Gdy do Polski dotarł list Baracka Obamy z ubolewaniem za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci", piłkarze reprezentacji Niemiec przekraczali bramę byłego nazistowskiego obozu w Oświęcimiu. Trener i zawodnicy, wśród nich ci polskiego pochodzenia, do Auschwitz przybyli bez szumu, w symbolicznym geście.
Towarzyszyć im mógł tylko jeden fotograf i jedna kamera. Chcieli sami zobaczyć były niemiecki, nazistowski obóz zagłady Auschwitz-Birkenau.
- Myślę, że tą wizytą możemy pozostawić dobry znak, że cały czas mamy przeszłość w pamięci, że o niej myślimy. I że wiemy, że nigdy więcej coś takiego nie powinno mieć miejsca - mówił Olivier Bierhoff, menedżer reprezentacji Niemiec.
W godnej pamięci
Oni wiedzą, kto zgotował ludziom ten los. Wiedzą, kto za postawienie tych murów odpowiada. Wiedzą, kto mordował. "W godnej pamięci - Niemiecka Federacja Piłkarska" - taki wieniec zostawli w Auschwitz.
- Nie ma takich słów, którymi można byłoby opisać to bezprawie dokonane na Żydach i innych więzionych tu ludziach - przyznał szef Bundesligi.
Ucziwi
Dziś Niemcy do kwestii drugiej wojny światowej podchodzą uczciwie. Na tym m.in. - według ekspertów - budowali współczesny niemiecki patriotyzm, sens i nowoczesność swojego państwa.
Szef Parlamentu Europejskiego, Niemiec, pytany o błąd Baracka Obamy, mówi: - Jedna rzecz jest jasna. Dla mnie, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, pochodzącego z Niemiec. Nie powinniśmy popełniać takich błędów, by obwiniać państwo, które w rzeczywistości cierpiało z powodu nazistowskiego terroru - stwierdził Martin Schulz.
Niemcy swoją świadomość historyczną i jej PR na świecie budowali latami. Zaraz po wojnie starali się o złych kartach historii zapomnieć. Od lat 50-tych do sprawy podchodzą rzetelnie i uczciwie, choć o "niemieckich" obozach mówić nie chcą. Mówią "to obozy nazistowskie". Różnica subtelna, a jednak.
Autor: twis//kdj / Źródło: TVN 24