Polskie rodziny pod lupą Barnevernet. Musiały uciekać z Norwegii

[object Object]
Polskie rodziny i Barnevernet. Fragment reportażu "Czarno na białym"tvn24
wideo 2/4

Historie polskich rodzin, które przekonały się w praktyce jak o dobro dziecka dba Barnevernet. Jakie wydarzenia lub zachowania sprawiły, że zainteresował się nimi urząd do spraw dzieci? Katarzyna Lazzeri rozmawiała z ludźmi, których Barnevernet wziął pod lupę i, którzy z tego powodu z Norwegii uciekli. Materiał magazynu "Czarno na białym".

Szczęśliwa rodzina, krajobraz jak z bajki i malowniczy domek nad fiordem nieopodal Oslo. To właśnie tutaj Barbara i Łukasz z ośmiorgiem dzieci przez 13 lat spełniali swój norweski sen. On pracował jako szklarz, ona zajmowała się domem. Do czasu.

- Spakowaliśmy cztery walizki, poprosiliśmy dwóch przyjaciół, żeby odwieźli nas na lotnisko. Baliśmy się po prostu, że możemy być mimo wszystko obserwowani – relacjonuje Łukasz Iwański.

Czego się obawiał? - Po prostu zabrania dzieci - mówi.

- Jak wsiedliśmy do samolotu i wystartowaliśmy, chwyciliśmy się z żoną za ręce. Spojrzeliśmy na najstarszego syna Wiktora. Powiedziałem wtedy "no, już teraz nikt nie zawróci samolotu" – opowiada.

Spakować 13 lat swojego życia w jeden dzień

- Było bardzo trudno, stanęłam nad tymi czterema walizkami i zastanawiałam się co będzie najpotrzebniejsze – wspomina Barbara Iwańska. - Podeszłam do tego chyba zadaniowo. Nie pamiętam, żebym wtedy się rozklejała w jakiś sposób, tak jak teraz kiedy o tym opowiadam już z perspektywy czasu - dodaje.

Od tamtej pory minął już blisko rok.

Nieco ponad miesiąc przed dniem, w którym spakowali 13 lat życia do czterech walizek, ich 3-letni syn Julian doznał kontuzji ręki. Państwo Iwańscy pojechali z nim do szpitala. To wtedy wszystko się zaczęło.

- Zostaliśmy przyjęci przez obsługę szpitala, pielęgniarkę, która nie badając dziecka stwierdziła, że mamy wziąć paracetamol z szuflady od niej i udać się po prostu do domu. Na drugi dzień mieliśmy pojechać do lekarza pierwszego kontaktu – opowiada ojciec. - Stanowczo powiedziałem, że widzę, że z dzieckiem jest coś nie tak i że po prostu mam prawo do tego, żeby lekarz nas zbadał – kontynuuje.

Jak mówi, jego zachowanie nie spodobało się pielęgniarce. - Po jakimś czasie przyszła druga pani pielęgniarka, przeprosiła za zaistniałą sytuację, umówiła nas na wizytę lekarską, a pani doktor nastawiła rękę Julianowi – dodaje.

Norweska pielęgniarka złożyła donos. Jej zdaniem mężczyzna miał zachowywać się w sposób agresywny, przez co mógł stanowić zagrożenie zarówno dla niej, jak i swojej rodziny.

"Ojciec zachowywał się bardzo emocjonalnie, prosiłam by opuścił pomieszczenie, bo czułam się zagrożona. Dziecko też było przestraszone i kiedy ojciec do niego podchodził, płakało jeszcze bardziej" – pisała w raporcie do urzędu Barnevernet.

- To nie było przez mojego tatę i to było bardzo niesprawiedliwe – twierdzi 13-letni Dawid, a Barbara Iwańska dodaje, że tego dnia rozpoczął się horror rodziny.

Niespełna jedna kartka kłamstw

"Matka zachowywała się biernie i apatycznie, siedziała cicho i nie odpowiadała na pytania" – kontynuowała w raporcie norweska pielęgniarka.

