- Nie mam takiego wrażenia, że ktokolwiek chce, z małymi wyjątkami, w klasie politycznej rozwiązać ten problem dla dobra Rzeczpospolitej - mówił o kryzysie konstytucyjnym w programie "Fakty po Faktach" politolog Marek Migalski. - Czas byśmy przestali patrzeć na tę sprawę jak na mecz bokserski - odpowiadał mu przedstawiciel Partii Razem, Adrian Zandberg.
- Odmowa publikacji orzeczenia TK, to wykroczenie poza granice państwa prawa. Konsekwencje tego są spore, także dla zwykłych ludzi. Z biegiem czasu, jeżeli rząd będzie uznawać jedno ustawodawstwo, a sądy powszechne inne, ludzie stracą pewność tego, jakie obowiązuje prawo - skomentował brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca Adrian Zandberg z Partii Razem.
- Dobrze by było, żeby rządzący zatrzymali się w miejscu i zadali sobie pytanie, czy warto dla kolejnych PR-owych wystąpień burzyć fundamenty - dodał.
"Strony nie chcą wyjść z tego konfliktu"
Zdaniem Zandberga wraz z demokratycznym mandatem, który ma PiS, "idzie potężna odpowiedzialność za to, co wspólne, np. system prawny, państwo, które należy do wszystkich obywateli, a nie partii rządzącej i powinno funkcjonować w sposób przewidywalny dla ludzi".
- Nie ma takich konfliktów, z których nie byłoby wyjścia. Pytanie, czy komukolwiek teraz na tym zależy. Mam wrażenie, że nie. Konflikt o TK służy w dużej mierze PiS do konsolidowania wyborców - stwierdził Marek Migalski.
Jak dodał, "po części konflikt zaczyna też służyć opozycji".
Wyjaśnił, że sondaże pokazują, iż większość Polaków chce publikacji wyroku. - Dziś albo PiS się cofnie, co będzie zwycięstwem PO, albo będzie pogłębiać kryzys, co odbije się na życiu zwykłych ludzi w orzeczeniach sądów powszechnych - mówił politolog.
"Kaczyński się nie cofnie"
Zandberg stwierdził, że nadszedł czas, byśmy przestali patrzeć na tę sprawę jak na "mecz bokserski".
- Musimy przywrócić w Polsce praworządny porządek, ład konstytucyjny. Punktem wyjścia do tego jest opublikowanie wyroku TK. Potem będzie czas na rozmowy o reformie Trybunału - powiedział.
Zdaniem Migalskiego Jarosław Kaczyński nie cofnie się w sprawie TK.
- W ogóle nie mam takiego wrażenia, że ktokolwiek chce, z małymi wyjątkami, w klasie politycznej rozwiązać ten problem dla dobra Rzeczpospolitej - powtórzył. - Ten stan w jakimś sensie służy wszystkim - emocje są rozgrzane, elektoraty są gotowe do poparcia swoich partii - dodał.
- Dobro Polski, nasza pozycja międzynarodowa, są z tej perspektywy na drugim czy trzecim planie. Nie tylko dla Jarosława Kaczyńskiego, ale większości uczestników gry politycznej. To jest smutne i niebezpieczne dla państwa - stwierdził Migalski.
"Nie upatrywałbym w prezydencie osoby, która może pomóc w kryzysie"
Zapytany o to, jaką rolę w tym kryzysie mógłby spełnić Andrzej Duda, Migalski odpowiedział, że jest "coraz bardziej krytyczny wobec roli, którą odgrywa prezydent".
- Politycznie jest ubezwłasnowolniony, więc ma dużo czasu i zajmuje się albo jeżdżeniem na nartach, albo jeżdżeniem na otwarcie różnych bardzo czasem szanowanych instytucji, albo aktywnością na Twitterze - powiedział. - Nie upatrywałbym w nim dziś, niestety, osoby, która mogłaby nam pomóc w tym kryzysie - dodał.
- Prezydent ma sporo możliwości zażegnania kryzysu, ale nie ma woli, by to uczynić - stwierdził Adrian Zandberg. - Różne bardzo, moim zdaniem, niesmaczne sformułowania, które z ust prezydenta padały w ostatnich tygodniach, niegodne głowy państwa, jak mówienie o „ojczyźnie dojnej”, niestety pokazują, że nie ma co liczyć na to, że ośrodkiem, który może przywrócić praworządność, będzie ośrodek prezydencki - ocenił jeden z liderów Partii Razem.
Jego zdaniem "kiedy naprawdę potrzeba w Polsce niezależnej prezydentury, gotowej do tego, żeby pomóc ludziom wyjść z tych okopów, przekroczyć granicę i doprowadzić do kompromisu, który bazuje na obowiązywaniu prawa", to takiego prezydenta, "niestety nie ma".
Autor: mart//plw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24