Polskie rodziny pod lupą Barnevernet. Musiały uciekać z Norwegii

[object Object]
Polskie rodziny i Barnevernet. Fragment reportażu "Czarno na białym"tvn24
wideo 2/4

Historie polskich rodzin, które przekonały się w praktyce jak o dobro dziecka dba Barnevernet. Jakie wydarzenia lub zachowania sprawiły, że zainteresował się nimi urząd do spraw dzieci? Katarzyna Lazzeri rozmawiała z ludźmi, których Barnevernet wziął pod lupę i, którzy z tego powodu z Norwegii uciekli. Materiał magazynu "Czarno na białym".

Szczęśliwa rodzina, krajobraz jak z bajki i malowniczy domek nad fiordem nieopodal Oslo. To właśnie tutaj Barbara i Łukasz z ośmiorgiem dzieci przez 13 lat spełniali swój norweski sen. On pracował jako szklarz, ona zajmowała się domem. Do czasu.

- Spakowaliśmy cztery walizki, poprosiliśmy dwóch przyjaciół, żeby odwieźli nas na lotnisko. Baliśmy się po prostu, że możemy być mimo wszystko obserwowani – relacjonuje Łukasz Iwański.

Czego się obawiał? - Po prostu zabrania dzieci - mówi.

- Jak wsiedliśmy do samolotu i wystartowaliśmy, chwyciliśmy się z żoną za ręce. Spojrzeliśmy na najstarszego syna Wiktora. Powiedziałem wtedy "no, już teraz nikt nie zawróci samolotu" – opowiada.

Spakować 13 lat swojego życia w jeden dzień

- Było bardzo trudno, stanęłam nad tymi czterema walizkami i zastanawiałam się co będzie najpotrzebniejsze – wspomina Barbara Iwańska. - Podeszłam do tego chyba zadaniowo. Nie pamiętam, żebym wtedy się rozklejała w jakiś sposób, tak jak teraz kiedy o tym opowiadam już z perspektywy czasu - dodaje.

Od tamtej pory minął już blisko rok.

Nieco ponad miesiąc przed dniem, w którym spakowali 13 lat życia do czterech walizek, ich 3-letni syn Julian doznał kontuzji ręki. Państwo Iwańscy pojechali z nim do szpitala. To wtedy wszystko się zaczęło.

- Zostaliśmy przyjęci przez obsługę szpitala, pielęgniarkę, która nie badając dziecka stwierdziła, że mamy wziąć paracetamol z szuflady od niej i udać się po prostu do domu. Na drugi dzień mieliśmy pojechać do lekarza pierwszego kontaktu – opowiada ojciec. - Stanowczo powiedziałem, że widzę, że z dzieckiem jest coś nie tak i że po prostu mam prawo do tego, żeby lekarz nas zbadał – kontynuuje.

Jak mówi, jego zachowanie nie spodobało się pielęgniarce. - Po jakimś czasie przyszła druga pani pielęgniarka, przeprosiła za zaistniałą sytuację, umówiła nas na wizytę lekarską, a pani doktor nastawiła rękę Julianowi – dodaje.

Norweska pielęgniarka złożyła donos. Jej zdaniem mężczyzna miał zachowywać się w sposób agresywny, przez co mógł stanowić zagrożenie zarówno dla niej, jak i swojej rodziny.

"Ojciec zachowywał się bardzo emocjonalnie, prosiłam by opuścił pomieszczenie, bo czułam się zagrożona. Dziecko też było przestraszone i kiedy ojciec do niego podchodził, płakało jeszcze bardziej" – pisała w raporcie do urzędu Barnevernet.

- To nie było przez mojego tatę i to było bardzo niesprawiedliwe – twierdzi 13-letni Dawid, a Barbara Iwańska dodaje, że tego dnia rozpoczął się horror rodziny.

Niespełna jedna kartka kłamstw

"Matka zachowywała się biernie i apatycznie, siedziała cicho i nie odpowiadała na pytania" – kontynuowała w raporcie norweska pielęgniarka.

- Mąż rozmawiał z tą panią, a ja zajmowałam się dzieckiem, które widziało obcą panią w białym fartuchu, która chciała oglądać bolącą go rękę - komentuje pani Barbara. - Chyba wywnioskowała, że nie mam nic do powiedzenia, bo zajmowałam się płaczącym Julianem – dodaje.

