierczyk.
Odchudzenie podstawy programowej to nie tylko polski i lektury, ale 17 przedmiotów na przestrzeni klas 4-8 i w szkołach ponadpodstawowych. Zmiany całościowe mają wejść do polskich szkół w roku 2026.
Autorka/Autor: Maciej Warsiński
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki/PAP