- Mąż rozmawiał z tą panią, a ja zajmowałam się dzieckiem, które widziało obcą panią w białym fartuchu, która chciała oglądać bolącą go rękę - komentuje pani Barbara. - Chyba wywnioskowała, że nie mam nic do powiedzenia, bo zajmowałam się płaczącym Julianem – dodaje.

Raport pracownicy szpitala zajął niecałą kartkę kancelaryjną. - Niespełna jedna kartka całkowitych kłamstw i osoba prywatna wysyłając ten donos może popsuć życie normalnie prosperującej rodzinie – twierdzi Łukasz.

Sprawą zajął się norweski urząd do spraw dzieci – Barnevernet. Pracownicy tej instytucji bez wiedzy rodziny zaczęli przyglądać się dokumentom w szkołach, szpitalach i w miejscu pracy.

- O tym, że Barnevernet interesuje się naszą rodziną, dowiedziałem się miesiąc i pięć dni po wizycie w szpitalu – kontynuuje ojciec. - Czyli przez miesiąc mieli czas na wszelakie kroki bez naszej wiedzy – twierdzi i dodaje, że koszmar każdego człowieka, którym interesuje się Barnevernet, zaczyna się w momencie, gdy ten nawet o tym nie wie.

Urzędnicy Barnevernet bez wiedzy rodziców przesłuchali najstarsze dzieci państwa Iwańskich.

- Syn podszedł ze spuszczoną głową i powiedział, że nie odpowiedział na żadne pytanie. Widocznie był w takim stresie, że nawet nie potrafił powtórzyć dokładnie. Mówił, że siedział, płakał, nie miał się w co wytrzeć, a pani zadawaa mu pytania – opowiada Barbara.

O co pytane były dzieci? – Były to pytania czy tata bije, czy tata pije i inne tego typu. Bardzo się stresowałem – przyznaje 13-letni Dawid.

Najstarszy, 16-letni Wiktor dodaje, że były to pytania naprowadzające - Padały głównie w stronę naszego taty, który przedstawiony był jak tyran rodzinny, co jest w ogóle nieprawdą – opowiada.

Jak mówi Barbara Iwańska, sytuacja była dla niej jak zły sen.

- Kto by mógł nas o cokolwiek oskarżać, skoro jesteśmy normalną rodziną? Wydaje mi się, że nic gorszego nie mogło nas spotkać, jak oskarżanie o coś, co tak naprawdę nie istnieje - komentuje, a jej mąż przypuszcza, że skoro doszło do przesłuchania, urzędnicy drążyliby tak długo aż osiągnęliby cel, czyli odebranie dzieci.

Konsul doradza ucieczkę

Po konsultacji z polskim konsulem Sławomirem Kowalskim, rodzice zadecydowali o wyjeździe do Polski.

- Pan Sławek powiedział, że to nie będzie raczej tak, że zostanie nam zabrane jedno dziecko. Jeśli już, to cała ósemka – przyznaje Barbara. – Stwierdziliśmy, że mamy zbyt wiele do stracenia, że gdy zostanie nam zabrane choćby jedno dziecko, to nas już nie ma – mówi.

Kilka tygodni po ucieczce państwo Iwańscy otrzymali protokół, w którym urząd Barnevernet poinformował, że sprawa została zakończona bez wyciągania konsekwencji wobec rodziny.

"Żadne ze świadectw przekazanych przez dzieci oraz informacji zebranych przez Barnevernet nie dają podstaw do przypuszczenia, że ojciec ma problemy z wybuchami złości i gniewu" – podano.

Jednak nazwisko Iwańskich przez kolejnych 10 lat będzie widniało w specjalnym rejestrze, przez co prawdopodobieństwo odebrania dzieci będzie znacznie większe.

- To jest wyrwanie naszych dzieci z normalnego życia, z dnia na dzień. Były one przesłuchiwane bodajże we wtorek, a w piątek późnym wieczorem wyjeżdżaliśmy. Konsul powiedział, żeby jak najmniejsze grono o tym wiedziało – opowiada Barbara.