Raport pracownicy szpitala zajął niecałą kartkę kancelaryjną. - Niespełna jedna kartka całkowitych kłamstw i osoba prywatna wysyłając ten donos może popsuć życie normalnie prosperującej rodzinie – twierdzi Łukasz.

Sprawą zajął się norweski urząd do spraw dzieci – Barnevernet. Pracownicy tej instytucji bez wiedzy rodziny zaczęli przyglądać się dokumentom w szkołach, szpitalach i w miejscu pracy.

- O tym, że Barnevernet interesuje się naszą rodziną, dowiedziałem się miesiąc i pięć dni po wizycie w szpitalu – kontynuuje ojciec. - Czyli przez miesiąc mieli czas na wszelakie kroki bez naszej wiedzy – twierdzi i dodaje, że koszmar każdego człowieka, którym interesuje się Barnevernet, zaczyna się w momencie, gdy ten nawet o tym nie wie.

Urzędnicy Barnevernet bez wiedzy rodziców przesłuchali najstarsze dzieci państwa Iwańskich.

- Syn podszedł ze spuszczoną głową i powiedział, że nie odpowiedział na żadne pytanie. Widocznie był w takim stresie, że nawet nie potrafił powtórzyć dokładnie. Mówił, że siedział, płakał, nie miał się w co wytrzeć, a pani zadawaa mu pytania – opowiada Barbara.

O co pytane były dzieci? – Były to pytania czy tata bije, czy tata pije i inne tego typu. Bardzo się stresowałem – przyznaje 13-letni Dawid.

Najstarszy, 16-letni Wiktor dodaje, że były to pytania naprowadzające - Padały głównie w stronę naszego taty, który przedstawiony był jak tyran rodzinny, co jest w ogóle nieprawdą – opowiada.

Jak mówi Barbara Iwańska, sytuacja była dla niej jak zły sen.

- Kto by mógł nas o cokolwiek oskarżać, skoro jesteśmy normalną rodziną? Wydaje mi się, że nic gorszego nie mogło nas spotkać, jak oskarżanie o coś, co tak naprawdę nie istnieje - komentuje, a jej mąż przypuszcza, że skoro doszło do przesłuchania, urzędnicy drążyliby tak długo aż osiągnęliby cel, czyli odebranie dzieci.

Konsul doradza ucieczkę

Po konsultacji z polskim konsulem Sławomirem Kowalskim, rodzice zadecydowali o wyjeździe do Polski.

- Pan Sławek powiedział, że to nie będzie raczej tak, że zostanie nam zabrane jedno dziecko. Jeśli już, to cała ósemka – przyznaje Barbara. – Stwierdziliśmy, że mamy zbyt wiele do stracenia, że gdy zostanie nam zabrane choćby jedno dziecko, to nas już nie ma – mówi.

Kilka tygodni po ucieczce państwo Iwańscy otrzymali protokół, w którym urząd Barnevernet poinformował, że sprawa została zakończona bez wyciągania konsekwencji wobec rodziny.

"Żadne ze świadectw przekazanych przez dzieci oraz informacji zebranych przez Barnevernet nie dają podstaw do przypuszczenia, że ojciec ma problemy z wybuchami złości i gniewu" – podano.

Jednak nazwisko Iwańskich przez kolejnych 10 lat będzie widniało w specjalnym rejestrze, przez co prawdopodobieństwo odebrania dzieci będzie znacznie większe.

- To jest wyrwanie naszych dzieci z normalnego życia, z dnia na dzień. Były one przesłuchiwane bodajże we wtorek, a w piątek późnym wieczorem wyjeżdżaliśmy. Konsul powiedział, żeby jak najmniejsze grono o tym wiedziało – opowiada Barbara.

Najstarszy syn państwa Iwańskich 16-letni Wiktor przyznaje, że nagły wyjazd był dla niego bardzo bolesny. - Nie mogłem się nawet pożegnać z moimi znajomymi. Patrzyłem na wszystkich, którzy wychodzą ze szkoły i wtedy sobie myślałem, że rzeczywiście już ich nie zobaczę przez bardzo długi czas – wspomina.

