Widzieliśmy ofiary bite pałkami teleskopowymi, atakowane gazem. Są nagrania z tamtych akcji policji, są dowody - powiedziała dr Hanna Machińska, była wicerzeczniczka praw obywatelskich. W TVN24 zaznaczyła, że od nowej komisji, która zajmie się przypadkami nadużywania władzy wobec aktywistów demokratycznych w latach 2016-2023, oczekuje "sprawczości". - Uważam, że powołanie tej komisji jest bardzo dobrym krokiem - dodała.
Z inicjatywy ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka oraz ministra sprawiedliwości Adama Bodnara zostanie powołana rządowa komisja, która zajmie się wszystkimi przypadkami nadużywania władzy wobec aktywistów demokratycznych w latach 2016-2023 - poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy resortu spraw wewnętrznych Jacek Dobrzyński.
W okresie, który zbada komisja, rządziła Zjednoczona Prawica. W tych latach dochodziło do licznych protestów społecznych. Wśród nich są m.in. protesty przeciwko reformom sądownictwa, strajk kobiet oraz demonstracje w obronie TVN i wolnych mediów, a także protesty na granicy polsko-białoruskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Będzie nowa rządowa komisja. Zapowiedź ministrów
"W pewnych sytuacjach policja prowokowała zajścia"
Dr Hanna Machińska, była wicerzeczniczka praw obywatelskich, związana z Helsińską Fundacją Praw Człowieka przyznała, że jeździła "tam, gdzie były demonstracje". - Starałam się dać jakieś wsparcie tym osobom, które dla mnie były naprawdę ofiarami. Byłam też oczywiście na granicy polsko-białoruskiej i widzieliśmy skalę nadużyć władzy, skalę nadużyć policji. Co więcej, właściwie w pewnych sytuacjach policja wręcz prowokowała zajścia - mówiła gościni TVN24.
Wyjaśniła, że prowokacje policji polegały między innymi na "stosowaniu tak zwanego kotła". - Mimo że ludzie chcieli się rozejść, to (policjanci - red.) w tym kotle trzymali wiele godzin tych ludzi. Nie było rozkazu do tego, żeby tych ludzi wypuścić - powiedziała.
Zwróciła też uwagę, że często policjanci unikali legitymowania się, ale najbardziej "dramatyczne" według niej było "używanie pałek teleskopowych". - Widzieliśmy te ofiary bite pałkami teleskopowymi, atakowane gazem. Są nagrania z tamtych akcji policji, są dowody - dodała.
Jak mówiła dr Machińska, zgłoszone nadużycia były zazwyczaj umarzane i "na ogół to policja uważała, że demonstrujący naruszyli ich nietykalność". - Demonstranci byli ofiarami, a ostatecznie zostali oskarżeni o naruszanie nietykalności - zaznaczyła dr Machińska.
Dr Machińska: to jest interes policji, żeby się oczyścić
Była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich zwróciła uwagę, że "dzisiaj to jest żywotny interes policji, żeby się oczyścić". - Zawsze mówiliśmy, że wina jest niestety tych, którzy wydawali rozkazy. Ci, którzy je wykonywali, również musieli wiedzieć, że nie wolno im przekroczyć uprawnień - dodała.
CZYTAJ TEŻ: Gliński: policja za naszych czasów nigdy się tak nie zachowywała. A jak się zachowywała?
Machińska zaznaczyła, że "ma zastrzeżenia" co do planu funkcjonowania komisji. - Nie wyobrażam sobie, że w tej komisji będą organizacje pozarządowe. One mogą być wysłuchiwane, ale nie sądzę, że powinny brać czynny udział samej komisji rządowej - powiedziała.
Zaznaczyła, że od "komisji oczekuje sprawczości". - Uważam, że powołanie tej komisji jest bardzo dobrym krokiem ze strony pana ministra Bodnara i pana ministra Siemoniaka. Upatruję w tej komisji doprowadzenia do pewnej sprawiedliwości i że oddamy tę sprawiedliwość ludziom. To tym demonstrującym dzisiaj się należy - mówiła dr Machińska.
Działania służb za rządów PiS
W okresie, który zbada komisja rządziła Zjednoczona Prawica. W tych latach dochodziło do licznych protestów społecznych. Wśród nich m.in. protesty przeciwko reformom sądownictwa, strajk kobiet, oraz demonstracje w obronie TVN i wolnych mediów.
Podczas protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w 2020 roku policja użyła gazu łzawiącego, a w tłum weszli ubrani po cywilnemu antyterroryści z elitarnego Biura Operacji Antyterrorystycznych. Jeden z nich użył pałki teleskopowej, jak również przewrócił kobietę. Jak potem poinformował portal tvn24.pl, jedyną konsekwencją, jaka spotkała policjanta, była rozmowa dyscyplinująca. Podczas tego samego protestu policjanci spryskali gazem m.in. działaczki Strajku Kobiet Martę Lempart i Klementynę Suchanow oraz posłankę Lewicy Magdalenę Biejat.
Podczas manifestacji Strajku Kobiet zorganizowanej przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych, w czasie akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy. W tym samym roku podczas Marszu Niepodległości policja użyła gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. Portal Tysol.pl poinformował wtedy, że podczas zamieszek w tym rejonie miasta, z policyjnej broni raniony został fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry.
Również w 2020 roku podczas manifestacji w obronie klimatu, równości i praw człowieka jednej z protestujących złamano rękę.
Na początku 2021 roku opublikowano raport ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (KMPT) podsumowujący działania policji wobec zatrzymanych po demonstracjach. Eksperci stwierdzili, że: - policja brutalnie traktowała zatrzymywanych na demonstracjach; - zatrzymani i zatrzymane zwracały uwagę na nieproporcjonalne stosowanie kajdanek (w tym w czasie transportu zakładanych na ręce z tyłu), rozpylanie gazu, czy używanie pałek służbowych, w tym pałek teleskopowych; - niepokojące było coraz powszechniejsze stosowanie gazu łzawiącego i gazu pieprzowego; - w części przypadków nadużywano kontroli osobistych; - dla większości rozmówców było to pierwsze zatrzymanie w życiu, ale nie dostawali odpowiednich informacji; - prawo zatrzymanych do natychmiastowej pomocy prawnej nie było w pełni respektowane.
19 września posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Na nagraniu widać, jak grupa funkcjonariuszy prowadzi siłą posłankę w kierunku radiowozu, potem unosi ją i wciąga do środka. W tle słychać krzyki ludzi, że Kinga Gajewska jest posłanką. Słychać też głosy o tym, że "to jest naruszenie nietykalności posła". Sama posłanka jest trzymana za ręce przez policjantów. Na nagraniach z tego miejsca widać też posła koła Polska 2050 Pawła Zalewskiego, który też potwierdzał tożsamość Gajewskiej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24