Najstarszy syn państwa Iwańskich 16-letni Wiktor przyznaje, że nagły wyjazd był dla niego bardzo bolesny. - Nie mogłem się nawet pożegnać z moimi znajomymi. Patrzyłem na wszystkich, którzy wychodzą ze szkoły i wtedy sobie myślałem, że rzeczywiście już ich nie zobaczę przez bardzo długi czas – wspomina.

Rodzina Iwańskich do Norwegii już nie wróci. Pan Łukasz w rodzinnej Bydgoszczy pracuje jako szklarz, a jego żona opiekuje się dziećmi. Z pomocą rodziny próbują ułożyć swoje życie na nowo.

Opowieść o strachu

Rok 2011. Tuż po ślubie Iza i Marek decydują się wyjechać do Norwegii. Iza – magister politologii jest wtedy w trakcie pisania doktoratu. Po trzech latach kupują tam dom, a chwilę później na świat przychodzi ich długo wyczekiwane dziecko. Sielanka nie trwa jednak długo. Kiedy w pełni strachu w pośpiechu opuszczają Norwegię, chłopiec ma dwa i pół roku.

- Decyzja o powrocie pojawiła się nagle. W 30 minut wyszliśmy z domu. Zabukowaliśmy samolot ze Szwecji, chyba też ze względu na bezpieczeństwo – opowiada kobieta.

Historia pani Izy to opowieść o strachu, który powoduje, że w 30 minut porzuca się siedem lat dotychczasowego życia. Z powodu doświadczeń swojej rodziny, pani Iza chce pozostać anonimowa. Historia zaczęła się u dentysty.

- Zobaczyliśmy u syna jakiś nalot na zębach i postanowiliśmy iść do dentysty – wspomina kobieta. - Rozmawialiśmy o tym nawet z norweską sąsiadką. Powiedziała coś takiego śmiesznego: "Wiesz, jak dziecko poniżej trzeciego roku życia ma próchnicę, to może lepiej nie idź, bo mogą być z tego kłopoty" - opowiada.

Pierwsze obawy

To właśnie wtedy pani Iza zaczęła czytać w internecie na temat Barnevernet. Wtedy też pojawiły się pierwsze obawy.

- Zawsze gdzieś tam w głowie z tyłu jest taka lampka, że znając milion historii, dobrych i złych z Barnevernet, sprawdza się takie informacje – mówi. - Zaczęłam trochę buszować po norweskich forach i były tam informacje, że jak pójdziesz z małym dzieckiem do dentysty, to Barnevernet może zapukać do twoich drzwi - dodaje.

Po długich konsultacjach z mężem zdecydowali się pojechać do lekarza. - Dostaliśmy termin na następny dzień – podaje.

Czekając na swoją kolej u stomatologa, mąż pani Izy zobaczył uważnie przyglądającą się im kobietę, której - jak twierdzi - miał wypaść identyfikator z logo Barnevernet.

– Kiedy oni oglądali zęby synowi, mąż cały czas mówił o tej kobiecie, cały czas mi powtarzał, żebyśmy już poszli, że jej wypadł jakiś identyfikator. Bardzo był zdenerwowany całą sytuacją – wspomina Iza.

Od tej wizyty do decyzji o opuszczeniu Norwegii minęły zaledwie cztery dni. Trzy dni wcześniej, dzień po wizycie u dentysty, kiedy rodzice odbierali syna z przedszkola, ojciec zauważył kolejną sytuację, która nasiliła rosnący w nich strach.

- Mój mąż wszedł do przedszkola, widziałam, że był zdenerwowany, kazał nam się zbierać i szybko wychodzić – relacjonuje kobieta. - Wsiedliśmy do auta i mnie spytał, czy widziałam jaki samochód stoi pod przedszkolem. Odpowiedziałam, że nie. Był to ten sam samochód, którym ta kobieta odjechała spod dentysty – wyjaśnia.