Rodzina Iwańskich do Norwegii już nie wróci. Pan Łukasz w rodzinnej Bydgoszczy pracuje jako szklarz, a jego żona opiekuje się dziećmi. Z pomocą rodziny próbują ułożyć swoje życie na nowo.

Opowieść o strachu

Rok 2011. Tuż po ślubie Iza i Marek decydują się wyjechać do Norwegii. Iza – magister politologii jest wtedy w trakcie pisania doktoratu. Po trzech latach kupują tam dom, a chwilę później na świat przychodzi ich długo wyczekiwane dziecko. Sielanka nie trwa jednak długo. Kiedy w pełni strachu w pośpiechu opuszczają Norwegię, chłopiec ma dwa i pół roku.

- Decyzja o powrocie pojawiła się nagle. W 30 minut wyszliśmy z domu. Zabukowaliśmy samolot ze Szwecji, chyba też ze względu na bezpieczeństwo – opowiada kobieta.

Historia pani Izy to opowieść o strachu, który powoduje, że w 30 minut porzuca się siedem lat dotychczasowego życia. Z powodu doświadczeń swojej rodziny, pani Iza chce pozostać anonimowa. Historia zaczęła się u dentysty.

- Zobaczyliśmy u syna jakiś nalot na zębach i postanowiliśmy iść do dentysty – wspomina kobieta. - Rozmawialiśmy o tym nawet z norweską sąsiadką. Powiedziała coś takiego śmiesznego: "Wiesz, jak dziecko poniżej trzeciego roku życia ma próchnicę, to może lepiej nie idź, bo mogą być z tego kłopoty" - opowiada.

Pierwsze obawy

To właśnie wtedy pani Iza zaczęła czytać w internecie na temat Barnevernet. Wtedy też pojawiły się pierwsze obawy.

- Zawsze gdzieś tam w głowie z tyłu jest taka lampka, że znając milion historii, dobrych i złych z Barnevernet, sprawdza się takie informacje – mówi. - Zaczęłam trochę buszować po norweskich forach i były tam informacje, że jak pójdziesz z małym dzieckiem do dentysty, to Barnevernet może zapukać do twoich drzwi - dodaje.

Po długich konsultacjach z mężem zdecydowali się pojechać do lekarza. - Dostaliśmy termin na następny dzień – podaje.

Czekając na swoją kolej u stomatologa, mąż pani Izy zobaczył uważnie przyglądającą się im kobietę, której - jak twierdzi - miał wypaść identyfikator z logo Barnevernet.

– Kiedy oni oglądali zęby synowi, mąż cały czas mówił o tej kobiecie, cały czas mi powtarzał, żebyśmy już poszli, że jej wypadł jakiś identyfikator. Bardzo był zdenerwowany całą sytuacją – wspomina Iza.

Od tej wizyty do decyzji o opuszczeniu Norwegii minęły zaledwie cztery dni. Trzy dni wcześniej, dzień po wizycie u dentysty, kiedy rodzice odbierali syna z przedszkola, ojciec zauważył kolejną sytuację, która nasiliła rosnący w nich strach.

- Mój mąż wszedł do przedszkola, widziałam, że był zdenerwowany, kazał nam się zbierać i szybko wychodzić – relacjonuje kobieta. - Wsiedliśmy do auta i mnie spytał, czy widziałam jaki samochód stoi pod przedszkolem. Odpowiedziałam, że nie. Był to ten sam samochód, którym ta kobieta odjechała spod dentysty – wyjaśnia.

Strach przed odebraniem dziecka

Rodzice Patryka nie mieli wątpliwości, że są obserwowani przez urzędniczkę Barnevernet. Następnego dnia przedszkolanka, z którą pani Iza zawsze miała świetny kontakt, nagle zmieniła swoje nastawienie.

- To był chyba pierwszy taki moment, kiedy ja coś pomyślałam. Pamiętam, że w tych historiach wszystkie te mamy, które miały już odebrane dzieci, opowiadały, że pojawił się moment, kiedy w przedszkolu przestano z nimi rozmawiać – opowiada pani Iza. - Wiedzieliśmy już, że coś się dzieje. Kilkakrotnie później samochód pojawia się u nas na ulicy i zatrzymuje się w okolicy naszego domu. Mieszkaliśmy w ślepej uliczce pod lasem, więc nie jest to przypadek – stwierdza.

