To generał Wojciech Jaruzelski wydał rozkaz zestrzelenia Dionizego Bielańskiego, który w 1975 roku próbował uciec samolotem z Polski i dolecieć do Austrii - notatkę SB mającą o tym świadczyć ujawnił IPN. Do tej pory nie było twardych dowodów na winę Jaruzelskiego, ale Instytut Pamięci Narodowej twierdzi, że odnalazł nowy dokument, który "jest bardzo mocnym dowodem".
Okoliczności śmierci Dionizego Bielańskiego, który uciekając samolotem z komunistycznej Polski do Austrii został zestrzelony 8 kilometrów przed granicą austriacko-czechosłowacką, do tej pory były zagadką.
Reporter TVN24 ustalił jednak, że IPN dysponuje dokumentem, który potwierdza, że rozkaz zestrzelenia uciekiniera wydał Wojciech Jaruzelski – ówczesny minister obrony narodowej.
"To dobry trop"
To pierwszy dokument, który bezpośrednio potwierdza tę informację (o wydaniu rozkazu przez generała-red.). To dobry trop do odnalezienia dalszych dokumentów. dr Łukasz Kamiński, IPN
Jak mówi dr Łukasz Kamiński z IPN, SB interesowała się Bielańskim z powodu jego poglądów politycznych i wypowiedzi pod adresem partii i Edwarda Gierka. - Mógł czuć się osaczony - twierdzi historyk. Według niego, odnaleziona notatka "jest pierwszym bardzo mocnym dowodem" na to, że Jaruzelski wydał rozkaz zestrzelenia samolotu i "to dobry trop do odnalezienia dalszych dokumentów". Według IPN, decyzja Jaruzelskiego w świetle ówczesnego prawa była nielegalna. Wcześniej Jaruzelski w rozmowie z TVN24 zapewniał, że nie pamięta tego faktu.
Ryzykowna próba ucieczki
Do ataku na polski cywilny samolot doszło po tym, jak Dionizy Bielański podjął ryzykowną próbę ucieczki dwupłatowcem AN-2 z Polski. Seria z karabinu zainstalowanego w czechosłowackim samolocie szkolno-bojowym L-29 dosięgła go około ośmiu kilometrów od austriackiej granicy. - Wypadek był wyjątkowy nie tylko w dziejach polskiego lotnictwa cywilnego, ale także w historii bloku wschodniego, bo statków cywilnych nie wolno było zestrzeliwać wewnątrz bloku. Regulowały to przepisy, które wprost zabraniały wykonywania takich działań - mówił kilka tygodni temu dr Kamiński.
"Byłem żołnierzem i wypełniałem rozkazy"
Pilot, który zestrzelił samolot wiedział, że rozkaz został wydany wbrew prawu i kilkakrotnie upewniał się, czy jest ważny. - Byłem żołnierzem i wypełniałem rozkazy - wyznał w kwietniu praskiej gazecie "Mlada fronta Dnes". - Ówczesne organy władzy (czechosłowackie i polskie-red.) próbowały sprawę wyciszyć i przedstawić jako awarię. W dokumentacji używa się pojęć "katastrofa", "upadek samolotu", czy "wypadek" - powiedział czeskiemu dziennikowi cytowany przez "MfD" historyk ze słowackiego Instytutu Pamięci Narodowej Lubomir Morbacher.
Śledztwo w tej sprawie w 2002 roku wszczął słowacki odpowiednik IPN. Także polskie IPN prowadzi śledztwo "w sprawie przekroczenia w lipcu 1975 r. uprawnień przez nieustalonego funkcjonariusza publicznego z Dowództwa Wojsk Obrony Powietrznej Kraju". Według IPN, przestępstwo polegało na wydaniu - wbrew obowiązującym w Polsce regulacjom prawnym, za pośrednictwem Centralnego Stanowiska Dowodzenia Obrony Powietrznej CSRS w Pradze - zgody na zestrzelenie przez czechosłowacki samolot polskiego samolotu cywilnego. IPN kwalifikuje ten czyn, jako komunistyczną zbrodnię zabójstwa - za co grozi nawet dożywocie. Zdaniem historyków instytutu, ujawnione dziś fakty wpłyną na bieg sprawy. P>
tka//mat/tr
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24