Strach przed odebraniem dziecka

Rodzice Patryka nie mieli wątpliwości, że są obserwowani przez urzędniczkę Barnevernet. Następnego dnia przedszkolanka, z którą pani Iza zawsze miała świetny kontakt, nagle zmieniła swoje nastawienie.

- To był chyba pierwszy taki moment, kiedy ja coś pomyślałam. Pamiętam, że w tych historiach wszystkie te mamy, które miały już odebrane dzieci, opowiadały, że pojawił się moment, kiedy w przedszkolu przestano z nimi rozmawiać – opowiada pani Iza. - Wiedzieliśmy już, że coś się dzieje. Kilkakrotnie później samochód pojawia się u nas na ulicy i zatrzymuje się w okolicy naszego domu. Mieszkaliśmy w ślepej uliczce pod lasem, więc nie jest to przypadek – stwierdza.

Strach przed odebraniem dziecka był na tyle duży, że wystarczył by jednego dnia przekreślić siedem lat życia w Norwegii.

- Z jednej strony był strach, a z drugiej pytanie czy my dobrze robimy, czy nie jest tak, że popadliśmy w jakąś panikę – komentuje kobieta.

Jak dodaje, kilka pierwszych miesięcy zajęło rodzinie pogodzenie się z nową sytuacją. - Straciliśmy wszystko – dom, życie, znajomych, pracę, wszystko – wylicza.

- To jest tak absurdalna historia, że dopóki się jej nie przeżyje, to właściwie trudno jest w to uwierzyć – podsumowuje.

TVN24 skontaktowało się z Barnevernet, aby potwierdzić czy faktycznie była wszczęta procedura i czy pani Iza i jej mąż mieli się czego obawiać. Odpowiedź była bardzo lakoniczna.

"Zgodnie z norweskim prawem nie mam zamiaru komentować, potwierdzać ani zaprzeczać tej sprawie. Mam nadzieję, że zrozumiecie" – odpisała Anne Solbjørg z norweskiego urzędu zajmującego się ochroną dzieci.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ "CZARNO NA BIAŁYM":

Polskie rodziny i Barnevernet. Koniec norweskiego snu
Polskie rodziny i Barnevernet. Koniec norweskiego snutvn24

Autor: AP / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Kiedyś był zagorzałym krytykiem Trumpa, nazwał go "kulturową heroiną", a nawet "amerykańskim Hitlerem". Jednak teraz 39-letni J.D. Vance, przeciwnik amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, staje u boku Trumpa jako jego kandydat na wiceprezydenta. Dzieli ich niemal 40 lat, czy połączy prezydentura?

Napisał bestseller, dla Trumpa nie miał litości. Teraz chce zostać jego wiceprezydentem

Napisał bestseller, dla Trumpa nie miał litości. Teraz chce zostać jego wiceprezydentem

Źródło:
New York Times, Reuters

Marcin Romanowski, poseł Suwerennej Polski i były wiceminister sprawiedliwości, usłyszał zarzuty dotyczące jego działań związanych z Funduszem Sprawiedliwości. Romanowski został zatrzymany w poniedziałek po południu w swoim mieszkaniu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego na polecenie Prokuratury Krajowej. 

Były wiceminister Marcin Romanowski usłyszał zarzuty

Były wiceminister Marcin Romanowski usłyszał zarzuty

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP, TVN24

Jeff Bezos, Bernard Arnault i Bill Gates - miliarderzy z czołówki rankingu najbogatszych na świecie - przypłynęli superjachtami na wakacje na Sardynię - informują lokalne media. Luksusowe jednostki warte są w sumie setki milionów dolarów.

Trzech miliarderów i superjachty. Sensacja na wyspie

Trzech miliarderów i superjachty. Sensacja na wyspie

Źródło:
PAP, Bloomberg

Muzyka płynąca przez dwie weekendowe noce z Toru Wyścigów Konnych na Służewcu oburzyła okolicznych mieszkańców. Pisali o drżących od hałasu oknach, a nawet meblach. Powracały pytania, dlaczego stołeczny ratusz godzi się na tak głośne imprezy trwające do rana.