Strach przed odebraniem dziecka był na tyle duży, że wystarczył by jednego dnia przekreślić siedem lat życia w Norwegii.

- Z jednej strony był strach, a z drugiej pytanie czy my dobrze robimy, czy nie jest tak, że popadliśmy w jakąś panikę – komentuje kobieta.

Jak dodaje, kilka pierwszych miesięcy zajęło rodzinie pogodzenie się z nową sytuacją. - Straciliśmy wszystko – dom, życie, znajomych, pracę, wszystko – wylicza.

- To jest tak absurdalna historia, że dopóki się jej nie przeżyje, to właściwie trudno jest w to uwierzyć – podsumowuje.

TVN24 skontaktowało się z Barnevernet, aby potwierdzić czy faktycznie była wszczęta procedura i czy pani Iza i jej mąż mieli się czego obawiać. Odpowiedź była bardzo lakoniczna.

"Zgodnie z norweskim prawem nie mam zamiaru komentować, potwierdzać ani zaprzeczać tej sprawie. Mam nadzieję, że zrozumiecie" – odpisała Anne Solbjørg z norweskiego urzędu zajmującego się ochroną dzieci.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ "CZARNO NA BIAŁYM":

Polskie rodziny i Barnevernet. Koniec norweskiego snu
Polskie rodziny i Barnevernet. Koniec norweskiego snutvn24

Autor: AP / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie umyślnie przeprowadzili atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Napisano, że "rosyjska armia teraz zaczęła celowo zabijać własnych cywilów". Rzecznik ukraińskiej armii w tym regionie poinformował, że pod gruzami budynku znalazło się 95 ludzi.

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Źródło:
PAP

W Filadelfii rozbił się samolot pogotowia lotniczego. Zmarł pianista i kompozytor Wojciech Trzciński. Na A2 doszło do tragicznego wypadku. Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników". Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w niedzielę 2 lutego

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Źródło:
PAP, TVN24, tvn24.pl

Na autostradzie A2 zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak przekazała policja w Żyrardowie, jedna osoba zginęła, a dwie są ranne. Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl ustalił nieoficjalnie, że jeden z kierowców jechał pod prąd.

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Źródło:
tvn24.pl

Buta i arogancja - tak piątkowe zachowanie Zbigniewa Ziobry skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. Dodała, że wisi nad nim "miecz sprawiedliwości". Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że stawką w tej sprawie jest "zaufanie obywateli do instytucji państwa".

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

Źródło:
TVN24

W wieku 75 lat zmarł Wojciech Trzciński - kompozytor, pianista, aranżer i producent muzyczny, założyciel niezależnego ośrodka sztuki Fabryka Trzciny. Informację przekazał TVN24 jego syn, Stanisław Trzciński. 

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Źródło:
TVN24, PAP

11-letni Paweł zginął, a Kuba do dzisiaj leczy się z traumy po tym, jak w Humniskach na Podkarpaciu w chłopców samochodem wjechała 78-letnia kobieta. Dzieci szły poboczem, bo przy drodze nie ma chodnika. Miejscowi włodarze po tragedii obiecali jego budowę, ale na pytanie o to, kiedy powstanie, odpowiedzieć nie potrafią. Mieszkańcy są rozczarowani: - Mimo tragedii ta sprawa dla nikogo nie jest priorytetem - mówią.

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Źródło:
tvn24.pl

Stacja CNN opublikowała nowe nagrania z momentu zderzenia samolotu pasażerskiego linii American Airlines z wojskowym śmigłowcem Black Hawk. Obie maszyny spadły do rzeki Potomak w Waszyngtonie. Do katastrofy doszło w czwartek.

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Źródło:
CNN

Serbscy studenci zorganizowali kolejny masowy protest i zablokowali mosty na Dunaju w Nowym Sadzie, gdzie trzy miesiące temu doszło do katastrofy budowlanej. Jeden z mostów został zablokowany na 24 godziny, do niedzielnego popołudnia. W demonstracji wzięły udział dziesiątki tysięcy osób.

