- Nieudolność organów ścigania to jest rykoszet, który we mnie trafia - tak Krzysztof Rutkowski skomentował postępowanie, które gliwicka prokuratura wszczęła ws. jego działań dotyczących półrocznej Magdy z Sosnowca. Badane będą dwa wątki - czy szef biura detektywistycznego stosował przemoc lub groźby wobec świadka, a także czy wszedł w kompetencje organów ścigania.
Rutkowski podkreślił w rozmowie z TVN24, że śledczy nie kierują przeciwko niemu zarzutów, a jedynie podejmują czynności wyjaśniające. - Sądzę, że one wyjaśnią prokuraturze w bardzo krótkim czasie fakty - co zdarzyło się tego dnia, kiedy Katarzyna W. wyjawiła prawdę i dlaczego ją wyjawiła - mówił Rutkowski.
Jego zdaniem, obecne postępowanie jest konsekwencją "nieudolności organów ścigania". - Oczywiście będę tę sprawę wyjaśniał, jak również te kwestie, które dotyczą czynności zastrzeżonych dla funkcjonariuszy państwowych - dodał.
Przemoc, groźby?
Wcześniej o wszczęciu postępowania karnego w sprawie dotyczącej "dwóch czynów" Rutkowskiego poinformował TVN24 Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Chodzi - jak wyjaśnił - o stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka (art. 245 k.k, grozi za to do pięciu lat więzienia), a także prowadzenie czynności detektywistycznych zastrzeżonych dla organów i instytucji państwa (grozi za to do dwóch lat więzienia).
Sugerował odpowiedź?
Pierwszy wątek, dotyczący nielegalnego pozyskiwania informacji od świadka, odnosi się do rozmów Rutkowskiego z matką Magdy - Katarzyną W. Podczas jednej z nich, nagranej i upublicznionej mediom, kobieta przyznała, że upuściła dziecko na podłogę, uderzyło ono o próg w mieszkaniu, po czym zmarło. Szef biura detektywistycznego zadawał Katarzynie W. m.in. pytania w stylu "upuściłaś ją?".
Rutkowski stwierdził, że jego działania były właściwe.
W programie TVN24 "Jeden na Jeden"" przekonywał, że "gdyby nie szybkie działanie, to Katarzyna W. mogłaby zabrać tajemnicę do grobu". - Jestem przekonany, że wyzwoliłem Katarzynę W. Katarzyna jak wyjdzie może równie dobrze powiedzieć: dziękuję. Dlatego, że sprawa się wyjaśniła i być może dlatego nie popełniła samobójstwa - powiedział Rutkowski.
Nie ma licencji
Drugi wątek, który analizuje prokuratura, dotyczy czynności detektywistycznych, które podejmował Rutkowski, w sytuacji, gdy nie ma licencji detektywa. Nie mógł więc m.in. zbierać informacji.
Rutkowski jest jedynie udziałowcem w spółce "Rutkowski Biuro Detektywistyczne Security-Service", która ma koncesję m.in. na usługi detektywistyczne. Oznacza to, że pracujący w spółce detektywi mogli podejmować działania w sprawie półrocznej Magdy, a Rutkowski - nie.
Przesłuchają rodzinę
W najbliższych dniach prokuratura przesłucha świadków, w tym Katarzynę W. i rodzinę półrocznej Magdy, a potem Rutkowskiego. Śledczy z Gliwic przeanalizują także m.in. materiały katowickiej prokuratury, która prowadzi śledztwo ws. śmierci dziewczynki.
Szef biura detektywistycznego zaangażował się w sprawę półrocznej Magdy, kiedy jej rodzina ogłosiła, że dziewczynka została porwana.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 / PAP/ Andrzej Grygiel