Drżały szyby i meble, mieszkańcy nie mogli spać. Oburzenie po rapowym festiwalu na Służewcu

Drżały szyby i meble, mieszkańcy nie mogli spać. Oburzenie po rapowym festiwalu na Służewcu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Fala upałów dotrze w środę do Hiszpanii, przynosząc ze sobą temperaturę sięgającą 45 stopni Celsjusza. Gorąco utrudni pracę strażaków, którzy już w poniedziałek walczyli z ogniem w kilkudziesięciu miejscach. Najtrudniejsza sytuacja panuje na południu kraju.

Potężny skwar nadciąga nad Hiszpanię, a część kraju już płonie

Potężny skwar nadciąga nad Hiszpanię, a część kraju już płonie

Źródło:
PAP, eltiempo.es, INFOCA

Daniel Obajtek przekonuje, że upublicznione nagranie jego rozmowy z dziennikarzem Piotrem Nisztorem nie jest prawdziwe, bo "prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania". Według niego to właśnie jest dowód, że "nie ma żadnych nagrań". Były prezes Orlenu manipuluje. Powód decyzji prokuratury był inny. Śledczy w ogóle nie badali prawdziwości nagrań.

Taśmy Obajtka. Prokuratura potwierdziła, że "nie ma żadnych nagrań"? Wcale nie

Taśmy Obajtka. Prokuratura potwierdziła, że "nie ma żadnych nagrań"? Wcale nie 

Źródło:
Konkret24

Rada Dialogu Społecznego nie wypracowała wspólnego stanowiska w sprawie propozycji podwyżki najniższej krajowej w 2025 roku. Rząd ma czas do 15 września na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie wysokości płacy minimalnej.

Najniższa krajowa 2025. Spór o podwyżkę płacy minimalnej. "Apelujemy bardzo mocno"

Najniższa krajowa 2025. Spór o podwyżkę płacy minimalnej. "Apelujemy bardzo mocno"

Źródło:
PAP

Sprawa wydaje się tak oczywista, że aż dziwne, że dotąd takich przepisów resort pracy nie przygotował. Chodzi o to, w jakiej temperaturze można pracować, a powyżej ilu stopni już nie, i na co może liczyć pracownik oprócz wody - chodzi o przerwę i odpoczynek w chłodnym miejscu.

Rząd planuje uregulować maksymalną temperaturę miejsc pracy. "Ze względu na zmiany klimatu"

Rząd planuje uregulować maksymalną temperaturę miejsc pracy. "Ze względu na zmiany klimatu"

Źródło:
Fakty TVN

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że potrzeba 25 systemów obrony powietrznej Patriot, aby całkowicie "zamknąć niebo" nad krajem i uniemożliwić rosyjskie ataki lotnicze i rakietowe. Zapewnił też, że zamierza współpracować z Donaldem Trumpem, jeśli ten wygra tegoroczne wybory prezydenckie w USA.

Zełenski o tym, ile trzeba Patriotów, żeby "zamknąć niebo"

Zełenski o tym, ile trzeba Patriotów, żeby "zamknąć niebo"

Źródło:
PAP

- Ojciec Rydzyk ich dlatego broni, że sam dostał od poprzedniej władzy ponad 400 milionów złotych - mówił w "Faktach po Faktach" Marcin Bosacki (KO), komentując niedzielne wystąpienie redemptorysty na Jasnej Górze dotyczące posła klubu PiS Marcina Romanowskiego. - Należy się modlić za każdego. Na pewno za pana Romanowskiego, któremu w tej chwili stawiane są bardzo poważne zarzuty - stwierdził Władysław Teofil Bartoszewski (PSL).

