Media od kilku dni informują o kontrowersjach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach w trakcie drugiej tury wyborów prezydenckich - między innymi w komisjach w Krakowie oraz Mińsku Mazowieckim, gdzie na odwrót przypisano głosy oddane na obu kandydatów. W piątek premier Donald Tusk napisał, że "każdy zgłoszony przypadek nieprawidłowości w liczeniu głosów jest sprawdzany i analizowany. Ewentualne fałszerstwa są badane i będą ukarane". Podkreślił też, że "rozumie emocje, ale zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu".
CZYTAJ TEŻ: "Cuda przy urnach", "anomalie"? Co pokazują wyniki głosowania
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zamieścił wpis, w którym stwierdził: "Uwaga! Jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce i odebrać nam wolność wyboru. Nie dajmy się, my wyborcy! Nie dajmy sobie odebrać tych resztek demokracji i wolności, które po 13 grudnia 2023 roku wciąż jeszcze zostały! Pilnujmy Polski!"
Tusk o słowach Dudy
We wtorek słowa prezydenta skomentował Donald Tusk. - Nikt nie ma prawa, mówię to także poruszony słowami pana prezydenta Dudy, lekceważyć problemu i powiedzieć: a to są jakieś nieistotne rzeczy, to jest pięć tysięcy głosów, a może tysiąc, a może 20 tysięcy - podkreślił premier.
- Nie jest naszą intencją i nie jesteśmy do tego powołani jako rząd, aby rozstrzygać czy opiniować, czy wybory by przeszły prawidłowo, czy nie. To nie jest nasze zadanie (…), ale naszym zadaniem jest dać wszystkim obywatelkom i obywatelom wiarę w to, że państwo nie będzie lekceważyło żadnego głosu - tłumaczył.
Jak dodał Tusk, "wszyscy muszą rozumieć, wszyscy bez wyjątku, że każdy pojedynczy głos to jest konkretna obywatelka czy konkretny obywatel". - To jest być może człowiek, który jechał 300 kilometrów do najbliższego lokalu wyborczego za granicą. To jest może człowiek, który stał w kolejce godzinami, aby głos oddać - wymieniał.
- Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek, kto w dodatku zależy od wyborców, czy to jest prezydent, premier, marszałek, minister - nie ma znaczenia - (...) mówił lekceważąco i pogardliwie, że tu postkomuniści chcą wywrócić wybory. Te słowa były bardzo niestosowne i po prostu głupie - ocenił szef rządu.
CZYTAJ TEŻ: Donald Tusk o "aplikacji Mateckiego"
Autorka/Autor: kgr/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24