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Źródło:
Reuters, Associated Press

Zbigniew Ziobro opowiada o okolicznościach swojego powrotu do Polski na krótko zanim został zatrzymany w piątek przez policję. - Zauważyłem, że jest za mną ogon w Brukseli. Mam podejrzenia, że to mogły być polskie służby - powiedział. Przyznał, że chodziło o to, "by wszyscy myśleli, że leci do Polski samolotem". Na pytanie, czy jego celem było zmylenie służb, odparł, że w przeszłości był krótko funkcjonariuszem operacyjnym. - Pewne doświadczenia się przydają - dodał.

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Źródło:
tvn24.pl, RMF FM

Wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa Richard Grenell spotkał się w Carasas z przywódcą Wenezueli Nicolasem Maduro i przekazał, że doprowadził do uwolnienia przez wenezuelski reżim sześciu Amerykanów. Grenell "sprowadza z Wenezueli do domu sześciu zakładników" - napisał Trump.

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Wysłannik Trumpa "sprowadził z Wenezueli do domu sześciu zakładników"

Źródło:
PAP

Jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać - mówił na nagraniu premier Donald Tusk, odnosząc się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. Według Tuska Polska ma "dobrą odpowiedź na te kryzysy". - Uzyskaliśmy naprawdę autentyczne przywództwo w Europie, a za chwilę możemy mieć niezależnego, mądrego, silnego, ale przyjaznego prezydenta. Wszystko jest w naszych rękach - powiedział szef rządu.

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Raz na cztery lata Jezioro Maltańskie w Poznaniu zmienia w się w "suchy krater". To czas na usunięcie mułu i zalegających śmieci. Za każdym razem, gdy ten popularny zbiornik staje się zupełnie pusty, pojawiają się pytania o "znaleziska". Lista nietypowych rzeczy już jest.

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Źródło:
TVN24

Mołdawia to jedno z najszybciej wyludniających się państw na świecie - powiedział analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus. Liczba mieszkańców tego kraju, nie wliczając separatystycznego Naddniestrza, wynosi obecnie 2,401 miliona. To spadek o 13,9 procent w ciągu dekady.

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

Źródło:
PAP

Policjanci z hrabstwa El Dorado w stanie Kalifornia przeprowadzili nietypową akcję ratunkową. Pomogli psu, który spadł 60 metrów w dół wodospadu. Jak podały lokalne media, zwierzę doznało obrażeń.

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Źródło:
sacbee.com, CNN
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Dwa ciała znaleziono w rzece Dee w szkockim Aberdeen. Prawdopodobnie są to poszukiwane siostry Huszti - przekazały w sobotę brytyjskie media. Pochodzące z Węgier Eliza i Henrietta zaginęły w ubiegłym miesiącu w okolicach portu leżącego nad rzeką.

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Źródło:
PAP

Wywiad wojskowy Ukrainy odrzucił oskarżenia, jakoby podległe mu struktury były zaangażowane w organizację protestów antyrządowych w Słowacji. To odpowiedź na oświadczenie premiera Słowacji Roberta Ficy, który powiązał protesty z ukraińskim wywiadem.

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Ukraiński wywiad "stanowczo odrzuca" oskarżenia premiera Słowacji

Źródło:
PAP

W listopadzie 2024 roku samolot z Katowic do niemieckiego Dortmundu odleciał bez 42 pasażerów. Nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Do tej pory żaden z pasażerów nie otrzymał odszkodowania za stracony lot. - Nie ponosimy odpowiedzialności, nie możemy wypłacić odszkodowań - informuje lotnisko. Kto w takim razie odpowiedzialność ponosi?

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Źródło:
tvn24.pl

Ornitolodzy z Florydy są zdruzgotani śmiercią dwóch młodych bielików amerykańskich. Ptaki najprawdopodobniej zjadły zwierzę zakażone ptasią grypą. Młode nie zdążyły nawet otrzymać imion.

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Zjadły upolowane zwierzę. Cztery dni później już nie żyły

Źródło:
CNN

Radiowóz blokował drogę uciekającemu kierowcy, a ten, zamiast się zatrzymać, uderzył w policyjne auto. Moment zderzenia zarejestrowała kamera przy jednej z posesji. Jak się okazało, 31-latek ma zakaz prowadzenia pojazdów.