"Ojciec Rydzyk ich dlatego broni, że sam dostał od poprzedniej władzy ponad 400 milionów złotych"

"Ojciec Rydzyk ich dlatego broni, że sam dostał od poprzedniej władzy ponad 400 milionów złotych"

Źródło:
TVN24

Inspekcja pracy może wkrótce otrzymać nowe uprawnienie. To nakaz zamiany umowy B2B, umowy zlecenia czy umowy o dzieło na umowę o pracę. - To priorytet. Prace nad projektem trwają - poinformował w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Tomasz Zalewski, pełniący obowiązki rzecznika prasowego Głównego Inspektora Pracy. Jak wyjaśnił, regulacja szykowana jest w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

To może być rewolucja. Nowe uprawnienia w sprawie etatów

To może być rewolucja. Nowe uprawnienia w sprawie etatów

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci poszukują mężczyzny, który w czerwcu w warszawskim Ursusie uderzył i kopnął czekającą na taksówkę kobietę. Komenda rejonowa opublikowała zdjęcia mężczyzny z psem, który może mieć związek ze sprawą. Prosi o pomoc w jego identyfikacji.

Atak na kobietę czekającą na taksówkę. Policja szuka mężczyzny ze zdjęcia

Atak na kobietę czekającą na taksówkę. Policja szuka mężczyzny ze zdjęcia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kenijska policja aresztowała mężczyznę, który miał się przyznać do zabójstwa 42 kobiet. - Mamy do czynienia z seryjnym zabójcą, psychopatycznym seryjnym zabójcą, który nie ma szacunku dla ludzkiego życia - mówi szef tamtejszych śledczych, cytowany przez media.

Policja: 33-latek przyznał się do zabójstwa 42 kobiet. "Psychopatyczny seryjny zabójca"

Policja: 33-latek przyznał się do zabójstwa 42 kobiet. "Psychopatyczny seryjny zabójca"

Źródło:
PAP, CNN, Reuters

- W amerykańskiej polityce głośne wydarzenia polityczne interpretuje się w kategoriach zerojedynkowych, a to sprzyja rozpowszechnianiu teorii spiskowych - uważa prof. Małgorzata Zachara-Szymańska z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ. Według profesor, te zaś powstają zwykle na zamówienie polityczne. Nie inaczej jest po zamachu na Donalda Trumpa w Pensylwanii.

"Ustawka", "rozkazy CIA", "spóźniony snajper". Teorie spiskowe po zamachu na Donalda Trumpa

"Ustawka", "rozkazy CIA", "spóźniony snajper". Teorie spiskowe po zamachu na Donalda Trumpa

Źródło:
Konkret24

Perseidy już w tym tygodniu pojawią się na polskim niebie. Ten popularny rój meteorów, zwany także "łzami świętego Wawrzyńca", powiązany jest z kometą Swift-Tuttle, która po raz ostatni zawitała do nas w 1992 roku. Na maksimum zjawiska przyjdzie nam jednak trochę poczekać.

Perseidy wracają! Wiemy, kiedy na niebie pojawi się najwięcej "łez świętego Wawrzyńca"

Perseidy wracają! Wiemy, kiedy na niebie pojawi się najwięcej "łez świętego Wawrzyńca"

Źródło:
Time And Date, tvnmeteo.pl

Blisko miesiąc po zaginięciu dziewiętnastoletniego brytyjskiego turysty na Teneryfie, miejscowe władze poinformowały o odnalezieniu ciała młodego mężczyzny.

Poszukiwania 19-latka na Teneryfie. Służby odnalazły ciało młodego mężczyzny

Poszukiwania 19-latka na Teneryfie. Służby odnalazły ciało młodego mężczyzny

Źródło:
BBC, tvn24.pl

Coolcation to jeden z nowych trendów w turystyce, który cieszy się coraz większą popularnością. W związku z nim szczególnie zadowoleni będą przedstawiciele branży z północnych regionów Europy. W obliczu zmian klimatu coolcation może przyciągać coraz więcej ludzi. Magazyn "Condé Nast Traveler" umieścił go wśród największych trendów turystycznych na rok 2024.

Już nie wakacje pod palmami. Nowy trend w turystyce

Już nie wakacje pod palmami. Nowy trend w turystyce

Źródło:
Euronews, Bloomberg, Visit Sweden, tvn24.pl

Trwa przebudowa drogi krajowej numer 7 pomiędzy Płońskiem a Czosnowem. Warszawski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad poinformował o kolejnych zmianach w organizacji ruchu na odcinku położonym najbliżej Warszawy, czyli pomiędzy Modlinem a Czosnowem. Utrudnień będzie nieco mniej. Z kolei policja apeluje do kierowców o ostrożność. Na przebudowywanym fragmencie trasy dochodzi do wielu kolizji.

Kolejne odcinki "siódemki" gotowe, ale są też gorsze wieści w sprawie ekspresówki nad morze

Kolejne odcinki "siódemki" gotowe, ale są też gorsze wieści w sprawie ekspresówki nad morze

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Dogi, które pod koniec czerwca zagryzły na posesji w Barczewie (woj. warmińsko-mazurskie) siedmioletnią dziewczynkę, wróciły do gospodarstwa. Jednak, jako że zostały uznane za dowód rzeczowy, właścicielka nie może nimi dobrowolnie rozporządzać, np. sprzedać. W sprawie prowadzone jest śledztwo. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. 

Psy, które zagryzły siedmiolatkę, wróciły do właścicielki

Psy, które zagryzły siedmiolatkę, wróciły do właścicielki

Źródło:
PAP

We Wrocławiu motocyklista pobił się z kierowcą samochodu osobowego. Awantura wywiązała się na światłach na ulicy Ślężnej. Informację i nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Pobili się na skrzyżowaniu. Nagranie

Pobili się na skrzyżowaniu. Nagranie

Źródło:
tvn24.pl

Dwóch mężczyzn zostało aresztowanych w związku z zabójstwem 39-letniej mieszkanki Chorzowa. Policja poinformowała w poniedziałek, że zwłoki kobiety uważanej za zaginioną po ponad dwóch miesiącach znaleziono w Piekarach Śląskich.

Zaginiona 39-latka znaleziona martwa. Aresztowano dwóch mężczyzn

Zaginiona 39-latka znaleziona martwa. Aresztowano dwóch mężczyzn

Źródło:
PAP

Kuwait Petroleum Corporation (KPC) przekazała w niedzielę informację o odkryciu "gigantycznego" złoża ropy naftowej na wschód od wyspy Fajlaka. Spółka szacuje, że złoża wynoszą około 3,2 miliarda baryłek, co odpowiada trzyletniej produkcji całego kraju.

Kuwejt ogłosił odkrycie ogromnego złoża ropy

Kuwejt ogłosił odkrycie ogromnego złoża ropy

Źródło:
PAP, Bloomberg

Polskę można zwiedzać wzdłuż i wszerz na wiele sposobów. Jednym z nich jest podążanie szlakiem polskich zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się na niej aż 17 obiektów. Pierwszy trafił na nią w 1978 roku.

Miejsca, które warto odwiedzić w Polsce

Miejsca, które warto odwiedzić w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Od weekendu Łazienki Królewskie są zamknięte z powodu usuwania skutków nawałnicy. Początkowo planowano, że zostaną otwarte w poniedziałek w południe, ale ze względów bezpieczeństwa tego samego dnia zapadła decyzja o nieotwieraniu zabytkowego parku.

Łazienki Królewskie jednak zamknięte. "Niespotykana dotąd skala zniszczeń"

Łazienki Królewskie jednak zamknięte. "Niespotykana dotąd skala zniszczeń"

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nowości filmowe, hitowe seriale oraz kultowe produkcje, tak najkrócej można streścić listę piętnastu najchętniej wybieranych pozycji programowych serwisu Max w ciągu pierwszego miesiąca funkcjonowania w Polsce.

Pierwszy miesiąc Max w Polsce. Oto 15 najchętniej oglądanych pozycji na platformie

Pierwszy miesiąc Max w Polsce. Oto 15 najchętniej oglądanych pozycji na platformie

Źródło:
prasa.wbdpoland.pl