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Uciekał przed policją, staranował radiowóz i ogrodzenie. Nagranie

Źródło:
TVN24/Kontakt24

Policja miała obowiązek skutecznego doprowadzenia świadka na posiedzenie komisji do spraw Pegasusa. Oczywiście, gdyby się okazało, że tego posiedzenia nie ma, to straciłoby sens wykonywanie tej czynności - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego pytany o sprawę byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i tłumaczenia policji.

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Policja tłumaczy zatrzymanie Ziobry. "Nie róbmy szopki z prawa"

Źródło:
TVN24

Były prezydent Niemiec Horst Koehler nie żyje. 81-letni ekonomista i finansista zmarł w sobotę rano po krótkiej, ciężkiej chorobie - poinformowały niemieckie media.

Nie żyje były prezydent Niemiec

Nie żyje były prezydent Niemiec

Źródło:
PAP

Mały samolot pogotowia lotniczego rozbił się w pobliżu centrum handlowego w Filadelfii. Na jego pokładzie było pięć osób dorosłych i dziecko. Oprócz nich ucierpieli także ludzie w miejscu upadku maszyny. Pojawiło się także nagranie z próby kontaktu kontrolerów lotu z załogą maszyny. Słychać na nim między innymi: "Straciliśmy kontakt z samolotem. Nie wiemy, co się stało. Próbujemy to ustalić".

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Prywatny samolot rozbił się w Filadelfii. Na pokładzie było sześć osób, w tym dziecko

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Początek lutego przyniósł nam odczuwalne ochłodzenie, jednak aura wciąż jest dość łagodna. Czy w tym roku mamy jeszcze szansę na siarczysty mróz? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek zajrzała w najnowsze wyliczenia modeli.

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Szansa na rozbicie wiru polarnego i umocnienie się wyżu znad Rosji. Do Polski wraca zima

Źródło:
tvnmeteo.pl, NOAA

Samochód osobowy wypadł z drogi i dachował w powiecie nyskim (woj. opolskie). W środku było dwóch mężczyzn, nie udało się ich uratować. Policja wyjaśnia, jak doszło do wypadku.

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Źródło:
TVN24

W piątek w Serocku nasz czytelnik był świadkiem nietypowej sytuacji. W środku miasta, po ulicy, biegały dwa konie bez opieki. W pewnym momencie tuż za nimi pojawił się sznur radiowozów.

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Konie na ulicy, za nimi kawalkada radiowozów

Źródło:
Kontakt24

Jak działają kamery na rondzie Wojnara we Włochach? Ze statystyk drogowców wynika, że tylko w pierwszych kilkunastu dniach od uruchomienia zarejestrowały niemal 800 wykroczeń. Ich zadaniem jest wyłapywanie kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Bezpieczeństwo Morza Bałtyckiego jest absolutnie kluczowe - powiedział w Gdańsku Rafał Trzaskowski. Karol Nawrocki w Bednarach zadeklarował, że chciałby "wypowiedzenia paktu migracyjnego". Magdalena Biejat w Bydgoszczy mówiła o prawach kobiet i apelowała o wsparcie organizacji pozarządowych. Sławomir Mentzen we Wrześni przekonywał, że Polakom potrzebna jest "rewolucja zdrowego rozsądku" jak w Stanach Zjednoczonych.

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Gdańsk, Bednary, Bydgoszcz, Września. Kandydaci na prezydenta ruszyli w podróż po Polsce

Źródło:
TVN24, PAP

Zapewnień o rozliczeniu willi plus było dużo, ale kiedy zajrzymy do kasy państwa, to okaże się, że z 40 milionów złotych, które Przemysław Czarnek rozdał, wróciło 3,5 miliona - mówiła na antenie TVN24 Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl. - Widzimy, że te procedury się dłużą. Docierają też do nas sygnały o tym, że w ministerstwie istnieją pewne braki kadrowe osób, które mogłyby to skutecznie rozliczać - powiedział Piotr Szostak.

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

Źródło:
TVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim są obecni nie tylko w studiach i na łamach gazet Tomasza Sakiewicza. Zajmują też posady w organach zarządzających jego mediami. Wszystkie one tworzą system naczyń połączonych: personalnie i kapitałowo.

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o filmie "Brutalista", serialu "Przesmyk" i fali hejtu po emocjonalnym nagraniu Seleny Gomez.

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

Źródło:
tvn24.pl